Warszawscy prokuratorzy kończą śledztwo ws. organizacji wizyt tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Smoleńsku. Najprawdopodobniej prokuratura skieruje akt oskarżenia wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu - dowiedział się tvn24.pl.
- Decyzję merytoryczną, kończącą nasze śledztwo podejmiemy na koniec stycznia lub na początku lutego - mówi tvn24.pl Józef Gacek, naczelnik Wydziału Śledczego w Prokuraturze Okręgowej Warszawa Praga. Gacek wraz z prokuratorem Wojciechem Skórą od wiosny 2011 roku prowadzą śledztwo, które ma zbadać odpowiedzialność cywilnych instytucji za organizację wizyt w Smoleńsku i Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku.
Niedopełnili obowiązków?
Jak udało się nam ustalić, zarzut niedopełnienia obowiązków mogą usłyszeć oficerowie BOR odpowiedzialni za wizyty Lecha Kaczyńskiego i premiera. Oskarżyciele dochodzą bowiem do wniosku, że Biuro obniżyło stopień bezpieczeństwa ochranianego prezydenta (10.04) i premiera (7.04).
Prokuratorzy przeanalizowali ponad dwadzieścia zagranicznych wizyt premierów i prezydentów m.in. tych w Katyniu/Smoleńsku. Badali także ostatnie podróże prezydenta Bronisława Komorowskiego. Sprawdzali czy w porównaniu z innymi wizytami funkcjonariusze Biura gorzej zadbali o bezpieczeństwo premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Według naszych informacji biegli ocenili, że w przypadku niektórych wizyt w Katyniu funkcjonariusze BOR potrafili sprawdzić dokładnie bezpieczeństwo na płycie smoleńskiego lotniska. To zdaniem śledczych świadczy o tym, że mogli i powinni sprawdzić bezpieczeństwo na lotnisku w przypadku Kaczyńskiego i Tuska. A jednak tego nie zrobili. Według naszych informacji BOR - w ocenie śledczych - miał nie wystarczająco starać się by Rosjanie wpuścili polskich oficerów na lotnisko.
Droga na pasie startowym pomiędzy rządowym samolotem a podstawioną limuzyną to już jest „miejsce czasowego pobytu”. Dlatego BOR powinienem sprawdzić każdą szczelinę na płycie lotniska. Osoba zbliżona do śledztwa
"Powinni sprawdzić każdą szczelinę"
Jak ustaliliśmy, warszawscy śledczy poznali już część ustaleń biegłych oceniających pracę funkcjonariuszy BOR. Biegli w swojej opinii zwracają uwagę, że zadaniem Biura było sprawdzenie lotniska i pasa startowego w Smoleńsku m.in. pod kątem pirotechnicznym. Wynika to z decyzji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, która reguluje zakres wykonywanych czynności ochronnych, jak również i metody stosowane przez BOR. W tych regulacjach jest mowa o „miejscu czasowego pobytu” premiera i prezydenta. - Droga na pasie startowym pomiędzy rządowym samolotem a podstawioną limuzyną to już jest „miejsce czasowego pobytu”. Dlatego BOR powinien sprawdzić każdą szczelinę na płycie lotniska – tłumaczy nam jeden ze śledczych. BOR lotniska nie sprawdził, o czym informowaliśmy już rok temu.
Biuro w rozmowie z tvn24.pl zarzuty odpiera i twierdzi, że regulacje o „miejscu tymczasowego pobytu” dotyczą tylko terytorium RP. I dlatego nie miały zastosowania w Smoleńsku.
Prokuratorzy zwracają jednak uwagę, że w ustawie o BOR i jego obowiązkach nie ma mowy o tym, że ochrona rządowych VIP ogranicza się tylko do Polski. A ustawa jest aktem prawnym nadrzędnym wobec decyzji ministra SWiA. Dlatego BOR powinien zastosować się do tych zapisów.
"To nasze lotnisko"
BOR konsekwentnie podkreśla, że nie złamał prawa. - Funkcjonariusze dopełnili wszystkich swoich obowiązków przy obu wizytach – powiedział tvn24.pl mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik prasowy BOR.
Oficerowie prezydenckiej ochrony, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że w przypadku wizyty premiera 7 kwietnia, część obowiązków rozdzielono między BOR a rosyjską Federacyjną Służbę Ochrony.
Funkcjonariusze dopełnili wszystkich swoich obowiązków przy obu wizytach. Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR
Decyzja po 15 stycznia
Zarzutów można spodziewać się po 15 stycznia. Do tego dnia oskarżyciele dostaną końcową opinię biegłych oceniających zachowanie BOR. Po zapoznaniu się z ich wnioskami prokuratorzy podejmą ostateczną decyzję.
Źródło: tvn24.pl