Przykro mi, to moja wina - kajał się w TVN24 były szef SLD Grzegorz Napieralski, odnosząc się do tego, że jest najmniej aktywnym posłem pod względem sejmowych głosowań. I zadeklarował poprawę. - Mogę obiecać, że w przyszłym roku to się nie powtórzy, będę na czele rankingu - powiedział polityk Sojuszu.
Według informacji udostępnionych na stronie internetowej Sejmu, były szef Sojuszu oddał głos tylko w połowie głosowań. Jego wynik to 404 głosowania - 53,37 proc. wszystkich.
Napieralski stwierdził, że nie uczestniczył w głosowaniach, bo nie pozwalały mu na to obowiązki szefa SLD, które wykonywał do końca przyszłego roku.
Zaznaczył, że do fatalnej statystyki przyczynił się blok głosowań dotyczących poprawek do budżetu państwa.
Napieralski, przyznając jednocześnie, że nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia, zadeklarował poprawę.
- Po ludzku jest mi przykro, że tak się stało, że nie dopilnowałem - powiedział Napieralski. I dodał: - To moja wina, mogę obiecać, że w przyszłym roku to się nie powtórzy, będę na czele rankingu.
Przypomniał jednocześnie, że w poprzednich kadencjach nigdy nie był liderem niechlubnych rankingów.
"Widzimy patologię"
Napieralski odniósł się też do sytuacji, jaka ma miejsce w państwowych spółkach i instytucjach.
Jak napisała w sobotę "Rzeczpospolita", mnożą się tam fikcyjne etaty, praca z polecenia, zasiadanie w radach nadzorczych czy zlecenia dla firm znajomych. A korzystają na tym politycy PO i PSL oraz powiązane z nimi towarzysko, rodzinnie i partyjnie osoby.
Były szef SLD przypomniał, że Platforma, idąc do wyborów, za pierwszym i drugim razem obiecała, że odpartyjni spółki. Ale tak się nie stało. - Działacz PO Aleksander Grad jest dziś w spółce skarbu państwa (jest prezesem spółki PGE PEJ1, zarabia 110 tys. zł miesięcznie red.) - powiedział Napieralski.
I dodał: - Widzimy patologię, tu szwagier, tu teść, tu rodzina. (...) Wiemy dokładnie, że dla niektórych działaczy PSL-u i ich rodzin tworzyło się specjalne stanowiska.
Autor: MAC/fac/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24