Polscy lekarze przekraczają kolejne granice. Tym razem w Poznaniu przeprowadzili pierwszą w Polsce operację rekonstrukcji nosa. Pacjent po chorobie nowotworowej stracił sporą część przegrody nosowej i teraz, żeby wygodniej mu się żyło, lekarze próbują uzupełnić ubytek. Robią to przy pomocy tytanowych implantów, które umieścili w kościach twarzy pacjenta, a po kilku miesiącach założą mu epitezę.
Krzysztof Kurowski nosi okulary, bo musi, ale nie dlatego, że ma problemy ze wzrokiem. Lekarze musieli mu amputować zaatakowany przez nowotwór nos, a proteza, która tylko przesłania usuniętą część twarzy, przyczepiona jest właśnie do okularów. - Jak miałem robioną operację to stwierdzono, że jest to duży guz, także musiałem mieć amputowaną całą przegrodę nosową - tłumaczy Kurowski. O jakiejkolwiek wygodzie nie ma jednak mowy, gdyż proteza jest bardzo sztywna i - co jasne - zasłania ubytek tylko wtedy, gdy są okulary.
Innowacyjna metoda Lekarze z Wielkopolskiego Centrum Onkologii mają odtworzyć nos panu Krzysztofowi dzięki metodzie, której w Polsce jeszcze nikt do tej pory nie stosował. Najpierw muszą wbić tytanowe implanty w kości twarzy. - Te implanty integrują się z kością przez parę miesięcy, a następnie dochodzi do założenia epitezy twarzy, czyli tej części plastycznej - wyjaśnia prof. Wojciech Golusiński z Wielkopolskiego Centrum Onkologii.
Epitezy, czyli sztucznego nosa, wykonanego z silikonu. Na świecie dzięki tej metodzie rekonstruuje się też małżowiny uszne. O to, by pasowała ona do twarzy na początku musi zadbać specjalny program komputerowy, do którego wprowadza się wpierw odpowiednie dane. Jak tłumaczy prof. Golusiński, najpierw jest to tomografia komputerowa z obrazem kości czaszki, następnie wprowadza się fotografie pacjenta sprzed amputacji. Ostateczną formę nadadzą mu w łódzkim zakładzie protetyki twarzy - dobiorą m.in. odpowiedni kolor skóry do implantu. To jednak dopiero za pół roku, bo póki co, tytanowe implanty muszą się przyjąć. Choć estetyka jest tu równie ważna, szczególnie dla psychiki pacjenta. - Wcześniej w ogóle nie wychodziłem z domu, a potem ukradkiem wychodziłem wieczorami. Takie przyzwyczajenie się - przyznaje Kurowski. Pan Krzysztof i lekarze wciąż jednak muszą mieć na oku nowotwór, dlatego w razie problemów odtworzony nos będzie można zdemontować.
Autor: dp//gak / Źródło: tvn24