SLD ma poważny problem. Z danych PKW z 63,74 proc. obwodów wynika, że Sojusz ma 8,24 proc. poparcia. To jednak i tak lepiej niż wynik lidera partii w Szczecinie, w którym otwierał listę. Z danych uzyskanych z 73,68 proc. protokołów obwodowych wynika, że Grzegorz Napieralski zdobył tam zaledwie 6,50 proc. głosów. Dla porównania Bartosza Arłukowicza z PO poparło 27,13 proc. wyborców, a Joachima Brudzińskiego z PiS - 10,53 proc.
Z najnowszych danych PKW wynika, że z poparciem na poziomie 8,24 proc. SLD mógłby liczyć w nowym Sejmie na 28 mandatów. W Sejmie, którego kadencja zakończyła się niedawno, miał 43 posłów. Wyniki PKW potwierdzają to, co pokazały wcześniej wyniki sondażowe, do których ze smutkiem lub rozgoryczeniem odnosili się w wieczór wyborczy prominentni członkowie Sojuszu.
- Byliśmy nierówno traktowani, atakowani ze wszystkich stron, mieliśmy nie wejść do Sejmu. Starano się zrobić wszystko, aby SLD nie weszło do polskiego parlamentu - tak szef SLD Grzegorz Napieralski tłumaczył w niedzielę wieczorem sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych.
Rozczarowana lewica
Politycy Sojuszu nie kryli niezadowolenia z wyniku partii w wyborach parlamentarnych. - Gdyby się okazało, że wynik rzeczywiście jest jednocyfrowy, na poziomie 7-8 proc., to jest jednak ogromna porażka - powiedział Tadeusz Iwiński. Sympatyzujący z Sojuszem Włodzimierz Cimoszewicz wytykał: "To wynik złej kampanii." Politycy Sojuszu nieoficjalnie mówią: "Napieralski musi odejść".
Według Iwińskiego Sojusz popełnił poważne błędy. - Popełniono oczywiste błędy w kampanii, jak na przykład debata przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, bo takich rzeczy nie powinno się robić. Za mało też sprzedawaliśmy nasz bardzo dobry program, za bardzo koncentrowaliśmy się na krytyce - dodał Iwiński.
Jak dodał, zawinił "nie zawsze szczęśliwy dobór osób" na listach SLD. "Nie mieliśmy dostatecznie dużo indywidualności na listach, zabrakło prof. Jana Widackiego, Wandy Nowickiej - wymieniał Iwiński.
Dlaczego wyborcy nie zagłosowali na SLD?
Z kolei wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska oświadczyła krótko: - Nie jest to wynik moich marzeń.
Według niej, SLD mogło "spokojnie osiągnąć 18-20 proc". - Lewica jest w Polsce potrzebna i jest lewicowy potencjał wśród wyborców - oceniła. - To dla całej partii oznacza rzetelną debatę, jak była prowadzona kampania. Kierownictwo partii można zmienić bardzo szybko, ale trzeba się głębiej zastanowić nad tym, co się stało - podkreśliła Piekarska.
Ryszard Kalisz mówił natomiast, że część elektoratu Sojuszu przejął Janusz Palikot. Zwrócił uwagę, że wynik Sojuszu może być gorszy od tego sprzed czterech lat, a także od tego z 2005 roku. - Palikot zrobił to, o czym ja dwa lata temu mówiłem, że SLD powinna być partią antyestablishmentową, inną niż pozostałe trzy partie - zaznaczył.
- Dlaczego ludzie, którzy z taką sympatią podchodzą do nas na ulicy, nie decydują się później zagłosować na SLD? - pytał Kalisz.
"Sytuacja jest kryzysowa"
Także europoseł Sojuszu Wojciech Olejniczak jest zdania, że dla SLD sondażowe wyniki wyborów są złe. Jak mówił, "potrzebny jest czas na refleksję. - Czekamy co przewodniczący (Grzegorz Napieralski) w sprawie kampanii wyborczej nam powie - mówił. - Oczekuję na rozmowę z przewodniczącym, tak jak wszyscy członkowie SLD, jak i zarząd i Rada Krajowa - zaznaczył. - Straciliśmy szansę, czas zastanowić się jak funkcjonować - dodał.
Naturalnym jest - zdaniem Olejniczaka - jak najszybsze zwołanie posiedzenia zarządu i Rady Krajowej SLD. - Nie ma co czekać, to jest sprawa na tu i teraz - podkreślił. - Sytuacja jest tak kryzysowa, że zbierzemy się - byli przewodniczący i obecny szef partii - i trzeba usiąść i o tym porozmawiać - powiedział Olejniczak.
Napieralski musi odejść?
Nieoficjalnie działacze Sojuszu mówią, że po takiej porażce Napieralski będzie musiał odejść. Przyznają, że wynik wyborczy na poziomie 7-8 proc. daje Sojuszowi dwadzieścia-dwadzieścia kilka mandatów i głównie z zachodnich województw Polski tam, gdzie SLD tradycyjnie uzyskiwało lepsze wyniki wyborcze niż w całym kraju. Jak podkreślali, do Sejmu może nie wejść nawet część osób z pierwszych miejsc.
Jak mówiła część polityków Sojuszu, jeśli sondażowy wynik się potwierdzi, Napieralski sam powinien zrezygnować z funkcji przewodniczącego.
Podane wyniki to pierwsze, sondażowe rezultaty, przeprowadzone metodą exit poll w losowo wybranych 900 lokalach na terenie całego kraju przez ankieterów TNS OBOP dla TVN24. Ankieterzy przez cały czas trwania głosowania, od godziny 7 do 21, przepytali około 100 tysięcy osób, które oddały już głos. Zazwyczaj margines błędu w sondażach exit poll wynosi mniej niż 2 procent.
Źródło: PAP, TVN24