Pierwsza partia respiratorów dotarła do Polski, kolejne mają dotrzeć jeszcze w tym miesiącu. Są to respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami - mówił na konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski. Odnosił się do ustaleń między innymi tvn24.pl, że producenci nie sprzedali urządzeń spółce, która zawarła kontrakt z rządem.
Jak pisaliśmy na tvn24.pl, Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę z firmą z Lublina na dostawę 1200 respiratorów wartych blisko 200 milionów złotych. Skontaktowaliśmy się z producentami sprzętu wskazanego w dokumencie. Okazało się, że żaden z nich nie sprzedał tych urządzeń spółce, która zawarła kontrakt z polskim rządem. Dowiedzieliśmy się również, że firma dostarczyła już 50 respiratorów, ale są to sprzęty inne niż te w zamówieniu, które można było znaleźć na stronie Ministerstwa Zdrowia. O sprawie kontraktu resortu zdrowia ze spółką E&K pisze także środowa "Gazeta Wyborcza".
"Respiratory renomowanego producenta"
Na konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział, że w tej chwili pierwsza partia respiratorów od firmy E&K jest w magazynach, a następne mają się pojawić w tym miesiącu. - Kolejnych spodziewamy się zgodnie z harmonogramem dostaw - powiedział. Mówił, że są to "respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami". Dodał, że "Gazeta Wyborcza", która napisała w swoim tekście, że firma nie dostarczyła jeszcze ani jednego respiratora, "kolejny raz" pisze rzeczy, "które są nieprawdziwe". - To jest fałsz. Właśnie wysłaliśmy sprostowanie - poinformował minister.
Przypomniał, że na początku kwietnia w "Gazecie Wyborczej" ukazał się wywiad z jednym z producentów renomowanych niemieckich respiratorów, który "wyraźnie powiedział, że mają zakontraktowane już produkcje tych respiratorów na najbliższy rok z górą i zamówienia przekraczają moce produkcyjne dziesięcio- czy stukrotnie". - Okazuje się, że Niemcy zamówili ogromną partię SMS-em u tego producenta. My na szczęście mamy zagwarantowane te dostawy. One przychodzą, są na terenie Rzeczypospolitej - powiedział i dodał, że w Polsce poza tymi zakupami znajduje się około 11 tysięcy respiratorów.
- Te 10 procent łóżek w szpitalach jednoimiennych, a nawet więcej, bo to było 1,5 tysiąca respiratorów, (które) czekało na pacjentów w gotowości i na szczęście nie musiały nigdy być w stu procentach wykorzystywane, ale patrząc na ryzyka związane z epidemią, z epidemią grypy, z jesienią, chcemy, żeby te dostawy były sukcesywnie do Polski transportowane, żebyśmy budowali bufor i zapas na jeszcze ewentualnie trudne momenty. Tak, żebyśmy nigdy nie mieli takiej sytuacji, jaka była w innych krajach europejskich, że ktoś z medyków musi decydować, kto ma żyć, a kto ma umrzeć z powodu braku respiratorów - powiedział minister.
"Standardy są takie same"
Szumowski został zapytany, czy są uzasadnione obawy, że firma E&K może nie zdążyć do 30 czerwca, aby wywiązać się z umowy. - Nie wiem, z kim się kontaktowali dziennikarze. Wiem, że my dostaliśmy respiratory do Polski przywiezione, a tak jak powiedziałem, renomowani producenci, od których dostajemy te respiratory, mają już wielokrotnie przekroczone zamówienia na swoją produkcję i nie nadążają z tą produkcją. Przypominam, że Polska jest jeszcze w tej dobrej sytuacji, jeżeli tak w ogóle można mówić o epidemii, ale ta epidemia szaleje na świecie - odpowiedział minister. Dodał, że respiratory są w tej chwili "towarem niezwykle pożądanym".
Wyjaśnił też, co się stanie, jeśli respiratorów nie uda się dostarczyć do 30 czerwca. - Zawsze standardy są takie same. W momencie, gdy jakakolwiek firma się nie wywiązuje ze swoich dostaw, droga jest całkowicie transparentna i normalna - żądamy albo dostawy, albo zwrotu środków. Do tej pory to funkcjonowało poza jedną firmą i nigdy nie było z tym problemu. Ale ja liczę na to, że wszystkie te dostawy zostaną zrealizowane i będziemy mieli pewien nadmiar w Polsce respiratorów po to, żeby być bezpiecznymi - mówił Szumowski.
"PiS tworzyło takie państwo przyjazne oszustom, a dzisiaj się jeszcze okazuje, że przemytnikom"
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba zapowiedzieli w środę kontrolę w ministerstwie w związku z tą sprawą. - Razem z posłem Michałem Szczerbą udajemy się dziś na kolejną kontrolę, tym razem do Ministerstwa Zdrowia. Chcemy skontrolować wszystkie dokumenty dotyczące zakupów respiratorów od spółki, gdzie właścicielem był, krótko mówiąc, handlarz bronią, który został umieszczony na czarnej liście ONZ właśnie za nielegalny handel bronią - powiedział Joński na konferencji prasowej. - Chcemy dokładnie sprawdzić wszystkie dokumenty. Jest wiele niejasności: i brak respiratorów, i blisko 200 milionów, które zostały na to przewidziane - dodał.
Szczerba mówił, że jest to kolejny odcinek kontroli poselskiej, którą parlamentarzyści prowadzą od trzech tygodni w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Agencji Badań Medycznych, Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a teraz w Ministerstwie Zdrowia. - Kwestia umowy ramowej na zakup respiratorów za kwotę 200 milionów złotych od podmiotu, który nie jest wyspecjalizowany w sprzedaży sprzętu medycznego budzi uzasadnione podejrzenia - ocenił Szczerba. - Wiemy również, że 1200 respiratorów na polskim ani na europejskim rynku nie było. W związku z powyższym, dlaczego Ministerstwo Zdrowia zakontraktowało taki zakup, nie sprawdzając wiarygodności podmiotu, który te respiratory ministerstwu sprzedawał - dodał.
Przypomniał, że na Ministerstwie Zdrowia ciąży obowiązek "należytej staranności kupieckiej", co - jak powiedział Szczerba - oznacza, że "podpisując umowę, należy go dokładnie sprawdzić". - To są również kwestie, które chcemy analizować. Kwestia przestępstwa niegospodarności, a być może nadużycia władzy, która miała miejsce w przypadku zakupów związanych ze sprzętem i środkami ochrony osobistej - dodał Szczerba.
Ocenił, że sprawa ta "bulwersuje" między innymi ze względu na wysokość cen respiratorów. - Sprawdziliśmy z panem posłem Jońskim jednostkowe ceny respiratorów, jakie kupowały polskie samorządy. Nigdzie nie występowały kwoty, które znalazły się w umowie ramowej ze spółką z Lublina - 180 tysięcy, 185 tysięcy za sztukę. Kupowano w samorządach za 80, maksymalnie za 130 tysięcy złotych - powiedział poseł.
- Analizujemy pełną listę zakupów Ministerstwa Zdrowia i Centralnej Bazy Rezerw. Pojawia się tam wiele podmiotów, bardzo dziwnych. Dzisiaj również je skontrolujemy - zapowiedział Szczerba. Dodał, że podmioty te "nie są wyspecjalizowane w sprzedaży sprzętu czy też środków ochrony osobistej". - Są to firmy z branży mięsnej, z branży handlu bronią, inne podmioty, które zajmują się sprzętem chociażby rolniczym - wymieniał poseł.
- Uważamy, że w uczciwym państwie nie ma zgody na taki brak transparentności, na mętną wodę. Chcemy, żeby państwo, o jakim wspólnie marzymy, było państwem uczciwym - podsumował Szczerba. Poseł Joński stwierdził, że po ostatnich tygodniach kontroli można odnieść wrażenie, że "PiS tworzyło takie państwo przyjazne oszustom, a dzisiaj się jeszcze okazuje, że przemytnikom".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24