- Żaden argument ekspertów Macierewicza nie przekonuje mnie, że 10 kwietnia doszło do zamachu - mówiła w "Kropce nad i" Barbara Nowacka, córka ofiary katastrofy smoleńskiej, posłanki Izabeli Jarugi-Nowackiej. Podkreślała, że najbardziej martwi ją fakt, że eksperci zespołu Macierewicza wypowiadają się w imieniu polskiej nauki, przez co wkrótce "bycie polskim naukowcem będzie przedmiotem dowcipów." Nowacka dodała, że ma żal do premiera Donalda Tuska o to, że "odpuścił" temat katastrofy prezydenckiego samolotu.
Zdaniem Nowackiej, jeszcze trzy lata temu można było godnie rozmawiać o ludziach, którzy odeszli w Smoleńsku. - Teraz jest źle - oceniła i dodała, że obecnie mówienie o Smoleńsku dla jednych jest synonimem obciachu, a dla innych tematem do walki.
"Łatwo wierzyć w zamach"
Nowacka odniosła się do pracy parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza. Jak mówiła, żaden argument ekspertów tego zespołu nie przekonuje jej do tego, że 10 kwietnia doszło do zamachu. - Póki co tych wątpliwości nie mam i sądzę, że nie będę miała - powiedziała. Jednak, zdaniem Nowackiej, dużo osób chętnie wierzy w takie teorie. - Łatwo jest wierzyć w zamach, nie mówimy wtedy o tym, co wydaje się bliższe prawdy, o bałaganie i niechlujstwie - podkreślała. Nowacka mówiła, że zespół Macierewicza rzeczywiście może być dla części społeczeństwa przekonujący. - Jego zespół przez dłuższy czas wydawał się zespołem eksperckim. Ich wypowiedzi nikt właściwie nie negował. Ze strony komisji Millera i Laska była cisza - zauważyła. Jak stwierdziła, kiedy eksperci Macierewicza zabrali głos, pokazano ich zeznania w prokuraturze, wtedy "szydło wyszło z worka".
- Te wypowiedzi, które były na konferencji smoleńskiej, też pokazały, z kim mamy do czynienia - powiedziała i dodała, że podziwia ekspertów parlamentarnego zespołu za ich zaangażowanie. - Pytanie w imię czego to robią i dla jakich przyszłych interesów - dodała.
"Zażenowanie, przerażenie, wstyd"
Nowacka podkreśliła, że najbardziej martwi ją to, że eksperci zespołu Macierewicza wypowiadają się w imieniu polskiej nauki. - Nie można mieć innego spojrzenia na eksplodujące parówki, niż coś między zażenowaniem, przerażeniem i wstydem za polską naukę - stwierdziła i dodała, że "za chwilę bycie polskim naukowcem będzie przedmiotem dowcipów."
Dlatego, jak oceniła, sprawie powinna przyjrzeć się minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, a nie marszałek Ewa Kopacz. Wcześniej o rozwiązanie zespołu Macierewicza apelował Paweł Deresz. Zdaniem Nowackiej minister powinna przyjrzeć się temu, czego eksperci Macierewicza uczą swoich studentów. Jak mówiła, fakt, że prof. Rońda przyznał się, że blefował, powoduje, że naukowcy AGH są postrzegani przez jego pryzmat i jest to problem dla tej uczelni.
Nowacka dodała, że rozumie i szanuje emocje Deresza, ale, jak zaznaczyła, "byłaby to wielka krzywda dla demokracji i wielka krzywda dla zespołu Macierewicza", gdyby zespół zniknął z Sejmu. - Od 20 lat mamy demokrację, żeby każdy miał prawo się wypowiedzieć - powiedziała. Jak zauważyła, "od kiedy eksperci dostali mikrofony, zaufanie do nich spadło." - Z cynicznego punktu widzenia, wręcz przeciwnie, należy im dać mikrofon - dodała.
Nowacka: Podziwiam Laska za odwagę. Mam żal do premiera
Córka Jarugi-Nowackiej dodała, że podziwia Macieja Laska za to, że odważył się stanąć na czele rządowej komisji ds. katastrofy smoleńskiej, a także za to, iż "w ciągu ostatnich kilku tygodni zaczął odpowiadać na argumenty zespołu Macierewicza." - Jest bardzo wiele osób, które zaczynają wątpić (w zamach - red.) i o te osoby trzeba zawalczyć - tłumaczyła. Jak dodała, zadaniem państwa jest pokazywanie prawdy i dążenie do jej pokazania, a w tej sprawie było zbyt mało wysiłków, a wszystkie badania naukowe były oparte jedynie na materiale badawczym. - Są oparte na jakichś zdjęciach, jakichś eksperymentach, natomiast nadal nikt nie ma ani tego wraku, ani brzozy - podkreślała.
Nowacka dodała także, że ma duży żal do premiera Donalda Tuska. - O zaniechanie, że ten temat odpuścił, nie wyciągnięto konsekwencji - mówiła. - Nie możemy mieć żalu do strony rosyjskiej, bo jak nam nie zależy, to dlaczego im ma zależeć - dodała.
Nowacka powiedziała także, że społeczeństwo ekscytuje się tematem, który "nie jest przyszłościowy, nie wpływa na życie obywateli." - Jest to temat bardzo prosty, każdy jest w stanie go "ogarnąć". Jest łatwe do powiedzenia: był wypadek, nie było wypadku - dodała. - Nic to nas nie nauczyło oprócz zniechęcenia nas wzajemnie do siebie - stwierdziła.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24