- Jeżeli jest tak, jak mówi premier, że żadne służby nie zajmują się jego dzieckiem, to jest to błąd - ocenia komentator TVN24 Grzegorz Miecugow. Donlad Tusk podczas wtorkowej konferencji prasowej podkreślał, że "nie wyobraża sobie" aby służby "inwigilowały i oceniały miejsca pracy jego dzieci". - Dzieci dostojników państwowych powinny być pod delikatną opieką służb, bo to są bardzo wrażliwe miejsca - komentuje Miecugow.
Premier mówił we wtorek w kontekście pracy jego syna w firmie prezesa Amber Gold Marcina Plichty między innymi, że nie otrzymał w związku z tym faktem żadnych ostrzeżeń od służb państwowych. - Moje dzieci są dorosłymi ludźmi i nie chcą korzystać z tego typu ochrony. Ja też nigdy nie prosiłem i nie będę prosił służb specjalnych o to, aby pomogły mi przygotowywać bezpieczną karierę życiową moich dzieci, nawet jeśli kosztuje to tyle, ile w tej chwili - podkreślał Tusk senior.
Delikatna opieka wskazana
- Nie zgodzę się z premierem - skomentował te słowa tuż po wystąpieniu szefa rządu dziennikarz TVN24 Grzegorz Miecugow. Według niego "delikatna opieka służb specjalnych" nad dziećmi najwyższych urzędników państwowych ma głęboki sens.
- To są bardzo wrażliwe miejsca - bardzo dobre na działanie różnego rodzaju tajnych służb, różnego rodzaju podejrzanych, szemranych osób. Z taką osobą spotykał się pan Michał Tusk - argumentował Miecugow. - Jeżeli jest tak, jak mówi premier, że żadne służby nie zajmują się jego dzieckiem, to jest to błąd - dodawał.
Wyjaśnienia Tuska seniora w kontekście współpracy jego syna z Plichtą ocenił jako "mięciutkie" i przede wszystkim spóźnione. - Gdyby pan premier powiedział to wszystko na początku zeszłego tygodnia, to pewnie byłoby lepiej i dla niego i dla jego syna - wskazał.
Autor: ŁOs/fac / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN