Komendanci i naczelnicy policji z Warmii i Mazur masowo odeszli na emerytury w ślad za odwołanym w ostatni piątek komendantem wojewódzkim gen. Tomaszem Klimkiem. Jak wynika z ustaleń tvn24.pl, komendant główny policji Marek Boroń rozpoczął kontrolę, która ma wyjaśnić, czy do odejść kadry kierowniczej nie skłoniły wielotysięczne podwyżki, przyznawane do ostatniej chwili przez odchodzącego generała.
Z nieoficjalnych informacji tvn24.pl wynika, że w ostatni piątek około 30 komendantów i naczelników z komend warmińsko-mazurskiego garnizonu złożyło raporty o przejście na emeryturę. Rozpatrywał je, w ostatnim dniu swojego urzędowania, odchodzący komendant wojewódzki policji w Olsztynie nadinspektor Tomasz Klimek.
- W miniony piątek generał urzędował do późnych godzin nocnych i podpisywał raporty. Komendantom i naczelnikom, którzy chcieli odejść, oferował wielotysięczne podwyżki. Dzięki temu będą mieć znacznie wyższe emerytury - relacjonuje w rozmowie tvn24.pl oficer komendy, prosząc o zachowanie anonimowości.
Taka skala odejść oznacza, że odeszło kierownictwo niemal wszystkich jednostek garnizonu, czyli 19 komend miejskich i powiatowych.
Pilna kontrola
Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie nie odpowiedziała na nasze pytania o to, ilu dokładnie komendantów i naczelników zrezygnowało ze służby w miniony piątek. Za to rzecznik Komendy Głównej Policji, mł. inspektor Katarzyna Nowak przekazała nam, że sytuacja jest już dokładnie wyjaśniana.
- Komendant Marek Boroń podjął decyzję o wysłaniu do komendy w Olsztynie kontroli. Doświadczeni policjanci mają zweryfikować, czy odchodzący komendant wojewódzki miał podstawy do przyznania podwyżek w ostatnich dniach swojego urzędowania - mówi rzecznik.
Z naszych ustaleń wynika, że jeśli kontrolerzy nie znajdą rzetelnych podstaw do podwyżek, możliwe będzie nawet cofnięcie tych decyzji.
Do przeprowadzenia takiej pilnej kontroli wezwali również ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego działacze policyjnych związków z garnizonu.
"Zasadnym jest zweryfikowanie, czy w okresie bezpośrednio poprzedzającym przejście w stan spoczynku nie podniesiono niewspółmiernie dodatków służbowych odchodzącym komendantom wojewódzkim, miejskim i powiatowym garnizonu warmińsko-mazurskiego, co w kolejnych latach mogłoby znacząco obciążyć budżet MSWiA przeznaczony na wypłaty emerytur, a także wpłynąć demotywująco na funkcjonariuszy i pracowników pełniących ciężką służbę w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom" - piszą związkowcy z policyjnej Solidarności.
Komendant z dobrymi opiniami
Generał Tomasz Klimek kierował warmińsko-mazurską policją od 2016 roku, zbierając dobre opinie o swojej pracy u podwładnych. Został pierwszym w historii komendantem tego garnizonu, który otrzymał nominację generalską.
Jednak jego decyzje o kilkotysięcznych podwyżkach dla odchodzących komendantów i naczelników wzburzyły szeregi policjantów.
- Panuje wściekłość. Zwykły funkcjonariusz ma szczęście, gdy dostanie do 500 złotych podwyżki przed odejściem na emeryturę. Dawanie kolegom dwóch tysięcy czy czterech tysięcy złotych podwyżki, dzięki której będą mieć znacznie wyższe emerytury pobierane już do końca życia, to skandal - denerwują się nasi rozmówcy z garnizonu.
Chcieliśmy zapytać samego generała Tomasza Klimka, czym się kierował, oferując podwyżki odchodzącym na emerytury. Generał nie odebrał od nas kilku połączeń, nie odpisał również na przesyłane wiadomości.
Zawieszone podwyżki
Zwyczajem we wszystkich służbach mundurowych - od policji po straż pożarną - jest oferowanie podwyżek odchodzącym funkcjonariuszom. Dzieje się tak dlatego, że przez okres swojej czynnej służby nie otrzymują dodatków służbowych i funkcyjnych w pełnej wysokości. Podwyżkę otrzymują dopiero tuż przed napisaniem raportu o przejście na emeryturę i od tej wysokości jest wyliczana jej wysokość.
- Podwyżka o 500 do 1000 złotych jest zrozumiała, ale nie kilka tysięcy. Taka podwyżka oznacza, że komendant chce niemal zmusić do odejścia ze sobą podwładnych. Bo musieliby wiele lat jeszcze zostać w służbie, by wypracować taką wysokość emerytury. To pokusa, której niewielu się oprze. Dlatego generał Klimek zachował się nielojalnie wobec swojego następcy, któremu ogołocił kadrę kierowniczą - mówi oficer tvn24.pl z Komendy Głównej Policji.
Gdy w połowie grudnia odchodził komendant główny Jarosław Szymczyk, również zaoferował podwyżkę tym dyrektorom i komendantom, którzy zdecydowali się odejść na emerytury. Część z nich - po rozmowie z następcą, komendantem Markiem Boroniem - zdecydowała się jednak zostać w służbie.
- Umówili się z komendantem Boroniem, że podwyżkę od Szymczyka otrzymują tylko do końca stycznia. Dlatego by nie otrzymywali większych pieniędzy niż wszyscy inni komendanci wojewódzcy - mówi tvn24.pl oficer komendy głównej.
Następca bez kadry
Od soboty następcą komendanta Klimka jest młodszy inspektor Paweł Krauz, który przyszedł wprost z Komendy Powiatowej Policji w podwarszawskim Piasecznie.
- Klimek od początku do końca swojej kariery był związany z garnizonem warmińsko-mazurskim. Krauz jest tu całkiem obcy, dodatkowo nie ma doświadczenia w kierowaniu większymi jednostkami. Po odejściu komendantów i naczelników zapanowała psychoza, która ogarnęła wielu szeregowych policjantów, którzy także złożyli raporty o przejście na emerytury - mówią nam policjanci.
Według tych informacji - będzie je można zweryfikować oficjalnie na początku lutego - w niektórych komendach tych raportów ma być nawet 30 procent. Są nawet wyspecjalizowane jednostki, jak laboratorium kryminalistyczne, gdzie wszyscy policjanci chcą odejść.
- Komendant Krauz stoi przed wyzwaniem, jak przekonać zwykłych policjantów do pozostania w służbie - przyznaje jeden z naszych rozmówców.
Autorka/Autor: Robert Zieliński
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KWP Olsztyn