Poseł Nitras przyzwyczaił nas swoimi chamskimi zachowaniami do tego, że jest albo niewychowany, albo ma taki sposób na zaistnienie w świecie mediów, świecie polityki - ocenił szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Sławomir Nitras z PO został ukarany przez Prezydium Sejmu za przerywanie wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego. - Nikogo nie obraził - mówiła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak dodała, w tej sprawie chodzi o to, "żeby opozycja bała się zabierać głos na sali sejmowej".
W czwartek Prezydium Sejmu postanowiło obniżyć posłowi PO Sławomirowi Nitrasowi o połowę na trzy miesiące uposażenie poselskie, gdyż w ocenie władz Sejmu, przerywając środowe wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego, "naruszył powagę Sejmu".
Wicemarszałek Stanisław Tyszka z Kukiz'15, pytany o rozkład głosów w prezydium Sejmu, powiedział, że politycy PiS głosowali za przyznaniem kary.
W Prezydium zasiadają: marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) oraz wicemarszałkowie - Ryszard Terlecki (PiS), Beata Mazurek (PiS), Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Barbara Dolniak (Nowoczesna), Stanisław Tyszka (Kukiz’15). W przypadku remisu w głosowaniu decyduje głos marszałka.
"Premier nie skupia się na takich marginalnych wybrykach"
- Premier ani nikt z rządu nie ma wpływu na karanie bądź niekaranie parlamentarzystów - stwierdził w piątek Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pytany o nałożenie kary na posła Platformy Obywatelskiej.
- Poseł Nitras przyzwyczaił nas swoimi chamskimi zachowaniami do tego, że jest albo niewychowany, albo ma taki sposób na zaistnienie w świecie mediów, świecie polityki - ocenił Dworczyk.
Zaznaczył jednocześnie, że "premier nie skupia się na takich marginalnych wybrykach". - W związku z tym nie sądzę, żeby w ogóle zauważył zachowanie pana posła Nitrasa - powiedział szef kancelarii premiera.
Sprawę ukarania posła skomentowała również wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek. - Nie interesują mnie głupoty, które wypowiada poseł Nitras. Poseł Nitras wielokrotnie pokazywał, że na sali sejmowej zachowuje się w sposób skandaliczny - mówiła.
- Jeśli nie potrafi się zachować przyzwoicie na sali sejmowej polskiego parlamentu, to nikt nie da gwarancji, że wyjeżdżając za granicę, będzie nas godnie reprezentował - oceniła Mazurek.
"Nigdzie w regulaminie Sejmu nie jest zapisane"
Kidawa-Błońska przyznała, że posła Nitrasa było wielokrotnie słychać na sali sejmowej, ale - jak podkreśliła - nikogo nie obraził, nie mówił rzeczy nieprawdziwych i nie używał słów nagannych.
- Posłowie mają prawo, szczególnie posłowie opozycji, w taki sposób reagować. Nie ma cichych i martwych sejmów, wszędzie ta dyskusja jest burzliwa i głos z sali pokazuje aplauz albo dezaprobatę do tego, co mówią politycy i to jest naturalne - podkreśliła.
Wicemarszałek Sejmu zaznaczyła, że "nigdzie w regulaminie Sejmu nie jest zapisane, że poseł nie ma prawa wyrażać aprobaty czy dezaprobaty".
- Sytuacja z karaniem posłów w tej kadencji Sejmu chyba wszystkim wydaje się dziwna, bo jestem w Sejmie bardzo długo i były w kadencji jeden, dwa przypadki karania przez Prezydium posłów, nigdy w tak drastyczny sposób - wskazała Kidawa-Błońska. Natomiast w obecnej kadencji - dodała - "są posłowie, którzy prawie na każdym posiedzeniu Prezydium są karani czy ograniczane [jest - red.] im wykonywanie mandatu posła".
"Marszałek Sejmu nie jest wychowawcą"
- Próba ciągłego karania posłów, tylko i wyłącznie posłów z opozycji, pokazuje, że tu nie chodzi o to, żeby sprawnie szły posiedzenia Sejmu tylko, żeby opozycja bała się zabierać głos na sali sejmowej, a tego na pewno nie uda się osiągnąć - zaznaczyła Kidawa-Błońska. - My będziemy ten głos na sali sejmowej zabierali w ramach tego, co może robić poseł - zapewniła.
Wicemarszałek Sejmu podkreślała, że w tej kadencji Sejmu wnioski o karanie posłów składają członkowie Prezydium Sejmu z Prawa i Sprawiedliwości.
- Wielokrotnie zwracałam [uwagę - red.] posłom z Prawa i Sprawiedliwości, kiedy nagannie się zachowywali i uważałam, że to zwrócenie uwagi, kiedy poseł się uspokaja, a rzeczywiście przekraczali granice, wystarcza. Ja nie jestem wychowawcą tych posłów, ich ocenią wyborcy, którzy obserwują jak posłowie zachowują się w Sejmie - powiedziała Kidawa-Błońska.
Sejm - podkreśliła - "to nie ognisko wychowawcze, a marszałek Sejmu nie jest wychowawcą, który ma posłom mówić w jaki sposób mają się zachowywać i w jaki sposób mają mówić". Kidawa-Błońska uważa, że Prezydium Sejmu powinno działać tylko w skrajnych przypadkach, a stanowisko Prezydium powinno być jednomyślne.
"Znamiona mobbingu"
W środę w czasie debaty o wotum nieufności wobec wicepremier i szefowej Komitetu Społecznego Rady Ministrów Beaty Szydło oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Gdy zakończył swoje przemówienie, marszałek Marek Kuchciński upomniał posłów, zwracając uwagę, "że swoim zachowaniem niektórzy posłowie naruszają powagę Izby". Wskazał przede wszystkim na posła PO Sławomira Nitrasa.
Według Kancelarii Sejmu poseł przerywał wystąpienie premiera 32 razy.
W czwartek sześcioosobowe prezydium Sejmu zdecydowało o ukaraniu Nitrasa. Przez trzy miesiące będzie dostawał połowę poselskiego uposażenia. - To nie jest kara za te wypowiedzi, to jest moim zdaniem zemsta pana [Ryszarda - przyp. red.] Terleckiego [wicemarszałka Sejmu, PiS - red.] za moje wystąpienie sprzed miesiąca - powiedział Nitras. Nie wskazał jednak, jakie konkretnie przemówienie miał na myśli.
- Moim zdaniem, to, co się dzieje w stosunku do mojej osoby w Sejmie, całkowicie wyczerpuje znamiona mobbingu - podkreślił poseł PO.
Autor: tmw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24