Krzysztof Jarymowicz z Fundacji dla Wolności, która zajmuje się między innymi programem integracyjnym dla rodzin z ośrodka dla cudzoziemców, mówił we wtorek w TVN24 między innymi o sytuacji na granicy z Białorusią. - W dłuższej perspektywie Polska będzie krajem imigracji, czy nam się to podoba, czy się to nam nie podoba - powiedział. - My się boimy grupy kilkudziesięciu, niech to będzie nawet kilku tysięcy kobiet i dzieci głodnych w lesie? - zapytał.
W ubiegłym tygodniu grupa migrantów - w tym kobiety i ośmioro dzieci - która przebywała w pobliżu budynku Straży Granicznej w Michałowie, została odesłana na granicę z Białorusią. Potwierdziła to rzeczniczka Straży Granicznej. Tymczasem stan wyjątkowy przy granicy został przedłużony o kolejne 60 dni. Odbyła się w tej sprawie burzliwa debata w Sejmie.
Jarymowicz: wiele z tych dzieci ma duże braki edukacyjne
Krzysztof Jarymowicz z Fundacji dla Wolności, która zajmuje się między innymi programem integracyjnym dla rodzin z ośrodka dla cudzoziemców, komentował między innymi tę sytuację we wtorek w TVN24. - My pracujemy już 10 lat. Wcześniej na Targówku w Warszawie, teraz pracujemy w Dębaku - mówił.
Wyjaśniał, że jego fundacja w trakcie pobytu cudzoziemców w ośrodku, co czasem trwa miesiące, a czasem lata, wspiera ich naukę, rozwój i pomaga poznawać polską kulturę, język oraz "zakorzeniać się w naszej rzeczywistości". - Największym wyzwaniem przede wszystkim jest to, żebyśmy chcieli być tam więcej z tymi dziećmi. Nie bardzo mamy możliwość być z nimi częściej niż trzy razy w tygodniu, ponieważ mamy za mało pracowników i za mało pieniędzy, żeby świadczyć im to wsparcie. Poza tym często te ośrodki są w odległych miejscach - mówił.
Stwierdził, że "wiele z tych dzieci ma duże braki edukacyjne". - Nie chodziło przez dłuższy czas do szkoły, trafiają do klasy z młodszymi rówieśnikami i przede wszystkim zaczynają naukę w zupełnie nowym języku, zupełnie od początku i to jest bardzo trudne - dodał.
- Sytuacje są bardzo różne, jeśli chodzi o odbiór polskich rówieśników, ich rodziców, tego, jak szkoła jest przygotowana do tego, żeby te dzieci przyjąć. To też bywa często dużym problemem - wymieniał.
Jarymowicz: w dłuższej perspektywie Polska będzie krajem imigracji
Powiedział, że fundacja spotyka się "z wielkim sercem bardzo wielu ludzi", których chcą pomagać. - Polacy mają w sobie wiele empatii, i myślę, że wielu z nas nie ma nic przeciwko temu, żeby przyjąć uchodźców. Polska jest wielkim krajem i mogłaby przyjąć bardzo dużo ludzi - mówił.
- Pytanie jest, jak politycy będą sterowali strachem ludzi i jak będą nastawiali nas do tych przybyszy. Jeżeli znajdą się mądrzy politycy, jeśli wybierzemy polityków, którzy będą po prostu kierowali się jakąś taką zwykłą ludzką otwartością i zrozumieniem na drugiego człowieka, ale także zrozumieniem potrzeb naszego kraju, to jestem pewien, że tak jak było przed 2015 rokiem, przed tym tak zwanym pierwszym kryzysem (migracyjnym - red.), większość ludzi będzie chciała przyjmować uchodźców i nie będzie chciała budować tych absurdalnych płotów czy drutów na granicach, bo one i tak nic nie dadzą - stwierdził.
Ocenił, że "w dłuższej perspektywie Polska będzie krajem imigracji, czy nam się to podoba, czy się to nam nie podoba". - Jesteśmy krajem bogatym, z perspektywy globalnej nasze problemy służby zdrowia czy edukacji to nie są wielkie problemy i ludzie będą wybierali Polskę jako swoje miejsce do życia - dodał.
Skomentował też dotychczasowe działania władz, które ocenia "negatywnie". - I nie mówimy tutaj o milionach ludzi, tak jak Niemcy przyjęły miliony uchodźców i w ostatniej debacie przed wyborami to w ogóle nie był temat. Ci ludzie są w większości świetnie zintegrowani. Niemcy się nie boją - stwierdził. - My się boimy grupy kilkudziesięciu, niech to będzie nawet kilku tysięcy kobiet i dzieci głodnych w lesie? - zapytał.
Źródło: TVN24