Michał Dworczyk pół roku temu ogłaszał, że już tylko krótko będzie w kancelarii premiera, a potem odejdzie. Po dymisji z funkcji szefa kancelarii miał być zwykłym parlamentarzystą, ale wydaje się, że w KPRM się zasiedział - z rządową funkcją i przywilejami. Kolejne maile z jego skrzynki wyciekają, a minister pozostaje na stanowisku. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dziennikarze pytali w czwartek w parlamencie o przyszłość ministra Michała Dworczyka, bo dokładnie pół roku temu ogłaszał, że wkrótce zostanie wyłącznie parlamentarzystą. - Jeszcze przez kilka tygodni, to na pewno krótki czas, będę zamykał projekty, które realizowałem – zastrzegał.
Tymczasem od wrześniowej konferencji zdążyło minąć już równo pół roku, nie "kilka", a dwadzieścia sześć tygodni.
Komentarze polityków na temat dymisji Dworczyka
Nawet koalicjanci pytani o tę zapowiedź mają wystarczająco długą pamięć. - Już pół roku minęło, to rzeczywiście sporo czasu – przyznaje Michał Woś z Solidarnej Polski. - Rzeczywiście padały deklaracje, że złoży dymisję z funkcji członka Rady Ministrów – dodaje wiceminister sprawiedliwości.
Zgodnie z partyjnym przykazem Michał Dworczyk ustąpił ze stanowiska, ale szefa kancelarii premiera. pozostał i pozostaje członkiem rządu, ze wszystkimi towarzyszącymi temu obowiązkami i przywilejami.
- Nie ma rzeczy nie do zastąpienia, ale są ludzie niezastępowalni – stwierdza były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. – Michał Dworczyk jest szczery do bólu, jak pokazują jego maile – dodaje senator niezależny.
Oficjalnie usłyszeliśmy, że dymisja nie ma nic wspólnego z wyciekającymi mailami z prywatnej skrzynki ministra. Tylko w ostatnim tygodniu dowiedzieliśmy się z nich, jak wyciąga się przeszłość ojca posła opozycji, inspiruje się ataki na liderów ludowców i PO, przy jednoczesnym rozpowszechnianiu pozytywnego wizerunku prezesa PiS oraz jak ustala się wspólny przekaz z rządową telewizją.
W sprawie jednego z wcześniejszych maili, w których mogło dojść do ujawnienia tajemnicy państwowej, toczy się postępowanie. – Premier trzyma Michała Dworczyka w kancelarii przede wszystkim chcąc pokazać, że cały czas stoi za nim murem – uważa Maciej Gdula z Lewicy. – Chodzi o to, żeby pokazać: to jest mój człowiek i będę go bronił. I Zbigniew Ziobro, i prokuratura muszą się trzymać od niego z daleka – wyjaśnia.
Minister Dworczyk teoretycznie miał się już dawno trzymać z daleka od kancelarii premiera, ale praktycznie - choć od dawna ma już swojego następcę, który zgodnie z poleceniem Mateusza Morawieckiego miał przejąć jego wszystkie obowiązki - oddał tylko te związane z prowadzeniem kancelarii. Dalej jeździ i pomaga naszemu wschodniemu sąsiadowi.
- Michał Dworczyk nadal jest w KPRM-ie, to prawa ręka Morawieckiego – mówi Borys Budka z Platformy Obywatelskiej. – Podejrzewam, że zostanie do wyborów, bo Morawiecki, choć słaby, to przynajmniej Dworczyka stara się obronić – dodaje.
Dworczyk zwleka z opuszczeniem KPRM
Senator Prawa i Sprawiedliwości Wojciech Skurkiewicz przekonuje, że minister Dworczyk "robi bardzo dobrą robotę". - Co do kwestii kadrowych, to jest pytanie do pana premiera – wskazuje.
Dziennikarze pytają więc rzecznika rządu, który spieszy z prostym wytłumaczeniem: - Nie było decyzji pana premiera o odwołanie pana ministra, dlatego pozostaje członkiem Rady Ministrów.
Premier nie podjął decyzji, a minister sam przez sto osiemdziesiąt jeden dni - wbrew wcześniejszym deklaracjom - dotąd dymisji złożyć nie zdążył.
Źródło: TVN24