Sąd uchylił decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie wiceprezesa NIK Tadeusza Dziuby, który miał naciskać na kontrolerów - wynika z postanowienia, do którego dotarł tvn24.pl. Zdaniem sądu decyzja prokuratury była "przedwczesna", bo śledczy powinni przesłuchać byłego polityka PiS, a także inną wiceprezes NIK Małgorzatę Motylow.
W lipcu 2020 roku portal Onet ujawnił list Bogdana Skwarki, dyrektora Departamentu Administracji Publicznej Najwyższej Izby Kontroli do wiceprezesa Izby Tadeusza Dziuby, w którym zarzucił mu, że próbuje manipulować wynikami kontroli dotyczącej działalności europosłanki PiS Beaty Kempy, jako ministra do spraw pomocy humanitarnej w latach 2017-2019. Dziuba, jako wiceprezes NIK i zarazem niedawny kolega Kempy z tego samego klubu parlamentarnego, miał na kontrolerki wpływać, by zmieniły wydźwięk swoich ustaleń.
Prezes NIK zdecydował o odsunięciu Dziuby od nadzoru nad kontrolami i złożył zawiadomienie do prokuratury. Ta jednak odmówiła wszczęcia śledztwa. Banaś odwołał się od decyzji prokuratury do sądu.
Sąd: decyzja prokuratury przedwczesna
Z wydanego 5 lipca 2021 roku postanowienia sądu, do którego dotarł tvn24.pl, wynika, że decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa według sędziego była przedwczesna.
"Dotychczas zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, zwłaszcza dowody z dokumentów wskazują na uzasadnione podejrzenie popełniania przestępstwa" - ocenił warszawski sąd.
Według niego prokurator powinien przesłuchać Tadeusza Dziubę, który "według informacji zawartych w zawiadomieniu miał się dopuścić przestępstwa nadużycia władzy".
Opisane w aktach sprawy zachowania wiceprezesa NIK - jak napisał w postanowieniu sędzia - "polegające na wywieraniu nacisków, presji, czy próbach zastraszania kontrolerów w celu zmanipulowania wyników kontroli winny zostać szczegółowo i wnikliwie zweryfikowane".
Sędzia po analizie akt sprawy podkreślił też, że przesłuchana przez prokuraturę powinna zostać również druga wiceprezes NIK Małgorzata Motylow, "która miała być obecna podczas rozmów Tadeusza Dziuby z kontrolerami".
Korzystna dla prezesa NIK decyzja sądu sprawia, że w razie powtórnej decyzji prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa prezes Izby jako pokrzywdzony będzie mógł wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia.
Odsunięty na dwa miesiące
Oskarżenia wobec Tadeusza Dziuby z lata 2020 roku zakończyły się dla niego dwumiesięcznym odsunięciem od obowiązków jako wiceprezesa Izby i odebraniem nadzoru nad wszystkimi kontrolami. Według "Rzeczpospolitej" Dziuba w wyjaśnieniach dla marszałek Sejmu Elżbiety Witek bronił się, że odmówił podpisania projektu raportu w zaproponowanej wersji, bo zawierał nierzetelne, nieprawdziwe tezy.
Marian Banaś złożył wniosek do marszałek Sejmu o odwołanie Dziuby z funkcji, co w sierpniu negatywnie zaopiniowała sejmowa Komisja do spraw Kontroli Państwowej. We wrześniu 2020 roku Marian Banaś przywrócił Tadeusza Dziubę do pracy, ale zawiadomienia z prokuratury nie wycofał.
O lipcową decyzję sądu zapytaliśmy Prokuraturę Okręgową w Warszawie. W odpowiedzi jej rzeczniczka prok. Aleksandra Skrzyniarz poinformowała nas, że "postępowanie w przedmiotowej sprawie zarejestrowane zostało w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie".
Tadeusz Dziuba nie odebrał od nas telefonu i nie odpisał na SMS z prośbą o komentarz.
Źródło: tvn24.pl