Ten raport nie jest dla nas miażdżący. Mieliśmy świadomość tych sytuacji. Tam, gdzie jest człowiek, będą popełniane błędy - mówił na antenie TVN24 dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Według NIK, system egzaminów wymaga naprawy. Główny zarzut to niewłaściwy sposób układania testów i błędy popełniane przy ich sprawdzaniu.
Marcin Smolik stwierdził, że CKE wie, jak powinno wyglądać idealne sprawdzanie egzaminów, i na tym już pracuje.
- To, co NIK napisał w raporcie, to nie są dla nas nowe rzeczy. Rzeczy, które sprawiły, że lewitowaliśmy z zachwytu, że coś nam zdradzono, czego nie wiedzieliśmy do tej pory - stwierdził Smolik.
- Ten raport nie jest dla nas miażdżący. Mieliśmy świadomość tych sytuacji. Tam, gdzie jest człowiek, będą popełniane błędy - dodał.
Przypomniał, że każdy maturzysta może, w razie wątpliwości, mieć wgląd w swoją pracę. A jeśli błąd został popełniony, wynik może być zmieniony.
- Byłbym daleki od generalizowania, że wszystkie prace są źle sprawdzone i wszystko należy powtórnie oceniać. Na pewno nie ma takiej potrzeby - powiedział Smolik.
Podkreślił, że do tej pory nie można było wykreślić egzaminatora z bazy osób, która jest uprawniona do sprawdzania egzaminów. - MEN wprowadził już zmiany do ustawy o systemie oświaty i od 2016 r. będzie już można wykreślić egzaminatora - powiedział dyrektor CKE.
Stwierdził również, że zmian w egzaminach, o których mówi NIK, nie da się przeprowadzić w ciągu roku czy dwóch.
- To poważne zmiany, które są trudne głównie ze względu na odbiór społeczny pewnych zmian, które w systemie egzaminów się zadzieją - stwierdził.
Zarzuty NIK
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że Centralna Komisja Egzaminacyjna nie nadzorowała właściwie przeprowadzania egzaminów i oceniania prac (chodziło o egzaminy: szóstoklasisty, gimnazjalny, maturalny i zawodowy).
Z kolei słaba kontrola komisji egzaminacyjnych sprawiła, że wśród świetnych egzaminatorów - jak zaznaczono w raporcie - bez trudu i bez konsekwencji trwają także ci nierzetelni.
Zdaniem kontrolerów NIK dowodzi to, że wypracowany przez komisje wewnętrzny mechanizm kontroli pracy egzaminatorów, polegający na powtórnym sprawdzeniu ok. 10 proc. losowo wybranych prac, był nieskuteczny.
Dodatkowo - na co zwraca uwagę w swoim raporcie NIK - nawet jeśli potwierdzono niewłaściwe, błędne sprawdzenie arkusza zakwestionowanego przez zdającego, nie weryfikowano ponownie wszystkich pozostałych prac ocenionych przez egzaminatora, który dany błąd popełnił. Niewłaściwe - w ocenie autorów raportu - było również to, że nierzetelni egzaminatorzy nadal mogli sprawdzać testy.
Wadliwe zadania
Kontrolerzy mają też zastrzeżenia do tworzenia testów. Jak wynika z kontroli, w latach 2009 – 2014 obowiązywało kolejno aż dziewięć różnych procedur przygotowywania zadań egzaminacyjnych.
- Powszechną praktyką było także, że nawet jeżeli po próbnym teście zdecydowano się zmienić wadliwe zadania, to poprawionych arkuszy ponownie już nie badano, np. nie sprawdzano powtórnie, czy uczniowie je rozumieją oraz ile czasu zajmie im rozwiązywanie - rzecznik NIK Paweł Biedziak. Ponadto - według kontrolerów - próbnie testowano tylko i wyłącznie zadania zamknięte oraz krótkie zadania otwarte.
Zadań wymagających poszerzonej odpowiedzi - np. wypracowania - z obawy przed ich ujawnieniem, nie standaryzowano, a model odpowiedzi do tych zadań ustalany był dopiero po przeprowadzeniu egzaminów ogólnopolskich, tuż przed ich sprawdzaniem przez egzaminatorów - zaznaczono w raporcie.
Autor: MAC//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24