Co roku tysiące zwierząt odstrzeliwanych jest ponad limit i to nie przez kłusowników, ale przez myśliwych z kół łowieckich. Skarb Państwa traci na tym miliony, informuje "Rzeczpospolita".
Według gazety, myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego zabijają więcej zwierząt, niż zakładają plany łowieckie. Tylko w ostatnich trzech latach na terenie województwa lubelskiego zastrzelono nielegalnie ponad 4,5 tysiąca zwierząt - lisów, zajęcy, dzików, jeleni i saren.
Państwo straciło 4,3 mln
W sprawę zaangażowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne, które przeprowadziło kontrolę. Z raportu biura wynika, że przez brak nałożenia przez wojewodę lubelskiego ekwiwalentów na koła Skarb Państwa stracił ponad 4,3 mln zł. Za bezprawne pozyskiwanie zwierzyny grozi do roku więzienia i wysokie odszkodowanie - od tysiąca złotych za zająca, do 14 tys. zł za łosia.
Tymczasem podczas kontroli CBA w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim wyszło na jaw, że nikt takiego odszkodowania od myśliwych nie żąda. – Koła łowieckie nagminnie przekraczają dozwolone limity polowań i odstrzału. Tak jest w całej Polsce, w mniejszym lub większym stopniu. Doprowadziło to do wybicia populacji zajęcy – ocenia myśliwy z Lublina. Nielegalny odstrzał stał się normą, bo kół nie spotykają żadne sankcje - ani finansowe, ani karne.
To nie kłusownictwo?
W listopadzie ubiegłego roku Prokuratura Rejonowa w Puławach umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnego odstrzału w dwóch obwodach ze względu na małą szkodliwość czynu. – Przekroczenia planów odstrzału zwierzyny nie powinno się traktować jak kłusownictwa – broni się w rozmowie z "Rz" Dariusz Łukasik, łowczy koła Głuszec w Biłgoraju, do którego należy poseł PO Janusz Palikot. Łukasik podkreśla, że na pozaplanowe sztuki wcześniej występują o zgodę nadleśnictwa. Szefowie Polskiego Związku Łowieckiego nie chcieli wypowiadać się w gazecie na temat skali nielegalnych odstrzałów.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24