- Nie zależy mi na przeprosinach, bo one mają rację bytu, gdy płyną z głębi serca. A tutaj nikt nie poczuwa się do winy - mówi Piotr Walentynowicz, wnuk legendarnej działaczki Solidarności. Krewni Anny Walentynowicz domagają się tego, by Ewa Kopacz i Donald Tusk pod przysięgą powiedzieli o działaniach urzędników w kontekście identyfikacji ofiar katastrofy. Chcą też, by to osoby winne zaniedbań z własnej kieszeni zapłaciły za ekshumacje.
Rodzina odebrała dziś ciało Anny Walentynowicz z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Pogrzeb legendarnej działaczki Solidarności odbędzie się w piątek w Gdańsku.
Janusz Walentynowicz, syn zmarłej pod Smoleńskiem działaczki Solidarności, przyznaje, że teraz myśli przede wszystkim o tym, by "godnie pochować mamę". - I trochę odpocząć, bo jesteśmy wykończeni. Zamyka się pewien rozdział, ale tylko ten rozdział. Natomiast cała reszta książki jest otwarta - zaznacza.
"Pociągnąć do odpowiedzialności"
W niezamkniętej jeszcze części jest wątek tego, kto odpowiada za nieprawidłowości przy oględzinach, identyfikacji i umieszczaniu w trumnach ofiar katastrofy. - Dalej trzeba będzie dążyć do tego, żeby znaleźć osoby, które swoimi działaniami lub ich brakiem doprowadziły do takiego bałaganu, do takiej sytuacji, że musimy teraz dokonywać ekshumacji - wskazuje wnuk Anny Walentynowicz, Piotr.
"Niekompetencja i bałagan", o których wspomina, jest jego zdaniem "duża, bo nie mówimy tu o odosobnionym przypadku, ale o wielu". - Jeśli chodzi o moją babcię, to mówimy też o zwłokach, które zostały w pełni zidentyfikowane. Cała reszta to zatem jedynie kwestia bałaganu, niekonsekwencji i pewnych procedur, których nie dotrzymano, i w Rosji, i w Polsce - ocenia Piotr Walentynowicz.
Przeprosiny nie mają sensu
Razem z ojcem przyznaje, że nie oczekuje już żadnych przeprosin za to, że ciało ich bliskiej zostało zamienione z ciałem innej ofiary katastrofy. Żaden polityk z takimi przeprosinami zresztą nie pospieszył. - Przeprosiny mają rację bytu gdy płyną z głębi serca, gdy ktoś czuje, że zrobił źle. Ale z tego co widzimy, to tutaj nikt się nie poczuwa do winy i dlatego mnie na takich przeprosinach nie zależy - tłumaczy wnuk. I dodaje: - Mnie zależy na sprawiedliwości, na tym żeby ludzie winni ponieśli konsekwencje i żebyśmy to nie my, jako społeczeństwo, płacili za ich błędy.
W ocenie Piotra Walentynowicza "uczciwe byłoby", gdyby to ci, którzy "nie dopilnowali "pewnych procedur ponieśli koszty ekshumacji i wszystkich związanych z tym czynności". - Dlaczego to my mamy za to płacić? - pyta wnuk Anny Walentynowicz.
Kopacz i Tusk na świadków. "Na razie"
W obecnej sytuacji konieczne zdaniem jej bliskich jest przesłuchanie "w charakterze świadków - przynajmniej na razie - i pod przysięgą, w majestacie prawa" członków obecnego rządu. - Bo oni są źródłem pierwszych decyzji, informacji i wiedzą kto i za co był odpowiedzialny. Powinni zeznawać pod przysięgą bo w momencie, kiedy wyjdzie na jaw, że poświadczyli nieprawdę, będzie można pociągnąć ich do odpowiedzialności - wyjaśniał Piotr Walentynowicz.
Jeśli natomiast ich wypowiedzi pozostają jedynie "wypowiedziami publicznymi", to jego zdaniem nie ma to większego znaczenia. - W tej chwili, kiedy wypowiadają się publicznie, żadne konsekwencje nie są wyciągane, a pani Kopacz zmienia zeznania tak, jak jej wygodnie. (...) Droga sądowa to jedyne wyjście na rzetelne rozwiązanie tej kwestii. Nie będzie wtedy możliwości odwoływania się do tego, że to tylko przejęzyczenie.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24