"Ministerstwo Spraw Zagranicznych (...) nie zgadza się ze stwierdzeniem użytym w raporcie, że MSZ otrzymał od strony rosyjskiej jedynie telefonicznie zgodę na przelot i lądowanie rządowego samolotu w dniu 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku oraz że nikt z polskich urzędników nie był w posiadaniu zgody dyplomatycznej (w formie pisemnej noty) na przelot i lądowanie" - czytamy w komunikacie MSZ wydanym w reakcji na raport NIK, w którym stwierdzono, że do lotu prezydenckiego samolotu tamtego dnia "w ogóle nie powinno dojść". "Wskazywanie przez NIK, że zgoda dotyczyła jedynie przelotu, a nie lądowania, może skutkować błędnym interpretowaniem takiego stwierdzenia przez odbiorców" - stwierdza w jednym z listów do prezesa NIK Radosław Sikorski.
To reakcja, jaką w piątek przedstawił resort Radosława Sikorskiego w odpowiedzi na wnioski Naczelnej Izby Kontroli, która uznała, że przez lata sposób organizowania wyjazdów najważniejszych osób w państwie "nie gwarantował należytego poziomu bezpieczeństwa".
Równocześnie "ministerstwo z satysfakcją przyjmuje pozytywną opinię Najwyższej Izby Kontroli w zakresie reagowania przez resort w sytuacjach kryzysowych, która przedstawiona została w raporcie NIK dot. wizyt VIP w latach 2005-2010" - czytamy.
Zawarta w nocie MSZ Federacji Rosyjskiej standardowa formuła 'zgoda na przelot zgodnie z podaną trasą' obejmuje także lądowanie. Wskazywanie przez NIK, że zgoda dotyczyła jedynie przelotu, a nie lądowania, może skutkować błędnym interpretowaniem takiego stwierdzenia przez odbiorców informacji publicznej. Sikorski - po raporcie NIK
Lot bez lądowania
Jednak nie na tym skupia się uwaga MSZ. W kwestii lotu z 10 kwietnia 2010 r. resort zwraca bowiem uwagę kontrolerom, że inaczej rozumie kwestie związane z uzgodnieniem wyjazdu ze stroną rosyjską, niż śledczy, którzy jasno stwierdzili, że prezydencki samolot nie miał pozwolenia na lądowanie w Rosji. Na dowód tego ministerstwo publikuje dwa pisma jego szefa, Radosława Sikorskiego z 26 stycznia i 24 lutego do prezesa NIK Jacka Jezierskiego, które tę sytuację miały wyjaśniać.
NIK wprowadza w błąd
W pierwszym Sikorski podkreśla, że zawarta w nocie MSZ Federacji Rosyjskiej standardowa formuła "zgoda na przelot z podaną trasą" obejmuje też zgodę na lądowanie na jej terytorium.
"W związku z informacją (...) o wizytach VIP w latach 2005-2010 (...) pragnę zwrócić uwagę na następujące zawarte w jej treści sformułowania, które, prezentując skrótowo wyniki kontroli NIK, przedstawiają obraz odbiegający od ustaleń zawartych w protokole z kontroli przeprowadzonej w MSZ" - pisze Sikorski w liście i argumentuje: "Ustalenia kontroli nie uzasadniają kategorycznego stwierdzenia NIK, że +10 kwietnia 2010 roku, w czasie, gdy samolot z Prezydentem RP na pokładzie wylatywał z Warszawy, nikt z polskich urzędników nie był w posiadaniu zgody dyplomatycznej na przelot i lądowanie+ i że, +jak się później okazało (już po katastrofie smoleńskiej, kiedy dokument dotarł do MSZ) zgoda dyplomatyczna dotyczyła jedynie przelotu, a nie lądowania+".
Szef MSZ wyjaśnia w związku z tym prezesowi NIK, że "zgoda dyplomatyczna MSZ Federacji Rosyjskiej przekazana Ambasadzie w Moskwie telefonicznie w odpowiedzi na notę strony polskiej dotyczącą przelotu i lądowania i potwierdzona notą MSZ Federacji Rosyjskiej z dnia 9 kwietnia 2010 r. dotyczyła przelotów samolotów specjalnych RP na trasie Warszawa-Smoleńsk-Warszawa. Podkreślam, że zawarta w nocie MSZ Federacji Rosyjskiej standardowa formuła +zgoda na przelot zgodnie z podaną trasą+ obejmuje także lądowanie. Wskazywanie przez NIK, że zgoda dotyczyła jedynie przelotu, a nie lądowania, może skutkować błędnym interpretowaniem takiego stwierdzenia przez odbiorców informacji publicznej" - kończy Radosław Sikorski.
Opracują wspólne zasady
W drugim piśmie, z 24 lutego, minister Sikorski stwierdza już jednak, że resort podporządkuje się i wykorzysta w przyszłości informacje wynikające z kontroli NIK w resorcie do usprawnienia organizacji wizyt VIP.
"Wyniki analizy obowiązujących w MSZ procedur oraz stosowanych "dobrych praktyk" w zakresie przygotowywania wizyt zagranicznych Prezydenta RP i Prezesa Rady Ministrów zostaną wykorzystane w pracach nad kompleksowym uregulowaniem systemu organizacji wizyt. W tym zakresie Ministerstwo deklaruje współdziałanie z pozostałymi uczestnikami procesów związanych z wizytami na rzecz wypracowania i wdrożenia systemowych rozwiązań" - pisze Radosław Sikorski w liście.
Minister stwierdza też, że będzie "przedstawiał propozycje działań służące wypracowaniu wspólnych zasad i procedur dotyczących organizacji wizyt, w szczególności w zakresie rekonesansów i spotkań koordynacyjnych" między stronami organizującymi wizyty i dodaje: "Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia inicjatora i koordynatora tej współpracy".
Sikorski dodaje, że w tej chwili toczą się rozmowy między resortem, spółką PLL LOT i Szefostwem Służby Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP, które mają określić procedury starania się o zezwolenia na "loty i lądowania" w czasie podróży dyplomatycznych.
Kontrola też zagranicą
O bezpieczeństwo wizyt mają też dbać w przyszłości - wg. zapewnień ministerstwa - polskie ambasady i konsulaty zagranicą. Do nich będzie należało "wzmocnienie nadzoru" nad wykonywaniem konkretnych zadań "związanych z przygotowywaniem wizyt zagranicznych Prezydenta RP i Prezesa Rady Ministrów."
Na koniec też Radosław Sikorski obiecuje prezesowi Jackowi Jezierskiemu, że "ministerstwo podjęło działania w celu zapewnienia rzetelności dokumentowania procesu organizacyjnego i merytorycznego przygotowania wizyt".
"W Protokole Dyplomatycznym MSZ ujednolicone zostały zasady archiwizowania dokumentów dotyczących przygotowania programów wizyt, w tym dokumentacji otrzymywanej z Kancelarii Prezydenta RP oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a także uzyskiwania zezwoleń dyplomatycznych na lot i lądowanie."
Krytyczna kontrola NIK
Źródło: PAP