- Nie rozumiem roli Edmunda Klicha przy wyjaśnianiu śledztwa. To on powinien zapewnić dobrą współpracę między stroną polską i rosyjską - mówił w "Rozmowie Rymanowskiego" w TVN24 Ryszard Kalisz z SLD. Zdaniem Ludwika Dorna akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) ekspert nie miał wystarczających uprawnień, aby podejmować bardziej zdecydowane działania.
Polscy eksperci wraz z akredytowanym przy MAK Edmundem Klichem zakończyli pracę w Moskwie w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy w Smoleńsku. We wtorek strona rosyjska przekazała polskiej ostatnie tomy akt mimo, że w Polsce wciąż pojawiają się zastrzeżenia, że to dużo za mało.
Co może, a czego nie może Edmund Klich?
Ryszard Kalisz mówił w "Rozmowie Rymanowskiego", iż fakt, że efekty pracy Polaków w Rosji są niezadowalające, to po części wina samego Klicha. - Mam zastrzeżenia do jego pracy. Akredytacja to nie jest tylko bierne asystowanie, ale także kategoryczne i stanowcze reprezentowanie strony polskiej. Powinno mu zleżeć na otrzymaniu tych dokumentów - mówił Kalisz.
Edmunda Klicha próbował bronić Ludwik Dorn. - Nie można czynić panu Klichowi zarzutów. Nie jest ambasadorem, ani przedstawicielem rządu. MAK to ciało techniczno-eksperckie, a przecież w Rosji powstał też komitet pod przewodnictwem premiera Putina, który jest polityczny, ale nie ma odpowiednika po stronie polskiej - mówił.
Jak współpracować
Kalisza nie zadowalały te tłumaczenia. Według niego, Klich powinien być bardziej, aktywny, więcej prosić i więcej działać - To współdziałanie powinno być takie, że Klich cały czas jest w kontakcie z szefem MSWiA Jerzym Millerem, a ten z premierem Donaldem Tuskiem i naciskają Rosjan, w tym Putina - argumentował.
Ludwik Dorn przyczyn niedosytu z prac śledczych prowadzonych w Rosji upatruje gdzie indziej. - Nawet jak Rosja stwarza nam problemy, to my nie stawiamy spraw mocno i stanowczo, bo zdaniem tej ekipy byłoby to wywoływanie wojny - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP