Minister Antoni Macierewicz już drugi raz zmienił szefa swojego gabinetu politycznego, odkąd musiał zdymisjonować Bartłomieja Misiewicza. To element szerszych przetasowań personalnych, które mają miejsce w jego najbliższym otoczeniu - wynika z informacji portalu tvn24.pl.
Przez kolejne miesiące “prawą ręką” ministra Macierewicza był jego wieloletni dobry znajomy Krzysztof Łączyński. Niedawno jednak minister podjął decyzję, że pracami gabinetu politycznego będzie kierował 40-letni Dominik Smyrgała. Oficjalną informację o trzecim już szefie gabinetu politycznego szefa MON można znaleźć na stronie internetowej ministerstwa.
Gabinet i spółki
Według naszych informacji Łączyński tłumaczył współpracownikom, że rezygnuje z funkcji ze względu na stan zdrowia. Kierowanie gabinetem łączył z zasiadaniem w radach nadzorczych spółek zbrojeniowych, które nadzoruje minister obrony narodowej.
- Raz czy drugi chciałem podpytać wiceministrów obrony o konkretne sytuacje w firmach ze zbrojeniówki. Za każdym razem odsyłali mnie do Łączyńskiego, tłumacząc, że tylko on się tym zajmuje - mówi tvn24.pl jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Łączyński, który jeszcze przed ostatnimi wyborami pracował w Najwyższej Izbie Kontroli, ostatnio zasiadał w dwóch radach nadzorczych spółek zbrojeniowych: spółce PCO SA, która zajmuje się produkcją zaawansowanych przyrządów optycznych dla żołnierzy oraz PIT-Radwar, tworzącej systemy teleinformatyczne dla wojska. Dodatkowo figuruje jako członek rady powołanej wiosną tego roku "Fundacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej".
Jak wyjaśniał Macierewicz, fundacja powstała, by uhonorować robotników z Radomia, którzy w 1976 roku wyszli na ulice, by protestować.
- Dziś mają niskie emerytury, brakuje im pieniędzy na leki i czynsz. Pora to zmienić - mówił szef MON Antoni Macierewicz.
Fundacja otrzymała na ten cel 200 tysięcy złotych z funduszy Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Co ciekawe, rok wcześniej niemal taką samą sumę - 159 tysięcy złotych - wypłacono ofiarom czerwca 1976 roku, bez konieczności powoływania do życia fundacji, wprost z funduszy PGZ.
Człowiek z SKW
Teraz Łączyńskiego w kierowaniu gabinetem politycznym zastąpił o 27 lat młodszy Dominik Smyrgała.
- Przez niego będzie wszystko trafiać na biurko ministra - wyjaśnia rolę szefa gabinetu politycznego były pracownik Ministerstwa Obrony Narodowej.
W dostępnym na stronach MON życiorysie Smyrgały można przeczytać, że przed wyborami pracował w prywatnej uczelni Collegium Civitas, współpracując równocześnie z różnymi think tankami.
Pracował w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, gdy służbę tę przed dekadą tworzył Antoni Macierewicz. Po wygraniu wyborów przez Platformę Obywatelską nowa ekipa w SKW odebrała mu certyfikat dostępu do tajnych informacji. Decyzję następnie podtrzymały sądy administracyjne.
Nie udało nam się skontaktować ze Smyrgałą. Nie wiemy także, czy obecnie posiada certyfikat dostępu do tajnych informacji.
Cisi, wpływowi ludzie w spółkach
Jednak cichych zmian personalnych wśród najbliższych współpracowników ministra Antoniego Macierewicza jest więcej. Najpierw, w maju tego roku, z kluczowej funkcji dyrektora operacyjnego koncernu PGZ odszedł Andrzej Skałecki.
Tę początkowo niewiarygodnie brzmiącą informację, którą przekazał nam jeden z polityków, potwierdziliśmy później w biurze prasowym największego polskiego koncernu zbrojeniowego.
A brzmiała ona nieprawdopodobnie, gdyż Skałecki uchodził jeszcze niedawno za osobę o dużych wpływach u samego ministra Macierewicza.
"Z danych zawartych w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że Andrzej Skałecki jest członkiem rad nadzorczych w pięciu spółkach: Cenrex, Cenzin, Rosomak, Wojskowych Zakładach Łączności nr 2 i w Bumarze Łabędy” - pisali jeszcze rok temu reporterzy “Dziennika Gazety Prawnej”.
Wszystkie te spółki należą do “zbrojeniówki” i podlegają Ministerstwu Obrony Narodowej.
Człowiek agenta Tomka i ministra
Imponująca kolekcja płatnych funkcji w radach nadzorczych to dopełnienie niezwykłej historii zaledwie około 40-letniego Skałeckiego.
Jak ustaliliśmy, przed laty pracował w policyjnym Centralnym Biurze Śledczym, skąd przeniósł się do Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Odszedł z niej w atmosferze skandalu, w trakcie rządów Platformy Obywatelskiej.
- Nie poddał się badaniu wariografem przed wyjazdem na misję w Afganistanie. Inteligentny, z dużą wiedzą i umiejętnościami. Sprawa była głośna w naszych szeregach i wcale niejednoznaczna. Wielu kolegów uważało, że został skrzywdzony - mówi jeden z naszych rozmówców.
Po odejściu z SKW Skałecki rozpoczął współpracę z ówczesną gwiazdą Prawa i Sprawiedliwości - "agentem Tomkiem", czyli posłem Tomaszem Kaczmarkiem - jako jego asystent społeczny. Wkrótce potem "agent Tomek" zaczął pisać serie interpelacji poselskich, które wytykały zarówno prawdziwe, jak i rzekome nadużycia i wpadki w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego.
- Prawdziwe czy nie, powodowały ból głowy kolejnych szefów SKW, najpierw generała Janusza Noska, a następnie generała Piotra Pytla - uważa nasz rozmówca.
Właśnie z takim dorobkiem Skałecki awansował po wyborach do centrali koncernu PGZ. Żaden z naszych rozmówców nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, co się stało, że najpierw zaczął tracić funkcje w radach nadzorczych, a następnie nawet pracę dyrektora w PGZ.
- Skonfliktował się z Bartłomiejem Misiewiczem - uważa jeden ze znajomych Skałeckiego.
Pisząc ten tekst, próbowaliśmy się skontaktować z samym Skałeckim, ale odmówił rozmowy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jego następcą w Polskiej Grupie Zbrojeniowej został Piotr Brzeziński, również funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Kilku naszych rozmówców z Prawa i Sprawiedliwości jest przekonanych, że stałe zmiany w otoczeniu Antoniego Macierewicza nie są wyłącznie decyzjami ministra.
- Oficjalnie wiadomo, że dymisję Bartłomieja Misiewicza wymusił Jarosław Kaczyński. Chodziło o serię medialnych wpadek, które niszczyły wizerunek partii. Ale również o podejrzane biznesowe układy, o których wiedzę dostarczył minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Nie zdziwię się, jeśli to również on stoi za pozostałymi zmianami - mówi nam jeden z ważnych posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Mariusz Kamiński rzeczywiście oficjalnie ogłosił, że spółka PGZ jest poddawana szczegółowemu audytowi w poszukiwaniu nieprawidłowości. Efekty nie zostały jeszcze przedstawione opinii publicznej ani posłom z sejmowej komisji obrony narodowej.
Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24