Prokuratura sprawdza, czy w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku doszło do narażenia życia noworodka na niebezpieczeństwo. Rodzice twierdzą, że lekarz nie podjął decyzji o wykonaniu cesarskiego cięcia, przez co dziecko jest teraz w stanie krytycznym i musi być utrzymywane przy życiu przez respirator.
Ewa i Adam, rodzice dziewczynki, na co dzień mieszkają w Anglii i to tam dziecko miało się urodzić. Jednak pod koniec maja podczas odwiedzin u rodziny w Białymstoku kobieta poczuła, że odchodzą jej wody płodowe. Trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, gdzie przez tydzień była pod obserwacją. Nad ranem 4 czerwca obudziła się z bólem, miała skurcz. Prosiła o sprowadzenie lekarza, ale ten przez kilka godzin się nie pojawiał. Przyszedł ok. godz. 22 i po zbadaniu kobiety stwierdził, że nie ma rozwarcia. Kazał podać jej leki przeciwskurczowe. Następnie znów zniknął - relacjonują rodzice.
Lekarz zniknął na kilka godzin
- Krzyczałam, że umieram na tym łóżku. Dopiero po 4,5 godziny, ok. godz. 2.50 przyszła położna, zawołała lekarza, który zbadał mnie i krzyknął: porodówka. Trzynaście minut później wyjęli mi dziecko. Lekarz dyżurujący nie znał mojej historii. Dziecko było ułożone pośladkowo, ale nikt o tym nie wiedział. Rodziłam drogą naturalną, bez znieczulenia, a powinnam mieć cesarskie cięcie. Na porodówce lekarz tylko krzyczał na mnie, że dziecko już wychodzi - mówi Ewa Gotowicka. Dziecko urodziło się bez funkcji życiowych, reanimowało je trzech lekarzy. Po 10 minutach przywrócono akcję serca. Teraz dziewczynka jest na OIOM-ie, pod respiratorem. Jej stan jest krytyczny. - Jest kruszynka, ale przez ludzki błąd, który jest niedopuszczalny, taka rzecz się wydarzyła. Dziecko w stanie krytycznym... Nie wiem, co o tym myśleć. Każdy dzień to jest walka o przetrwanie - mówi ojciec dziewczynki, Adam Krawczyk. Szpital prowadzi wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Lekarz, który zajmował się kobietą, to rezydent (lekarz w trakcie specjalizacji). Został zawieszony. Postępowanie w tej sprawie prowadzi też prokuratura.
Autor: eos//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24