W pobliżu Usnarza Górnego od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów. Paulina Bownik, która w sobotę bezskutecznie próbowała przedostać się do cudzoziemców, powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "sytuacja się pogarsza". Dodała, że jeżeli profesjonalna pomoc nie dotrze do nich szybko, to "po prostu umrą". Oceniając sytuację na granicy polsko-białoruskiej, stwierdziła, że "to polityka gorącego kartofla". - Straż Graniczna białoruska wypycha ich na stronę polską, Straż Graniczna polska wypycha ich na stronę białoruską - dodała.
Przy polsko-białoruskiej granicy w pobliżu Usnarza Górnego od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców, którzy chcą dostać się do Polski i deklarują chęć ubiegania się o udzielenie im ochrony międzynarodowej. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę białoruskie służby. Przejścia na polską stronę pilnują funkcjonariusze Straży Granicznej, których wspierają żołnierze i policjanci.
W sobotę Straż Graniczna nie zezwoliła na dopuszczenie do przetrzymywanych na granicy imigrantów lekarki Pauliny Bownik.
W poniedziałek w "Faktach po Faktach" Bownik mówiła, że Straż Graniczna jest przygotowana na tego typu sytuacje i po to jest, żeby takim ludziom pomagać. Dodała, że ma do tego najlepszy sprzęt i najlepszych fachowców.
Bownik powiedziała, że z jej wiedzy wynika, iż "sytuacja się pogarsza". - Jest informacja napisana na kawałku maty, przez Muahammada najprawdopodobniej, że (migranci - red.) umierają - przekazała. - Z tego, co udało mi się dowiedzieć, jedna z tych osób chorych na astmę ma najprawdopodobniej zapalenie płuc i jest w stanie ciężkim - dodała.
Jak mówiła lekarka, "karetka systemowa odmówiła przyjazdu". - Z tego, co wiem, była tam karetka fundacji , z wyposażeniem, z medykami, natomiast Straż Graniczna i Wojsko Polskie nie przepuściły tej karetki - dodała.
Pytana, co może się stać, jeżeli profesjonalna pomoc nie dotrze szybko do tych ludzi, odparła, że "po prostu umrą". - Zaczną słabnąć i umierać - dodała.
Bownik: to jest polityka gorącego kartofla
Bownik zapytana, czy udało jej się dotrzeć i pomóc uchodźcom, którzy znajdowali się w innych miejscach, odpowiedziała twierdząco.
- Byli wyczerpani bardzo długim marszem i przede wszystkim mieli stopy w tragicznym stanie - powiedziała.
Dodała, że byli odwodnieni i w złym stanie psychicznym. - To jest polityka gorącego kartofla. Straż Graniczna białoruska wypycha ich na stronę polską, Straż Graniczna polska wypycha ich na stronę białoruską - mówiła.
Bownik przekazała, że w "najgorszym stanie był pan w wieku około 60 lat z zapaleniem płuc". - Musieliśmy wezwać do niego karetkę pogotowia. Trafił do szpitala - dodała.
Lekarka przekazała, że rozpoczęła się procedura przyznania ochrony międzynarodowej osobom z tej grupy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24