- Niedawno na ekrany kin wszedł najnowszy film "Dom dobry" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Jego koproducentem jest TVN Warner Bros. Discovery.
- Zdaniem dziennikarki Moniki Olejnik film "wbija w fotel". - To nie są wymyślone historie, kiedy kobiety są bite, kiedy stosowana jest wobec nich przemoc - mówiła.
- Olejnik wyznała również, dlaczego dzieło Smarzowskiego było dla niej "szczególnie bolesne".
- Obejrzyj wywiad Moniki Olejnik z reżyserem Wojciechem Smarzowskim, który był gościem programu "Monika Olejnik. Otwarcie" w TVN24+
Jeśli doświadczasz problemów, w tym emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
W piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dziennikarka Moniak Olejnik opowiadała o twórczości reżysera Wojciecha Smarzowskiego. Niedawno do kin wszedł jego najnowszy film "Dom dobry" poruszający temat przemocy domowej. Przedstawia losy kobiety, której z pozoru idealny związek zamienia się w koszmar.
- To jest film, który wbija fotel. W ubiegły weekend poszło na niego już ponad 300 tysięcy osób i ludzie po jego zakończeniu siedzą, milczą i w milczeniu wychodzą. Tak też było na festiwalu w Gdyni - relacjonowała.
Jej zdaniem reżyser "zrobił film o tym, co jest naprawdę". - To nie są wymyślone historie, kiedy kobiety są bite, kiedy stosowana jest wobec nich przemoc. On wysłuchał, czytał akta. Dużo się dowiedział na ten temat i opowiadał mi, jak realizowano ten film - mówiła Olejnik.
Smarzowski był gościem programu "Monika Olejnik. Otwarcie", którego odcinek miał swoją premierę w TVN24+ 7 listopada. W czasie prawie godzinnej rozmowy reżyser i dziennikarka rozmawiali między innymi o jego pracy nad filmem "Dom dobry" i przemocy domowej. Nie zabrakło też osobistych wyznań.
Olejnik: zadzwoniłam do rodziców, że muszę wrócić
Olejnik wyznała, że najnowszy film Smarzowskiego "był dla niej szczególnie bolesny". - W pewnym momencie nawet nie mogłam oddychać w czasie seansu, bo też doświadczyłam przemocy - powiedziała.
- Jak miałam 20 lat, wyszłam za mąż za uroczego chłopaka, który był ode mnie kilka lat starszy. Niestety dwa razy pobił mnie i zadzwoniłam do rodziców, że muszę wrócić. Zabrałam swojego misia, wróciłam do domu. Miałam rozwód, który dużo mnie kosztował, rozwód z udowodnieniem winy - opisywała dziennikarka.
Przyznała, że mimo młodego wieku, zdobyła się na odejście od ówczesnego męża. - Też jest pewnie łatwiej, jak się nie ma dzieci - oceniła.
Stwierdziła, że opowiadanie tej historii jest trudne, ale warto to robić, aby inne kobiety doświadczające przemocy zdobyły się na odejście z przemocowego domu. - Czasami są rodzice, którzy mówią: "Musisz w tym wytrwać, on się zmieni. Nie możesz zostawić męża. Co ludzie powiedzą?". Tak się wydaje, że żyjemy w XXI wieku, że się zmieniło, a się nie zmieniło - mówiła Olejnik.
Dziennikarka TVN24 zwróciła uwagę na istotną rolę obowiązującej w Polsce ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej. Przypomniała, że w 2018 ówczesna premier Beata Szydło pochwaliła radnych Zakopanego za niewdrożenie antyprzemocowej uchwały. - Muszę państwu przede wszystkim pogratulować, boście są odważni. No, jedyny samorząd w całej Polsce, który się sprzeciwił - mówiła wtedy. Górali określiła natomiast mianem "narodu odważnego".
Obejrzyj: "Babka była bita, prababka była bita". Niechlubna tradycja z dziada pradziada
Olejnik zaznaczyła, że "ważne jest, żeby politycy zrozumieli, co to jest przemoc, bo okazuje się, że nic się nie zmienia, to cały czas jest".
Autorka/Autor: Kamila Grenczyn
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24