- Złe procedury narażały bezpieczeństwo głowy państwa. To trzeba naprawić. Nie ma zgody na dziadostwo - powiedział w "Jeden na jeden" szef MSWiA Mariusz Błaszczak, który odniósł się do sprawy incydentu z limuzyną prezydenta Andrzeja Dudy.
Jak powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji, komisja, która została powołana w Biurze Ochrony Rządu, miała przejrzeć procedury. Dodał, że okazało się iż poprzedni szef BOR gen. Marian Janicki dokonał zmiany procedury wydłużając czas użytkowania opon samochodów służących do przewozu najważniejszych osób w państwie.
Podkreślił, że złe procedury narażały bezpieczeństwo głowy państwa.
Błaszczak: moi poprzednicy nie nadzorowali BOR-u
Jak powiedział, świadczy to o tym, że mamy do czynienia z głęboką niewiedzą ludzi zmieniających procedury albo z totalnym bałaganem.
Błaszczak pytany, dlaczego obecny szef BOR płk. Andrzej Pawlikowski nie przejrzał od razu procedur, powiedział, że "za poprzedników pułkownika miało być wszystko fantastyczne".
Dodał, że okazuje się, iż "takie tuzy na stanowiskach ministerialnych jak Grzegorz Schetyna, Jerzy Miller, Bartłomiej Sienkiewicz, Teresa Piotrowska nie nadzorowały BOR-u".
Błaszczak zaznaczył, że trudno w 100 dni naprawić wszystko to, co koalicja PO-PSL popsuła przez 8 lat.
- Jeszcze przy tej wściekłości, przy tej totalnej opozycji. Przecież oni złożyli już wniosek o moje odwołanie - dodał.
"Nie jestem specjalistą od limuzyn, sorry"
Błaszczak stwierdził, że jest dużo zmian koniecznych do przeprowadzenia. - Ja te zmiany przeprowadzę. Będę konsekwentny - dodał.
Jak powiedział, ma zaufanie do obecnego szefa BOR, płk. Andrzeja Pawlikowskiego. - Dużo pracy przed panem pułkownikiem, przed nami. To trzeba naprawić. Nie ma zgody na dziadostwo. Już w styczniu Biuro Ochrony Rządu rozpisało przetarg na zakupienie nowych samochodów. Tę flotę trzeba odnowić - podkreślił szef MSWiA.
Błaszczak pytany, czy było zgodne ze zdrowym rozsądkiem wysyłanie w góry limuzyny z napędem na tylne koła odparł: "nie jestem specjalistą od limuzyn, sorry". - Nie wiem, jaka limuzyna powinna być wysłana w jakie miejsce. Od tego są specjaliści w Biurze Ochrony Rządu - dodał.
Podkreślił, że takie incydenty - jak ten z limuzyną prezydenta - nie powinny mieć miejsca.
Raport BOR po incydencie
W ubiegły piątek w samochodzie, którym podróżował prezydent, doszło do uszkodzenia opony tylnego koła, w wyniku czego auto wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Nikomu nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia badał zespół powołany przez szefa BOR-u płk. Andrzeja Pawlikowskiego. Nadal trwa postępowanie prokuratury i policji.
W czwartek wiceszef BOR-u płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - "są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. (roku produkcji auta) w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security". Poinformował też, że zwolniono dyrektora zarządu BOR, który odpowiada za transport VIP-ów.
Autor: js/tr,kk / Źródło: tvn24