Kandydaci na radnych, burmistrzów czy wójtów zasypali miasta i miasteczka swoimi plakatami. Uśmiechają się do wyborców ze słupów, drzew i płotów. Urzędnikom nie jest jednak do śmiechu, bo często reklamy kandydatów są nielegalne. Każdy samorząd ma swoje zasady rozwieszania wyborczych banerów. Dla kandydatów liczy się zasada: być widocznym. Jak się okazuje, pomysłów na zwrócenie na siebie uwagi nie brakuje. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kandydatki i kandydaci patrzą i uśmiechają się do wyborców, którzy obok przechodzą i przejeżdżają. Zdania na temat skuteczności banerów są podzielone – tak samo jak podzielone są zasady ich rozwieszania. Każde miasto samo decyduje, gdzie w czasie kampanii, można powiesić plakat.
- Zasada jest taka, że każdy może za uprzednią zgodą pozycjonować swoje materiały, a potem oczywiście je sprzątnąć – mówi burmistrz Karczewa Michał Rudzki.
Kandydaci z Karczewa patrzą na wyborców w każdym zakątku miasta. Sam burmistrz też się zgodził na swoje plakaty. - Wystąpiliśmy o zgodę natomiast na razie nie ma informacji zwrotnej na ten temat – mówi. Zapytany, czy należy rozwieszać banery bez uprzedniej zgody, odpowiada: "Czekamy na informację, czy będzie zgoda".
Zgoda jest co do jednego - nie tylko zdjęcie burmistrza wisi na miejscowych słupach energetycznych. Zgody na wieszanie plakatów, jak sprawdzili dziennikarze "Polski i Świata", nie wydało też PGE.
W innych miastach plakatów też nie brakuje. Podobnie jak w całym kraju, afisz można powiesić odpłatnie, jeśli ktoś się na to zgodzi - na prywatnych posesjach i na wyznaczonych przez miasto obiektach. Samorządy muszą też wskazać miejsca, gdzie komitety mogą się reklamować za darmo.
- Miasto akurat wynajęło słupy ogłoszeniowe, gdzie można bezpłatnie umieszczać reklamy. Wystąpiliśmy też do prywatnych podmiotów, które też udostępniają swoje miejsca – mówi dyrektor biura Rady Miasta w Białymstoku Andrzej Matys.
Pytania o skuteczność plakatów
W Szczecinie do darmowej promocji w czasie kampanii służą np. ogrodzenia basenów przeciwpożarowych. - Po kampanii wyborczej każdy komitet ma 30 dni na usunięcie swoich plakatów, nie tylko z basenów przeciwpożarowych, ale ze wszystkich miejsc w przestrzeni publicznej – wskazuje Rafał Miszczuk, pełnomocnik prezydenta miasta ds. organizacji wyborów w Szczecinie.
Ekspert ds. marketingu politycznego dr Krystian Dudek twierdzi, że taka promocja "jest skuteczna pod dwoma warunkami: że baner jest duży i dobrze zrobiony i powieszony jako pierwszy".
- Jeśli kandydat w danym okręgu wiesza baner jako dziesiąty-dwudziesty, to ma gorsze miejsca, gorzej go widać. Druga sprawa, że jeżeli baner jest duży, to symbolizuje potencjał kandydata. Duże marki nie reklamują się na małych formatach – zwraca uwagę.
Pomysłowi kandydaci
Dużo to z pewnością kandydaci mają pomysłów na reklamę. Jest pan Bartłomiej i jego kocurek, pan Przemysław zaprasza na kawkę. Maciej Klocek zachęca do układania. Jest też supermen, spiderman, pani Motyl, która zapewnia, że ma siłę lwa. Jest Tadeusz Sikora bez zdjęcia i pani Patrycja ze zdjęciem i supermocami. I pani Natalia, która liczy, że jej reklama zaowocuje.
- Jeśli plakat i hasło jest zrobione z pomysłem, jest błyskotliwy, inteligentny, to zawsze te emocje są nośnikiem przekazu. Niestety w Polsce najczęściej ta śmieszność przechodzi w żenadę i te plakaty są po prostu żenujące. Taki klasyk, pan, który nazywa się Bąk i miał hasło: puść Bąka do powiatu – zwraca uwagę dr Krystian Dudek.
Za dwa tygodnie wybierzemy radnych, wójtów, prezydentów i burmistrzów, na razie możemy wybrać mistrzów kampanii.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24