MON kupuje symulatory. "Bez związku" z raportem MAK

MON ogłosił przetarg na symulatory w dwa dni po publikacji raportu MAK
MON ogłosił przetarg na symulatory w dwa dni po publikacji raportu MAK
Źródło: TVN24

14 stycznia, dwa dni po publikacji raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej, Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło przetarg na symulatory statków powietrznych - dowiedziała się TVN24. - Nie ma związku między datą ogłoszenia raportu a datą ogłoszenia przez nas przetargów - twierdzi Marcin Idzik, wiceminister obrony narodowej.

Jak dowiedziała się TVN24 MON ogłosiło przetarg na symulatory maszyn używanych w wojsku: śmigłowca SW-4 i samolotu An-28, odpowiednika Bryzy.

Przetarg ruszył 14 stycznia i trwa wyjątkowo krótko, jak na zamówienie wojskowe, bo tylko 6 tygodni.

MON uzasadnia to dobrą znajomością rynku i zaprzecza jakoby kupno symulatorów miało związek z raportem MAK, w którym zalecono polskim siłom powietrznym wzmożenie szkoleń. - Trudno się szkolić bez sprzętu, który to umożliwia, dlatego nakłady na symulatory nie podlegają limitowaniu - oświadczył Marcin Idzik.

Im szybciej, tym lepiej

Jak zdradził ppłk Maciej Wilczyński do tej pory w ogóle nie mieliśmy np. symulatora śmigłowca, tak więc piloci, którzy zasiadali za sterami SW-4 nie mieli okazji trenować przelotu tą maszyną. - Symulator samolotu wielosilnikowego pozwoli nam prowadzić szkolenia ze współpracy załóg. Chcemy, żeby jak najszybciej do nas trafiły, ale bez szaleństwa. Zróbmy to dobrze - zaapelował kierownik szkolenia w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.

Dariusz Szpineta, właściciel szkoły pilotów tłumaczy natomiast, że w ćwiczeniach na symulatorach chodzi głównie o wykształcenie nawyków w sytuacjach awaryjnych. - Na takim urządzeniu można się nawet rozbić i to nic nie kosztuje. To najwyższy czas (by kupić symulatory - red.). Nawet można by było przetarg do dwóch tygodni skrócić, by wojsko miało szybciej urządzenia i to by było z korzyścią i dla wojska i dla wszystkich - podsumował Szpineta.

Zakupione przez MON urządzenia trafić mają do dęblińskiej „szkoły orląt”.

Załoga "bez ćwiczeń"

W ocenie MAK, jedną z przyczyn katastrofy w Smoleńsku były braki w wyszkoleniu załogi. Członek Komisji Aleksy Morozow dowodził, że w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego (do niego należał Tu-154M) nie ma szczegółowego programu szkolenia personelu latającego, a załogi nie są poddawane treningom na symulatorach lotu.

Źródło: tvn24

Czytaj także: