We wtorek późnym wieczorem odbyło się spotkanie premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. Jego efektów nie ujawniono. Wiadomo natomiast, że między Tuskiem a Schetyną znów zaczęły się zgrzyty na tle władzy. Wiceszef PO ma po swojej stronie prezydenta, któremu nie podoba się, że Tusk sam wyznaczył się na premiera, ogłaszając, iż stary rząd będzie rządził do stycznia.
Schetyna przyjechał do Kancelarii Premiera późnym wieczorem, po swoim powrocie z Lwowa, w dość nieformalnym stroju. Z dala od obiektywów kamer wszedł do kancelarii nie rozmawiając z dziennikarzami. Jak dowiedziała się reporterka TVN24 Brygida Grysiak, po tym spotkaniu odbyło się jeszcze kolejne.
Ewentualne ustalenia liderów PO będzie można poznać prawdopodobnie dopiero w środę, w ciągu dnia. W środę wieczorem zaś ma odbyć się formalne spotkanie zarządu PO, na którym ma być omawiana sytuacja po wyborach.
Nie jest jednak tajemnicą, że Tusk i Schetyna mieli rozmawiać m.in. o rządzie i władzach parlamentu. - Umówiłem się z premierem dzisiaj na spotkanie, na rozmowę i będziemy to wszystko składać, zastanawiać się, zobaczymy - mówił Schetyna w poniedziałek.
Premier poirytowany
Początkowo spotkanie miało się odbyć właśnie w poniedziałek, ale zostało przełożone. Powód? Premiera - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - mocno zirytowało, iż prezydent w powyborczy poniedziałek spotkał się najpierw ze Schetyną. Później rozmawiał z Tuskiem, choć to on jest szefem zwycięskiego ugrupowania.
Premier zaprosił za to do siebie Ewę Kopacz. W Platformie - jak zaznacza "GW" - zostało to odebrane jako demonstracja wobec Schetyny. - Tusk nie bardzo chce być w kleszczach między prezydentem a marszałkiem, tak jak w ostatniej kadencji. W fotelu marszałka widziałby raczej bardziej oddaną mu minister zdrowia Ewę Kopacz, a nie Schetynę, który wybija się na niepodległość - wskazuje rozmówca "GW".
Na nowo odżył zatem spór między Tuskiem a Schetyną o władzę. Tusk nie odpowiedział oficjalnie, czy stanowisko marszałka Sejmu utrzyma Schetyna, któremu na tym zależy, co przyznawał na antenie TVN24. Dzięki temu stanowisku byłyby niezależny, mógłby umacniać swoją pozycję w partii i mieć wpływ na klub PO.
Prezydent gra na Schetynę
M.in. w tej sprawie - jak wiadomo nieoficjalnie - Grzegorz Schetyna pojawił się w poniedziałek w prezydenta. Komorowski miał potem sugerować w rozmowie z Tuskiem, że w nowym rozdaniu widziałby Schetynę w fotelu marszałka.
Już we wtorek politycy Platformy komentowali, że Tusk przeciągając sprawę powołania nowego rządu, chce zyskać na czasie, żeby na spokojnie przetestować różne warianty koalicyjne i wewnątrzpartyjne. A gdyby marszałkiem Sejmu została Kopacz, Schetyna nie miałby wyboru i musiałby wejść do rządu. – W ten sposób (Tusk - red.) pokazuje, kto rządzi w partii, zwłaszcza po tym, jak pozycja Schetyny wzrosła, bo jego ludzie osiągnęli w wyborach dobre wyniki – mówi "Rzeczpospolitej" polityk z otoczenia szefa rządu.
Schetyna się waha. Tym bardziej, że jego stronnicy w PO uważają, że wejście do gabinetu Tuska go osłabi.
Zwłoka w powołaniu nowego rządu nie podoba się - jak donosi "GW" - prezydentowi, gdyż Tusk niejako sam się wyznaczył na premiera, zapowiadając, iż stary rząd - ze względu na polską prezydencję w UE - będzie rządził do stycznia.
Tusk jest poirytowany z kolei na Komorowskiego nie tylko dlatego, że najpierw rozmawiał ze Schetyną, ale również dlatego, że nie desygnował go od razu na premiera, tylko postanowił prowadzić konsultacje z ugrupowaniami parlamentarnymi.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24