Jeżeli mam fartuch na sobie, to jestem w pierwszej kolejności lekarzem weterynarii, a jeżeli nie mam, tak jak teraz, i jestem jeszcze w Warszawie, dzień po gali Nike, to najpierw jestem pisarzem - mówił w TVN24 Radek Rak, który w niedzielę odebrał literacką nagrodę Nike. Na co dzień pracuje w Krakowie jako weterynarz.
Literacka Nagroda Nike trafiła w tym roku do Radka Raka za "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli". Tytuł powieści nawiązuje do "Słowa o Jakóbie Szeli" Brunona Jasieńskiego. Autor, Radek Rak, jest lekarzem weterynarii i pisarzem, pochodzi z rodziny o chłopskich korzeniach.
Postać Jakuba Szeli fascynowała go od dawna. Jak mówił, doszedł do wniosku, że opowieść o rabacji galicyjskiej jest zdominowana przez głosy jej ofiar - galicyjskich ziemian. Jego książka opowiada o wydarzeniach z 1848 roku z perspektywy zbuntowanych chłopów.
Urodzony w 1987 roku Radek Rak za książkę "Puste niebo" nagrodzony został w 2017 roku Złotym Wyróżnieniem w Nagrodzie Literackiej imienia Jerzego Żuławskiego i był nominowany do Nagrody imienia Janusza A. Zajdla. "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" była też nominowana między innymi do Nagrody Literackiej "Gdynia", znalazła się także na liście 10 najlepszych książek roku dwumiesięcznika "Książki".
"Spałem kamieniem aż do przed chwilą"
Radek Rak był gościem TVN24 w poniedziałek rano. Opowiadał między innymi o gali, na której otrzymał literacką nagrodę Nike. - Wieczór pełen emocji oczywiście i zawsze jak to po wieczorze pełnym emocji zaraz po powrocie do hotelu położyłem się spać i spałem kamieniem aż do przed chwilą - mówił. - Na pewno było to dla mnie ogromne zaskoczenie - dodał.
Mówił również o łączeniu pisarstwa z pracą weterynarza. - Jeżeli mam fartuch na sobie to jestem w pierwszej kolejności lekarzem weterynarii, a jeżeli nie mam, tak jak teraz, i jestem jeszcze w Warszawie i dzień po gali Nike, to pewnie najpierw pisarz. Pewnie to się zmieni za kilka godzin, jak wrócę do Krakowa - powiedział.
- To nie jest tak, że jedna sfera dominuje bardziej lub mniej, oczywiście obie są bardzo absorbujące, pochłaniające. I jedno i drugie sprawia mi ogromną przyjemność i satysfakcję - zapewnił Rak.
Przyznał, że już się tak zdarzało, że ludzie przychodzili na wizyty weterynaryjne z jego książkami. - Często były to osoby, które pierwszy raz w życiu widziałem, które przyszły zobaczyć, jak wyglądam. Była taka sytuacja, że badam zwierzątko, przeglądam książeczkę i widzę, że ci ludzie oczekują, że ja powiem coś odkrywczego, mądrego, autorskiego, a ja mówię wtedy, że Mikusia trzeba odrobaczyć - opowiadał. Jak mówił, z takimi sytuacjami zetknął się parokrotnie. - Jest to bardzo oczywiście bardzo miłe i sympatyczne i cieszę się, że ludzie również czytają książki i że z tym przychodzą - dodał gość TVN24.
- Czas na pisanie znajduję wtedy, kiedy muszę. To znaczy cały czas. Tak naprawdę jeżeli się wszystko dobrze zorganizuje, to tego czasu na pisanie wychodzi bardzo dużo. To jest czas wyrywany pomiędzy śniadaniem a wyjściem do pracy, w pociągu, w podróży, wieczorem. Tak naprawdę w każdej wolnej chwili staram się coś pisać, bo mam świadomość tego, że jedna i druga praca jest bardzo wymagająca. Jeżeli nie będę pisał, jeżeli nie narzucę sobie jakiejś żelaznej dyscypliny, to niczego nie napiszę - mówił o swojej pracy pisarz.
"Musiałem trochę dojrzeć jako człowiek"
W rozmowie mówił również o postaci Jakuba Szeli. - To jest postać, która towarzyszyła mi od dzieciństwa. Oczywiście Jakub Szela w stronach, z których pochodzę, ma swoją ludową, białą legendę, w której urasta do takiego archetypu dobrego zbója, obrońcy ludu, takiego trochę Janosika, trochę Robin Hooda. To była tak naprawdę pierwsza narracja o Szeli, z którą się zetknąłem. Oczywiście potem przekonałem się jaka była prawde historyczna. Natomiast ten rozdźwięk, dysonans pomiędzy legendą a rzeczywistością był dla mnie czymś bardzo fascynującym i prawdopodobnie pomysł chodził po głowie wiele, wiele lat zanim w końcu usiadłem i zacząłem pisać tę powieść - opowiadał Rak.
Dodał, że książka powstawała przez dwa lata. - Miałem świadomość, że żeby się zabrać za ten temat, żeby go udźwignąć, to po pierwsze muszę zdobyć ogromną wiedzę na ten temat, żeby móc w ogóle się wypowiadać i nie opowiadać głupot. Po drugie też musiałem trochę dojrzeć jako człowiek, bo pierwszy raz pomysł napisania czegokolwiek o Jakubie Szeli przyszedł mi do głowy wiele, wiele lat temu oczywiście, ale po kilkunastu stronach zarzuciłem, będąc świadomym tego, że po pierwsze, nie wiem nic, a po drugie, jeszcze jako człowiek jestem zbyt młody, żeby móc się za to zabierać. Pewnego dnia przyszedł taki czas, żeby pomyślałem, że jednak udźwignę. No i napisałem - dodał.
Stwierdził, że piszą tę książkę nie miał świadomości, że to właśnie ona sprawi, że uda mu się dotrzeć do jeszcze szerszej publiczności. - Byłem święcie przekonany, że to jest książka, który w jakiś sposób zaistnieje w środowisku miłośników fantastyki, z którego się wywodzę, ale kompletnie nie zakładałem, że ona gdzieś szerzej się przebije - powiedział Rak. - Każda kolejna nominacja czy każde kolejne zauważenie tej powieści, czy w prasie, czy w recenzjach krytyczno-literackich, czy ogólnie przez czytelników, bo książka została bardzo dobrze przez czytelników nie fantastycznych przyjęta, było zawsze dla mnie ogromnym zaskoczeniem - dodał.
"Schulz pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem"
Wśród swoich literackich inspiracji laureat nagrody Nike wymienił między innymi Bruno Schulza. - Który gdzieś tam żyje prawdopodobnie w każdym z moich tekstów - mówił.
- Mam nadzieję, że "Baśnią o wężowym sercu" udało mi się już z tego Schulza troszkę wypisać i od niego odejść, złapać jednak własny język, własny sposób pisania o rzeczywistości, własny sposób myślenia o rzeczywistości, mimo że Schulz pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem i prawdopodobnie najważniejszym pisarzem w życiu - dodał Rak.
Wspomniał również o swoich planach pisarskich. - Kiedy skończyłem pisać "Baśń o wężowym sercu", byłem w trakcie pisania książki, którą zawsze chciałem napisać. Zawsze mi się marzyła taka wielka, epicka książka fantastyczna, a ponieważ nie zakładałem, że gdzieś zaistnieje "Baśń o wężowym sercu" poza fandomem, to ją pisałem. Mam zamiar pisać ją dalej. Jest też temat, który chciałbym poruszyć w innej powieści, do której też muszę dojrzeć i o której muszę się bardzo wiele dowiedzieć. Chciałem napisać powieść o dębickich Żydach, to znaczy o mieszkańcach mojego rodzinnego miasteczka sprzed II wojny światowej. Zrobić taką powieść panoramę o tych relacjach polskich, żydowskich, rusińskich też. Natomiast to jeszcze jest, myślę, że długa droga przede mną - mówił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24