W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat przywrócenia przez Niemcy kontroli na granicach. Decyzję krytykowali polscy europarlamentarzyści. - Nie uczycie się na własnych błędach, ale chcecie, by inni ponosili ich koszty. To niszczy europejską solidarność. Coraz częściej w Parlamencie Europejskim zadajemy sobie pytanie: kto ukradł Europie Niemcy? - mówił Bartłomiej Sienkiewicz (PO).
Polscy europosłowie podczas debaty w Parlamencie Europejskim zgodnie krytykowali Niemcy za przywrócenie kontroli na swoich granicach.
Debata, która odbyła się w poniedziałek w Strasburgu, została zorganizowana w związku z przywróceniem przez Niemcy kontroli na wszystkich dziewięciu granicach z sąsiednimi krajami.
Sienkiewicz przestrzega Niemcy przed "narodowym egoizmem"
Bartłomiej Sienkiewicz z PO (w PE należy do centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej) powiedział, że polskie władze dowiedziały się o przywróceniu kontroli na granicach w dniu poprzedzającym ich wprowadzenie z niemieckich mediów. - To był po prostu pokaz arogancji - ocenił europoseł.
- Obecny rząd niemiecki nie chce wzmocnienia granic zewnętrznych, a wzmacnia granice wewnętrzne - podkreślił. W jego ocenie jest to przejawem szerszego zjawiska. - Zasada "co dobre dla Niemiec, jest dobre dla Europy" już dawno przestała mieć zastosowanie. Przestrzegam przed narodowym egoizmem. Żadne państwo nie jest już na tyle silne, by poradzić sobie z wyzwaniami całego kontynentu - zaznaczył Sienkiewicz.
W jego ocenie takie założenie jest równie zgubne jak "uzależnienie surowcowe od Rosji, motoryzacyjne od Chin czy ucieczka w narodowe granice przed imigracją".
- Nie uczycie się na własnych błędach, ale chcecie, by inni ponosili ich koszty. To niszczy europejską solidarność. Coraz częściej w Parlamencie Europejskim zadajemy sobie pytanie: kto ukradł Europie Niemcy? - zakończył swoje przemówienie Sienkiewicz.
Maciej Wąsik z PiS (grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) powiedział, że to Niemcy sprowadzili migrantów do Europy, przypominając słowa kanclerz Angeli Merkel z 2015 roku, kiedy zapraszała uchodźców syryjskich do Niemiec. Jak argumentował europoseł PiS, kiedy tych osób przybyło za dużo, Berlin powiedział "stop" i zaczął liczyć na pomoc sąsiadów. -(Niemcy) wyszły z paktem migracyjnym, z pomysłem, by ich sąsiedzi płacili za ich błędy - ocenił.
Anna Bryłka z Konfederacji (w PE należy do skrajnie prawicowych Patriotów dla Europy) uznała, że niemieccy politycy są "kolejny już raz wrogami bezpiecznej i bogatej Europy". - Wasza polityka zagraża przyszłości europejskich narodów - powiedziała.
Komisarz ds. wewnętrznych: nikt nie chce stać w długich kolejkach
Komisarz odpowiedzialna za sprawy wewnętrzne Ylva Johansson przypomniała, że kontrole na granicach wewnętrznych w strefie Schengen muszą pozostać tymczasowe, proporcjonalne i być wprowadzane jako środek ostateczny w przypadku zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.
- Chociaż kraje członkowskie mają prawo do wprowadzania tymczasowych kontroli granicznych pod rygorystycznymi warunkami, jest oczywiste, że ryzykują "podkopaniem" korzyści ze swobodnego przemieszczania. Nikt nie chce stać w długich kolejkach przed granicami, w szczególności nie ci, którzy zmierzają do pracy. Wszyscy chcemy powstrzymać przestępców i terrorystów, ale nie chcemy powstrzymywać podróży, handlu i turystyki - powiedziała.
Johansson poinformowała, że rozmawiała z niemieckimi władzami, które zapewniły ją o tym, że będą próbowały zapobiec trudnościom na granicach. Jak mówiła, tym, którzy wiążą przywracanie kontroli na granicach z nieregularną migracją, może przekazać, że w tym roku liczba osób nielegalnie przekraczających granice zewnętrzne UE spadła o 40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Jak dodała, kontrolom na granicy może zapobiec uchwalony już pakt migracyjny, który będzie obowiązywać od połowy 2026 roku. Podkreśliła, że kluczowa jest jego właściwa implementacja przez państwa członkowskie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: DPA