Gdyby lekarze ze szpitala w Busku Zdroju chcieli "sumiennie" wypełniać normy NFZ-u, musieliby zmuszać swoich pacjentów do podwójnego cierpienia. Dlaczego? Bo gdy na stół operacyjny mają trafić obie nogi, które można by "za jednym zamachem" zoperować, Narodowy Fundusz nakazuje: dwie operacje. - Myśląc tylko biznesowo moglibyśmy z jednej operacji zrobić w takim razie siedem - denerwuje się dyrektor placówki.
W szpitalu dziecięcym "Górka" w Busku Zdroju do zdrowia dochodzą przede wszystkim pacjenci z porażeniem mózgowym. Nierzadko wymagają oni szybkiej operacji obu nóg. I tu zaczynają się problemy.
Jedna operacja, jedna noga
Według nowych zasad finansowania tego typu operacji (zmieniło się rok temu) przez NFZ, lekarze powinni w przypadku - takiego chorego z dwiema nogami - położyć na stole operacyjnym dwa razy i wykonać ten sam zabieg - najpierw zająć się jedną nogą, potem drugą. W innym przypadku Fundusz zapłaci tylko za jedną operację jednej kończyny.
To absurd bez dna, grzmią medycy. Po pierwsze jedna operacja jest tańsza niż dwie. - Nie płaci się dwa razy za to samo znieczulenie i za inne rzeczy w okolicy - tłumaczy dr Janusz Dobrowolski. Po drugie za zoperowaniem dwóch nóg jednocześnie przemawiają względy medyczne, bo pacjent natychmiast może rozpocząć rehabilitację, tłumaczy.
To szczęście spotkało Mateusza Bąka, bo lekarze pomimo "zaleceń" NFZ-u postanowili zoperować od razu obie jego nogi. Dziś, po kilkumiesięcznej rehabilitacji, Mateusz już chodzi. - Jakby mógł być rehabilitowany i zyskiwać na sprawności, gdyby miał jedną nogę przykurczoną, a drugą wyprostowaną? - pyta bezradnie lekarz.
Centrala coś "o procedurach i kryzysie"
Z podobnymi pytaniami szpital zgłaszał się do Funduszu już wielokrotnie. - Oni wiedzą (że pacjenci najczęściej wymagają operacji obu nóg) i na nas żerują. (...) Siedzą tam urzędnicy i wymyślają coraz głupsze przepisy - denerwuje się dr Dobrowolski.
Świętokrzyski NFZ tłumaczy, że wie o problemie, ale sam niewiele może zrobić i zgłasza takie sprawy do centrali. Poza tym, jak zaznaczają urzędnicy, "system jest żywy". A centrala? Twierdzi, że problemu nie ma, bo operacje można rozliczyć w ramach procedur specjalnych. - W takich wypadkach koszty ustalane są indywidualnie. A to, szczególnie w czasach kryzysu, pozwala NFZ dobrze zarządzać środkami - mówi Edyta Grabowska, rzeczniczka centrali Funduszu.
A dyrektor o pacjencie
No więc dyrektor "Górki" Bartosz Stemplewski oszczędza. Ale czasem po głowie chodzi mu inny pomysł, który na szczęście pokonuje myśleniem o pacjencie. - Gdybyśmy postępowali zgodnie z wytycznymi funduszu i byli zorientowani tylko na zysk, to czasem z jednej operacji można by zrobić siedem...
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24