Powołany na dwa tygodnie nowy minister finansów Andrzej Kosztowniak to były prezydent Radomia, a jego nazwisko pojawia się przy okazji afery nazywanej układem radomskim. - Tego typu podejrzenia powinny oznaczać niechęć do pełnienia funkcji publicznych albo rezygnację z nich – uważa Mirosław Maliszewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Nowy minister finansów nazywany jest "człowiekiem Marka Suskiego". - Świetny fachowiec, pracowity człowiek, duże doświadczenie, jest ekonomistą, był prezydentem dużego miasta - zachwala Suski Kosztowniaka, który przez ostatnie lata zasiadał, a ostatnio nawet przewodniczył sejmowej komisji finansów, zgodnie z wolą partii rządzącej hojnie wspierającej TVP. Przed parlamentarną karierą pełnił funkcję prezydenta Radomia, wówczas największego miasta w rękach PiS.
Kosztowniak i sprawa "układu radomskiego"
Joanna Kluzik-Rostkowska z Platformy Obywatelskiej przypomina, że z Andrzejem Kosztowniakiem związana jest "duża afera na ziemi radomskiej". - To wszystko się działo w 2018 roku. Wszystko się rozpłynęło, wszyscy zapomnieli, a teraz Andrzej Kosztowniak cały na biało przyszedł zostać ministrem finansów na dwa tygodnie i wszyscy sobie przypomnieli – dodaje.
Chodzi o tak zwany "układ radomski", ujawniony przez "Superwizjera" TVN, czyli powiązania lokalnego biznesmena z tamtejszymi politykami Prawa i Sprawiedliwości. - Jak przyszli do niego ludzie, którym chciano burzyć domy, to on w ogóle z nimi nie rozmawiał, chociaż był ich przedstawicielem w Sejmie, chociaż oni na niego głosowali – zwraca uwagę Bertold Kittel z "Superwizjera".
Planowany przebieg trasy S12 zmieniono wówczas tak, że - przypadkiem lub nie - przechodziła ona przez lub w pobliżu działek stron potencjalnego "układu", dzięki czemu mogły one ubiegać się o odszkodowanie od państwa. Wśród beneficjentów zmian znalazła się siostra Andrzeja Kosztowniaka, ówczesnego prezydenta Radomia.
Komentarze polityków ws. Kosztowniaka
Z kolei jego prawa ręka, zastępca w ratuszu, został skazany prawomocnym wyrokiem za łapówki między innymi na rzecz Prawa i Sprawiedliwości.
- Tego typu podejrzenia powinny oznaczać niechęć do pełnienia funkcji publicznych albo rezygnację z nich – uważa Mirosław Maliszewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
PiS-u to jednak nie dziwi. Zbigniew Kuźmiuk - człowiek stamtąd, świeżo wybrany poseł z Radomia, były wojewoda radomski, który kończył tam nawet studia - zapytany o sprawę tzw. "układu radomskiego" stwierdza, że nie zna tej historii.
Prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę żadnych zarzutów zaś nowemu ministrowi finansów nie postawiła.
Źródło: TVN24