Marszałek Sejmu Marek Kuchciński milczał od piątku. W środę ostatecznie zabrał głos w towarzystwie liderów PiS i przedstawił swoją wersję wydarzeń piątkowego posiedzenia Sejmu. Materiał "Faktów" TVN.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wziął udział w środowej konferencji prasowej z udziałem premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego. W czasie spotkania z dziennikarzami przedstawił swoją wersję wydarzeń w Sejmie z piątku. W czasie piątkowych obrad podjął on decyzję o wkluczeniu posła PO Michała Szczerby. Po tym opozycja zablokowała mównicę i miejsca zajmowane przez marszałka. W związku z blokadą głosowania posłów przeniesiono do Sali Kolumnowej.
"Wystąpienia nie dotyczyły budżetu"
Marszałek podczas konferencji zapewniał, że musiał wykluczyć Szczerbę i przenieść głosowanie w inną część parlamentu, a wszystko odbywało się zgodnie z prawem. - Dyskusja podczas obrad oraz pytania stawiane podczas głosowań nie mogą być oderwane od meritum sprawy - mówił Kuchciński. Marszałek Sejmu stwierdził, że takie właśnie było wystąpienie posła Szczerby. - Wystąpienia nie dotyczyły ustawy budżetowej, tylko innych zagadnień - podkreślał Kuchciński. Poseł Michał Szczerba w rozmowie z TVN24 zapewniał, że jego zwrot "Panie marszałku kochany, muzyka łagodzi obyczaje", dotyczył właśnie poprawki budżetowej. - Poprawka dotyczyła Warszawy, budowy sali koncertowej orkiestry Sinfonia Varsovia - twierdzi Szczerba.
Marszałek Sejmu wykluczył posła PO z obrad, co oburzyło opozycję. Wtedy wydawało się, że jeszcze jest szansa na porozumienie. Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który rozmawiał po wykluczeniu Szczerby z Kuchcińskim, mówił, że "wydawało mu się, że to porozumienie jest możliwe". Ten twierdzi, że było wręcz przeciwnie.
"Mógł użyć Straży Marszałkowskiej"
W środę marszałek Kuchciński oznajmił, że mógł wobec opozycji użyć Straży Marszałkowskiej. - Ale uznałem to rozwiązanie za niewskazane - mówił w środę. Po zablokowaniu sali plenarnej marszałek zdecydował o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej. - Każdy z posłów mógł wejść do sali jej głównym wejściem i brać udział w głosowaniu - zapewniał na konferencji prasowej Kuchciński. Tylko że Sala Kolumnowa Sejmu nie jest w stanie pomieścić wszystkich 460 posłów. Na sali ostatecznie znalazła się tylko część parlamentarzystów, głównie z PiS. Ponadto posłowie opozycji mieli utrudnione wejście do Sali i nie mogli zadawać pytań w czasie obrad.
Potwierdzają to stenogramy z sali. Możemy z nich wyczytać, że na salę próbował dostać się m.in. poseł Zbigniew Sosnowski (PSL). - Proszę mnie przepuścić, chcę przejść do przodu - krzyczał. - Pokazuję legitymację. Jako poseł mam prawo być na sali - podkreślał. - Po cholerę? - usłyszał w odpowiedzi. - Nie pozwolono nam zgłosić żadnego wniosku formalnego - mówiła przed kamerami posłanka Joanna Mucha (PO). Posłowie opozycji skarżą się, że w czasie głosowań w Sali Kolumnowej nie było kworum. Marszałek Kuchciński jest przekonany, że wszystko było jasne i przejrzyste. Według niego, mogli to obserwować to też dziennikarze przed wejściem do Sali Kolumnowej. - Zapewniony był także przekaz przez kamery sejmowe - podkreślał. Na nim jednak widać jedynie fragment sali.
Autor: kło\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24