Kardiochirurg Mirosław G. został uznany winnym przyjęcia korzyści majątkowych od swoich pacjentów. Doktor został skazany na łączną karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz zapłacenia 72 tys. złotych grzywny - uznał warszawski sąd. Lekarza uniewinniono od zarzutów mobbingu i molestowania seksualnego. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd uznał, że dr G. przyjął pieniądze od pacjentów - łącznie ponad 17 690 zł - i wyrokiem sądu kwoty te muszą zostać zwrócone. Sąd wymierzył mu też karę 72 tys. zł grzywny. Jej część zostanie jednak odliczona z uwagi na to, że dr G. jako podejrzany w śledztwie spędził trzy miesiące w areszcie.
Ponadto sąd stwierdził, że oskarżenie dr. Mirosława G. o mobbing było całkowicie bezpodstawne.
Sędzia Igor Tuleya dodał, że wiele wymagań stawianych podwładnym przez lekarza jest dziś w szpitalach normą.
- Zakaz palenia na oddziale, usunięcie telewizora z dyżurki lekarzy, przestrzeganie higieny, (...) , znajomość procedur medycznych, posiadanie na wyrywki aktualnych informacji nt. stanu zdrowia leczonych pacjentów - trudno to wszystko zakwalifikować jako znęcanie się nad pracownikami - oświadczył sąd.
Sąd wskazał, że już na etapie śledztwa brak było przekonujących dowodów, że oskarżony dopuścił się wszystkich zarzucanych mu przestępstw. Został skazany za zarzuty korupcyjne.
Sędzia zastrzegł jednak, że "nie ma żadnych dowodów, że oskarżony uzależniał leczenie pacjentów od korzyści majątkowych".
Łącznie G. został uniewinniony z 23 spośród 42 zarzutów, w tym od zarzutów molestowania seksualnego.
Sprawy pacjentów umorzone
W piątek sąd umorzył warunkowo procesy 20 oskarżonych z dr. G. jego pacjentów lub członków ich rodzin, którzy wręczali lekarzowi pieniądze.
Pacjenci doktora G., uznani za winnych wręczania łapówek, podkreślali przed sądem, że były to "dowody wdzięczności, a sam lekarz nigdy nie uzależniał przyjęcia do szpitala od otrzymania korzyści majątkowej".
Trzech pacjentów oskarżonych o dawanie łapówek zostało uniewinnionych.
Prokuratura będzie apelować?
Doktor G. tuż po tym, jak sąd zakończył odczytywanie uzasadnienia wyroku, wyszedł szybkim krokiem z sali. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, nie odpowiedział, czy sie cieszy z wyroku.
Jego obrońca powiedział zaś: - Znalazło przekonanie to, o czym myślałem od początku. Ten akt oskarżenia był nadmuchany na potrzeby polityczne i taką informację usłyszeli dzisiaj bezpośrednio od sądu.
Dodał, że w jego odczuciu, istnieje potrzeba apelacji, ale jeszcze nie rozmawiał o tym z klientem.
- Szanujemy ten wyrok, przyjmujemy go. I tyle mogę w tej chwili powiedzieć. Nad złożeniem apelalacji będziemy zastanawiać się ewentualnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - powiedział oskarżyciel w rozmowie z tvn24.pl tuż po ogłoszeniu wyroku.
Spektakularne zatrzymanie
52-letni dziś dr Mirosław G. został w spektakularny sposób zatrzymany w lutym 2007 r. przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy wyprowadzili go ze szpitala w kajdankach - co pokazano potem w telewizji. Ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dodawał: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Prokuratura Okręgowa w Warszawie początkowo postawiła G. zarzut zabójstwa pacjenta (miał polecić odłączyć pacjenta od urządzeń wspomagających, bo nie dostał łapówki), potem się z niego wycofała. Oprócz tego dostał ponad 40 zarzutów korupcyjnych (kwota łapówek miała sięgać w sumie ok. 50 tys. zł) oraz mobbingu wobec personelu. G. został aresztowany przez sąd. W maju 2007 r. sąd zwolnił go z aresztu za 350 tys. zł kaucji. We wrześniu 2008 r. prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia wobec G. oraz osób, które wręczały mu łapówki. Lekarza oskarżono o 41 przestępstw polegających na przyjęciu korzyści majątkowych od pacjentów lub ich rodzin. Zdaniem prokuratury w kilku przypadkach uzależnił on od łapówki przyjęcie chorego na oddział; w kilkudziesięciu innych po operacjach przyjmował korzyści - było to od kilkuset do 13 tys. zł; dolary, kilkaset euro, złoty sygnet z rubinem. Inne zarzuty to "uporczywe naruszanie praw pracowniczych personelu medycznego"; znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie do "innej czynności seksualnej".
Ponad cztery lata procesu Śledczy żądali kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 200 tys. zł grzywny, przepadku pieniędzy z łapówek i obciążenia kosztami procesu. Wobec pacjentów oskarżonych o wręczenie łapówek zawnioskował o warunkowe umorzenie postępowania bez wymierzania kary. Proces ruszył w listopadzie 2008 roku. W sądzie odtwarzano tajne nagrania CBA, dokonane sprzętem kontrwywiadu wojska, z gabinetu G. Pokazują one, jak lekarzowi wręczano koperty; na niektórych widać, jak doktor odmawia ich przyjęcia. Obrona mówiła o manipulowaniu nagraniami (jest ich w sumie 500 godzin); CBA twierdziło, że materiałów nie zmanipulowano. Mają one zakłócenia, a głosy są słabo słyszalne. Oskarżony nie przyznawał się do zarzuconych czynów. W śledztwie zapewniał, że nigdy nie warunkował operacji od łapówki. Przyznał, że pacjenci sporadycznie zostawiali mu koperty z pieniędzmi, które on "oddawał na potrzeby szpitala". Mówił, że dostawał "kwiaty, flaszki, obraz" oraz, że "szarpał się" z pacjentami, gdy dawali mu alkohole.
Pacjenci G. potwierdzali przekazywanie mu pieniędzy, ale nie jako łapówek, lecz jedynie "dowodów wdzięczności" za udane operacje. Podkreślali też, że G. nie żądał od nich pieniędzy.
Autor: nsz, ŁOs//mat / Źródło: tvn24.pl, PAP