|

Na wiecach ich poznali. Cztery miliony dla Brauna i Mentzena

Wiec wyborczy Sławomira Mentzena w Tucholi, 7 kwietnia 2025
Wiec wyborczy Sławomira Mentzena w Tucholi, 7 kwietnia 2025
Źródło: Tytus Żmijewski/PAP

Prawica dwa razy objechała Polskę. Była więcej w terenie, częściej spotykała się z ludźmi. Nawrocki, Mentzen i Braun odbyli łącznie około 737 wizyt w powiatach - co oznacza, że do wielu miejsc (w Polsce jest około 380 powiatów) wracali. Rozmawiali, pokazywali się na lokalnych placach i rynkach. Po drugiej stronie skala zaangażowania była inna: Biejat, Zandberg, Hołownia i Trzaskowski odwiedzili łącznie 360 powiatów. - Liberalno-lewicowi kandydaci zlekceważyli prowincję - mówi Róża Rzeplińska w rozmowie z TVN24+.

Artykuł dostępny w subskrypcji
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

W pierwszej turze wyborów prezydenckich 18 maja ponad 21 procent głosujących poparło kandydatów skrajnej prawicy. Sławomir Mentzen zdobył głosy 2,9 miliona wyborców (14,8 procent poparcia), a Grzegorz Braun - ponad 1,2 miliona (6,34 procent). Łącznie zagłosowało na nich ponad 4 miliony Polek i Polaków (oficjalne wyniki PKW). 

To ponad dwa i pół razy więcej niż w wyborach parlamentarnych w 2023 roku, gdy cała Konfederacja zdobyła niespełna 1,55 miliona głosów (7,16 procent). Co istotne, wyniki te padły przy rekordowej frekwencji - w ostatnią niedzielę wyniosła ponad 67 procent - a to zazwyczaj nie sprzyjało prawicy. 

Zwykle młody elektorat - najbardziej podatny na hasła antysystemowe - pozostawał bierny. Tym razem jednak, zlekceważony przez głównych kandydatów, ruszył do urn. I to właśnie wśród najmłodszych wygrał Sławomir Mentzen. Drugie miejsce w tej grupie zajął Adrian Zandberg z Partii Razem.  

O tym, czy właśnie zmieniły się zasady gry w polskiej polityce i jak skrajna prawica urosła w siłę, skutecznie poszerzając swój elektorat - rozmawiamy z Różą Rzeplińską ze Stowarzyszenia 61, które prowadzi serwis MamPrawoWiedzieć.pl.

Rzeplińska i jej zespół przez wiele tygodni śledzili kampanię wyborczą z bliska - na prowincjonalnych placach, w powiatowych miasteczkach, podczas dziesiątek wieców. Jak wyglądała kampania Mentzena i Brauna od podszewki? Przede wszystkim - tłumy ludzi. 

Na spotkania z Mentzenem potrafiło przychodzić nawet pięćset osób. Wiece odbywały się nie w zamkniętych halach, ale na otwartych placach w centrach miasteczek. Przypominały gminne koncerty rockowe: godzinę wcześniej na miejsce zjeżdżała ekipa techniczna, która rozkładała scenografię - mównicę, nagłośnienie, elektryczne ogrzewacze. Kandydat musiał być widoczny i słyszalny nawet z końca placu. Wszystko było precyzyjnie zaplanowane - profesjonalnie wyprodukowane, intensywne, z prostym i nośnym przekazem.

Z kolei wiece Grzegorza Brauna miały niemal religijną atmosferę. Obok sceny - stoiska z gazetkami Konfederacji Korony Polskiej i literaturą spiskowo-historyczną o "żydowskich kolaborantach" czy "zakazanej historii Polski". W tłumie - flagi, transparenty i… gaśnice, symbol incydentu, gdy Braun zgasił w grudniu 2023 roku chanukowy świecznik w Sejmie. Z głośników - przeróbka przeboju Myslovitz: "O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun / Kto zgasić świece tak będzie umiał?".

Grzegorz Braun na swoich wyborczych wiecach składał autografy na gaśnicach, z którymi przychodzili jego zwolennicy
Grzegorz Braun na swoich wyborczych wiecach składał autografy na gaśnicach, z którymi przychodzili jego zwolennicy
Źródło: Jacek Bodzak/Forum

Piotr Szostak: Jak Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun zdobyli ponad 4 miliony głosów? 

Róża Rzeplińska: Przyciągnęli głosy wyborców niezdecydowanych, zniechęconych polityką, spoza głównego nurtu. Precyzyjnie nazwali i podsycali ich lęki - przed imigrantami, którzy mieliby odbierać im pracę i dostęp do usług publicznych, oraz przed wojną w Ukrainie - zapewniając, że nie dopuszczą do wysłania tam Polaków. Mentzen miał klarowny przekaz: niższe i proste podatki. I trafiał z nim do ludzi pracy. 

mentzen
Mentzen zaprasza obu kandydatów. Da im do podpisania deklarację
Źródło: TVN24

Między nim a publicznością dało się wyczuć pewne energetyczne połączenie. Oni stali zziębnięci, w czapkach i rękawiczkach. On - dyskretnie dogrzewany nagrzewaczami, niewidocznymi dla tłumu - przemawiał w eleganckim płaszczu z czerwonym podszyciem, z gołą szyją i odkrytą głową. Było w tym coś "prezydenckiego" - Mentzen konsekwentnie odgrywał tę rolę. I tłum ją kupował.

Mentzen - co można było przewidzieć - zwyciężył wśród najmłodszych wyborców: w grupie 18–29 lat zdobył ponad 36 procent głosów. 

Bardziej znaczące jest jednak to, że wygrał także wśród trzydziestolatków, uzyskując 26 procent i wyprzedzając Rafała Trzaskowskiego. Ale najważniejsze: aż 29 procent głosów oddali na Mentzena ci, którzy nie głosowali w 2023 roku.

Grzegorz Braun również trafił do tego elektoratu - wśród osób, które w poprzednich wyborach parlamentarnych nie zagłosowały, uzyskał aż 12 procent. Razem zmobilizowali tych, których do tej pory polityka nie interesowała lub celowo ją omijali. Obudzili nowy elektorat.

Sławomir Mentzen z młodymi zwolennikami podczas wiecu wyborczego w Sopocie
Sławomir Mentzen z młodymi zwolennikami podczas wiecu wyborczego w Sopocie
Źródło: Andrzej Jackowski/PAP

Gdzie skrajna prawica szukała poparcia? Czy wyniki pierwszej tury to efekt intensywnej kampanii w terenie, czy odpowiedź na coś głębszego - zmęczenie, rozczarowanie, brak wiary w polityczną ofertę głównego nurtu?

Mentzen i Braun odwiedzili razem niemal 500 powiatów. Jeśli doliczyć do tego Karola Nawrockiego - który przecież światopoglądowo nie odbiega daleko - robi się z tego 750 powiatowych przystanków i spotkań z wyborcami. Dla porównania: Magdalena Biejat, Adrian Zandberg i Szymon Hołownia odwiedzili wspólnie 230 powiatów. Z Rafałem Trzaskowskim - 360. To oznacza, że prawica objechała Polskę dwa razy. Była dwa razy częściej w terenie, dwa razy więcej spotykała się z ludźmi. Liberalno-lewicowa część sceny politycznej - mówiąc brutalnie - zlekceważyła prowincję.

Grzegorz Braun  przed rozpoczęciem debaty prezydenckiej Telewizji Republika, 9 maja 2025
Grzegorz Braun przed rozpoczęciem debaty prezydenckiej Telewizji Republika, 9 maja 2025
Źródło: Leszek Szymański/PAP

Kto przychodził na wiece Mentzena?

Głównie osoby do 40. roku życia. Ludzie pracy - od robotników po programistów, często prowadzący jednoosobowe działalności. Ale nie tylko mężczyźni. Wśród uczestników były pary, młode kobiety z partnerami, kobiety z dziećmi, całe rodziny. Jako pierwsi pojawiali się często nastoletni chłopcy, tzw. gimbaza, których zachęcano do rozstawiania krzesełek. Było w tym coś włączającego - jeszcze bez prawa głosu, ale już w pewnym sensie robili kampanię Mentzenowi. Kiedy po przemówieniu - zgodnie ze scenariuszem - kandydat odjeżdżał na hulajnodze, wrzucali to na TikToka, generując mu zasięgi.

Mentzen wyb
Mentzen: zamierzam pomóc naszym wyborcom podjąć decyzję w drugiej turze
Źródło: TVN24

Jaki przekaz zaproponowali kandydaci skrajnej prawicy? Jakie emocje zagospodarowali?

Mentzen mówił o sprawach codziennych i konkretnych: o podatkach, pracy, bezpieczeństwie ekonomicznym. Trafiał do ludzi pracy, bo potrafił nazwać ich problemy. 

Sięgnął tam, gdzie sztab Trzaskowskiego nie dotarł - albo dotrzeć nie próbował, słuchając zużytej narracji, że młodzi są niewielką kohortą, leniwą, niezainteresowaną polityką. 

Sławomir Mentzen, Krzystof Bosak, Grzegorz Braun i prezydent Andrzej Duda. Spotkanie w pałacu prezydenckim w październiku 2023 roku
Sławomir Mentzen, Krzystof Bosak, Grzegorz Braun i prezydent Andrzej Duda. Spotkanie w pałacu prezydenckim w październiku 2023 roku
Źródło: Radek Pietruszka/PAP

Tymczasem oni poszli na wybory.

I zagłosowali za swoją sprawą. I ta sprawa to nie jakaś abstrakcja - to na przykład: "nie mam mieszkania", "nie wiem, gdzie będę pracować", "nie wiem, czy kiedyś uda mi się coś zaoszczędzić". Albo: "boję się, że zostanę wysłany na front", "nie rozumiem, dlaczego mam płacić wysokie podatki", "pracuję na B2B, mimo że chciałbym mieć umowę o pracę" i "nie wiem, na co idą te podatki, skoro moja matka nie może dostać się do onkologa, a siostra z rozwalonym kolanem czeka dwa lata na operację". To są ich realne sprawy. I to właśnie o nich - przede wszystkim Mentzen - mówił głośno w kampanii.

Ci, którzy przychodzili na jego wiece, raczej nie pojawiali się na spotkaniach Adriana Zandberga, Rafała Trzaskowskiego czy Karola Nawrockiego. U tego ostatniego młodych w zasadzie nie było. A Mentzen powtarzał: "my, dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatkowie, czy to nie do nas należy, żebyśmy wreszcie zaczęli mieć wpływ na ten kraj?".

Do tego powtarzał mantrę o duopolu PO-PiS. Czy to działało?

Ci, którzy w tych wyborach zagłosowali na Mentzena, Zandberga czy Magdalenę Biejat, to często ludzie, którzy całe życie przeżyli w kraju rządzonym przez Kaczyńskiego i Tuska. Przez lata obserwowali politykę z boku, bez poczucia wpływu. Dzisiaj to pokolenie się buntuje, bo zwyczajnie nie chce w takim kraju umrzeć.

W wyborczą niedzielę ktoś w sztabie Lewicy powiedział mi: "Nasi wyborcy chcieliby zobaczyć, jak Tusk i Kaczyński siadają razem na kanapie i rozmawiają o Polsce. Ale wiedzą, że to się nigdy nie wydarzy." Zamiast tego mają niekończącą się awanturę i fikcyjną debatę publiczną, która od dawna niewiele znaczy - i którą mało kto traktuje już poważnie. 

A Braun? Kto przychodził na jego spotkania wyborcze?

Na wiecach Brauna panowała niemal religijna atmosfera - było w tym coś mistycznego. Przemawiał jak kaznodzieja, hipnotyzując głosem. Trafiał do ludzi głęboko wierzących, często starszych, dotkniętych skutkami pandemii i przestraszonych wojną. Wśród uczestników byli studenci i ludzie z wyższym wykształceniem, na przykład emerytowane lekarki czy urzędnicy.

Słyszałam od nich: "pan Braun mówi pięknie po polsku", "pan Braun chce, żeby Polska była niepodległa, niezależna", "pan Braun nie pozwoli, żeby Unia nam coś narzucała". Ludzie na wiecach mówili jego językiem: że nie chcą "eurokołchozu", "dyktatu Brukseli" i zakładania "kagańców". 

braun_kraj
Braun: tu jest Polska dla Polaków i niech tak zostanie
Źródło: TVN24

Chcą wyjścia z Unii Europejskiej?

Te sześć procent, które zagłosowało na Brauna, to w dużej mierze osoby otwarcie opowiadające się za polexitem. W przypadku Mentzena większość jego wyborców nie chce wyjścia z Unii - dlatego on sam unika takich haseł. Krytykuje Brukselę, wytyka hipokryzję, mówi o obronie interesu narodowego, ale nie idzie krok dalej. Ci wyborcy chcą rewizji zasad funkcjonowania Unii. Kiedy zapyta się ich o członkostwo, słyszy się: "Nie, nie, przecież Unia Europejska się nam opłaca. Trzeba być odpowiedzialnym".

Czy sztab Rafała Trzaskowskiego, próbując sięgnąć po wyborców Mentzena, wzmocnił skrajną prawicę? Czy to była dobra strategia?

Od początku, przyglądając się temu, zastanawialiśmy się, jaki to ma sens. Bo efekt był taki, że człowiek myślał: jakie on właściwie ma poglądy? Na wiecach Trzaskowskiego pojawiali się wyborcy Mentzena. Przychodzili go posłuchać, zastanawiali się, czy zagłosować na niego 1 czerwca. Ale on był dla nich niewiarygodny.

Grzegorz Braun podczas spotkania z wyborcami
Grzegorz Braun podczas spotkania z wyborcami
Źródło: Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

Z czego to wynika?

To nie tyle kwestia treści, tego, co mówi do wyborców - ale formy, tego, jak Trzaskowski się komunikuje. Tu chodzi o to, czy umiesz nazwać potrzeby i lęki ludzi, i opowiadać o nich tak, żeby poczuli, że mówisz o nich.

Rafał Trzaskowski w Kielcach
Źródło: TVN24

Mentzen to opanował?

Tak. I to jest paradoks, bo nie jest postacią charyzmatyczną. Sam mówi, że jest "w spektrum", nie jest świetny w kontaktach społecznych. A po drugiej stronie mamy kogoś, kto w teorii powinien to umieć - sprawny w kontaktach bezpośrednich, relacyjny, społeczny, wychowany i wytrenowany do tego, a jednak Trzaskowski tego nie potrafi.

Bo wszystko sprowadza się do prostej rzeczy: kiedy idziesz do kina albo oglądasz serial, chodzi o to, żebyś poczuł, że ta historia jest o tobie. Że ktoś dotknął czegoś, co nosisz w sobie głęboko.

A Braun to potrafi?

Braun jest tym z kandydatów, który sięga w najciemniejsze rejony polskiej tożsamości. 

Trafia do ludzi z silnymi uprzedzeniami, z poczuciem żalu, frustracji. I do antysemitów. Mieliśmy sytuację, w której kobieta na jego wiecu powiedziała nam bez wahania, że jest antysemitką - i że poglądy Grzegorza Brauna w pełni jej odpowiadają. To działa i, niestety, wraca do głównego obiegu. Jakby ktoś uruchamiał pewien stary zestaw emocji, uderzał w jakieś dawne, wydawałoby się, że zapomniane struny. 

Gdzie w tej kampanii zniknęły prawa kobiet - zwłaszcza kwestia aborcji, którą popiera przecież większość naszego społeczeństwa?

Aborcja nie jest tematem, którym na co dzień zajmuje się większość ludzi. Zajmuje się nią ten, kto akurat musi. Dlatego w sytuacji, gdy na pierwszy plan wysuwają się inne problemy społeczne - jak rosnące koszty życia, dostęp do usług publicznych czy bezpieczeństwo pracy - temat aborcji schodzi na dalszy plan.

Według Mentzena kobieta powinna mieć obowiązek urodzić poczęte z gwałtu dziecko. Co na to jego partia? (materiał z marca 2025)
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z 2020 roku dotyczący aborcji wywołał największe protesty społeczne od lat.

Wtedy byliśmy w innej sytuacji. Nie było wojny, trwała pandemia, a ludzie mieli poczucie przeciążenia i ograniczenia. Protestowali nie tylko przeciwko zakazowi aborcji, ale przeciwko całemu stylowi rządzenia - brutalnemu, bezwzględnemu, z dokręcaniem śruby. Przejęcie Trybunału Konstytucyjnego rządzący ze Zjednoczonej Prawicy połączyli z odebraniem kobietom konkretnego prawa. To był moment dziejowy; ale dzisiaj to, że większość ludzi w Polsce uważa, że kobiety powinny mieć prawo do decyzji, czy rodzić, nie jest na pierwszym planie.

A co jest?

Kwestie bytowe: czy będę płacić wysokie podatki, czy będę miał co włożyć do garnka, czy dostanę się do lekarza, czy będę miał pracę i czy ktoś mi tej pracy nie odbierze? 

Te lęki są dziś skutecznie podsycane - zwłaszcza gdy łączy się je z antyimigracyjnym przekazem, jak w kampanii Mentzena i Nawrockiego. To działa. Tym bardziej że PiS-owi udało się zneutralizować temat afery wizowej - mimo jej skali ta historia po prostu się do nich nie przykleiła, nie stała realnym obciążeniem.

Kiedy rozmawia się z ludźmi na spotkaniach wyborczych, słychać, co naprawdę do nich dociera z tego przekazu. Na jednym z wieców Szymona Hołowni młoda kobieta powiedziała mi: "Jest wojna Pakistanu z Indiami, to pewnie teraz macie w Warszawie dużo tych Pakistańczyków?". Minęły trzy dni od nawrotu konfliktu w Kaszmirze, ale w jej głowie wszystko się połączyło: wojna, migracja, zagrożenie. W jej wyobraźni oni już siedzieli w samolotach i lecieli do Polski.

Czy temat "przyjmowania uchodźców" przykleił się do Platformy Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego?

Kandydat próbował się odciąć, kluczył, mówił ciągle o bezpieczeństwie granic, ale tej łatki nie udało się zrzucić. To nie zadziałało. Nie było autentyczne i nie brzmiało szczerze.

Co najbardziej zawiodło w jego kampanii? Czego zabrakło albo co okazało się największym błędem?

Rafał Trzaskowski nie ma tożsamościowej opowieści, nie porusza żadnej struny u młodych ludzi. Nie mówi o codziennych problemach - o tym, co naprawdę dotyka wyborców, na przykład matkę, która w sklepie zastanawia się, jakie parówki kupić, bo nie starcza jej do pierwszego. Co on może jej powiedzieć? Nie zbudował narracji, która dawałaby poczucie przynależności. Takiej, która mówi: "wiem, co cię frustruje i boli". 

Sasin: wyborcy Mentzena i Brauna to naturalne poszerzone zaplecze Nawrockiego
Źródło: TVN24

Czego możemy się spodziewać w drugiej turze? I czy Adrian Zandberg wrócił do gry jako rozgrywający na polskiej scenie politycznej?

W jego sztabie mówią wprost: nikogo nie poprzemy. Do Zandberga pielgrzymują już wysłannicy obu głównych kandydatów - bo wiedzą, że jego elektorat, podobnie jak wyborcy Mentzena i Brauna, może przesądzić o wyniku drugiej tury. To środowiska bardzo różne, ale łączy je jedno: głęboka niechęć do politycznego establishmentu, do "zgniłego duopolu". I właśnie ta niechęć sprawia, że część z tych wyborców może w ogóle zrezygnować z udziału w głosowaniu. 

Inni, mimo wątpliwości, zagłosują strategicznie, na "mniejsze zło". Dla niektórych sympatyków Mentzena oznacza to poparcie Trzaskowskiego, bo Nawrocki jest dla nich nie do przyjęcia. Ale ilu ich jest? Nie wiadomo.

Róża Rzeplińska - etnografka, badaczka życia publicznego. Zajmuje się monitoringiem pracy posłów, edukacją obywatelską i promowaniem aktywności społecznej. Harcmistrzyni, członkini kilku stowarzyszeń i inicjatyw obywatelskich. Laureatka nagród Fundacji Ekumenicznej Tolerancja i Polskiej Rady Biznesu, uczestniczka programów IVLP Departamentu Stanu USA oraz Leadership Academy for Poland. Wydawczyni MamPrawoWiedziec.pl.

Czytaj także: