Grzegorz Napieralski nie będzie mógł przez trzy lata sprawować żadnych funkcji w SLD - tak zdecydował w poniedziałek krajowy sąd partyjny Sojuszu Lewicy Demokratycznej. O decyzji sądu poinformował reprezentujący zarząd partii Wojciech Szewko. Napieralski stwierdził, że "nie chce być w partii, która zabrania takich funkcji".
Sąd doszedł do wniosku, że skrucha, którą wyraził Grzegorz Napieralski podczas posiedzenia sądu, w tym np. deklaracja, że będzie czynnie wspierał kandydatkę SLD (...) spowodowała, że sąd zdecydował się skazać Grzegorza Napieralskiego na 3 lata zawieszenia we wszystkich funkcjach, możliwości sprawowania wszelkich funkcji w SLD. Wojciech Szewko
Szewko, który wcześniej zapowiadał, że będzie wnioskował o wyrzucenie Napieralskiego z partii, powiedział dziennikarzom po posiedzeniu sądu, że sąd partyjny przychylił się do większości zarzutów stawianych Napieralskiemu i "uznał go winnym większości zarzucanych mu czynów". - Jednakże sąd doszedł do wniosku, że skrucha, którą wyraził Grzegorz Napieralski podczas posiedzenia sądu, w tym np. deklaracja, że będzie czynnie wspierał kandydatkę SLD (...), spowodowała, że sąd zdecydował się skazać Grzegorza Napieralskiego na trzy lata zawieszenia we wszystkich funkcjach, możliwości sprawowania wszelkich funkcji w SLD - powiedział Szewko.
"Nie chcę być w partii, która zabrania takich funkcji"
Grzegorz Napieralski powiedział po wyroku sądu partyjnego, że każdy, kto chce przyjść do polityki, chce pełnić funkcje w partii. - Nie mam pojęcia, dlaczego mi się tego zabrania przez trzy lata - powiedział.
- Ja nie chcę być w partii, która mi zabrania takich funkcji - stwierdził. Jego zdaniem "Leszek Miller nie zachowuje się jak demokrata, natomiast SLD staje się partią dyktatorską, a nie demokratyczną".
Napieralski mówił wcześniej dziennikarzom, że jest "osobą niewinną i "chce spokojnie porozmawiać ze swoimi koleżankami i kolegami, aby przedstawić swoje argumenty". - Wierzę, że wszystko dobrze się zakończy - mówił.
Napieralski powtórzył, nie było podstaw prawnych do jego zawieszenia, dlatego decyzja ta jest nieważna. - Ja się bronię, pokazuję swoje racje, wiem, że mam prawo do obrony. Będę to przedstawiał moim kolegom i koleżankom - tłumaczył Napieralski.
Mówił, że idzie na posiedzenie z "nadzieją".
"Miller jest uparty"
Pełnomocnik zarządu SLD na posiedzeniu sądu Wojciech Szewko zapowiadał, że złoży wniosek o wyrzucenie Napieralskiego z partii.
- Proszę mi pokazać dokonania polityczne Wojciecha Szewki. Tylko on, jako kolega Leszka Millera zdecydował się na to, aby mnie atakować. To pokazuje, że racja jest po mojej stronie, a nie Leszka Millera - powiedział Napieralski. W rozmowie z dziennikarzami wyraził opinię, że Miller jest "uparty" i cały czas chce go wyrzucić z partii. - Nie wiem dlaczego - zaznaczył Napieralski.
W ub. tygodniu Napieralski złożył w sądzie pozew o uznanie nieważności uchwały o jego zawieszeniu, wysłał też do partii wniosek o zawieszenie i ukaranie szefa SLD Leszka Millera. Na odwołanie od dzisiejszej decyzji sądu partyjnego Napieralski ma dwa tygodnie.
Kilka możliwości
Zgodnie ze statutem SLD, sąd partyjny może członkom partii wymierzyć kary: upomnienia, nagany, odwołania z pełnionej funkcji w partii, pozbawienia prawa pełnienia funkcji w partii na okres do czterech lat, a także wykluczenia z partii.
Napieralski to poseł kilku kadencji, były szef SLD i do momentu zawieszenia - szef partii na Pomorzu Zachodnim.
Funkcję szefa Sojuszu pełnił w latach 2008-2011. W 2011 po wyborach parlamentarnych, w których SLD zdobył 8,24 proc. głosów - najmniej spośród ugrupowań, które weszły do Sejmu. - Napieralski złożył rezygnację z kierowania partią, zastąpił go na tym stanowisku Leszek Miller.
Autor: mn, mac,js/ja,gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24