To, że ktoś jest posłem albo był posłem, albo ministrem, nie powinno i nie będzie wpływać za czasów tej władzy na to, czy ktoś będzie odbywał kary, czy też tej kary odbywać nie będzie - zauważył w "Rozmowie Piaseckiego" wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek z Lewicy. Komentował w TVN24 sprawę prawomocnie skazanych polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz sytuację w TVP. Mówił także o współpracy rządu z prezydentem.
Gościem Konrada Piaseckiego w środę rano w TVN24 był wiceminister sprawiedliwości i wiceprzewodniczący Nowej Lewicy, poseł Krzysztof Śmiszek. Pytany był między innymi o sytuację prawomocnie skazanych na dwa lata więzienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W związku z tym wyrokiem marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatów poselskich obu polityków PiS.
Wiceminister potwierdził, że "mandaty zostały wygaszone". - W moim przekonaniu ci posłowie już nie są posłami. Oni powinni byli wstrzymać się od głosowania z uwagi na wydanie przez marszałka postanowienia - powiedział.
- Mogę powiedzieć tylko jedno. Warszawskie zakłady karne są już przygotowane na przyjęcie pana Wąsika i Kamińskiego - oświadczył.
CZYTAJ TAKŻE: Giertych: Sąd Rejonowy został zobowiązany do wykonania wyroku w sprawie Kamińskiego i Wąsika
Śmiszek wymieniał, że "jest zapewniona pomoc medyczna, pomoc psychologiczna", a "komisja penitencjarna, która zajmuje się nowo przybyłymi osadzonymi, zbierze się pewnie szybciej niż te dwa tygodnie ustawowe". - Zostaną podjęte decyzje co do warunków wykonywania kary przez te dwie skazane prawomocnie osoby - mówił.
- Panowie Wąsik i Kamiński powinni oczekiwać o każdej porze dnia i nocy, oczywiście zgodnie przepisami, pukania do drzwi policji, która doprowadzi ich, na ich własne życzenie, bo przecież głosowali za zmianami w przepisach w Kodeksie karnym wykonawczym o doprowadzeniu skazanego do zakładu karnego. Powinni oczekiwać na pukanie do drzwi, dlatego że nie ma ludzi równych i równiejszych - tłumaczył.
Śmiszek podsumował, że "to, że ktoś jest posłem albo był posłem, albo ministrem, nie powinno i nie będzie wpływać za czasów tej władzy na to, czy ktoś będzie odbywał kary, czy też tej kary odbywać nie będzie".
Współpraca rządu z prezydentem. Śmiszek: kolców jest znacznie więcej niż róż
W rozmowie Śmiszek pytany był także o działania Andrzeja Dudy, który zawetował ustawę okołobudżetową, w której znalazły się m.in. trzy miliardy złotych na media publiczne, ale również podwyżki dla nauczycieli. Prezydent zapowiedział, że przedstawi własny projekt ustawy, w którym mają się znaleźć podwyżki dla nauczycieli, żołnierzy i pracowników budżetówki.
Wiceminister skomentował, że weto "to był piękny prezent na gwiazdkę dla wszystkich Polek i Polaków". - Nie wiem, co zrobi prezydent. Nie widziałem jeszcze na stronie internetowej Sejmu żadnego projektu ustawy. Wiemy jedno: pomimo kłód rzucanych pod nogi przez pana prezydenta, pomimo brania Polaków za zakładników, w swojej wojence przeciwko większości parlamentarnej, my te podwyżki i wszystkie kwestie, które zostały zaplanowane, dowieziemy - zapewniał.
Zwrócił przy tym uwagę, że "w tym tygodniu ruszają prace komisji sejmowych, które będą zajmowały się budżetem i bezpośrednio poprzez budżet taka możliwość finansowania tych wszystkich kwestii jest".
- Dzisiaj spotyka się Rada Ministrów. Będzie debata także na pewno nad ruchem, bardzo złym, szkodliwym ruchem pana prezydenta, pokazującym, jak może wyglądać ta kohabitacja, która miała być może nie usłana różami, ale nie miała być usłana kolcami. Jak się okazuje, kolców jest znacznie więcej niż róż, ale trudno, będziemy sobie z tym radzić - przyznał.
Śmiszek dopytywany, czy rząd w takim razie nie może przyjąć innego wariantu współpracy z prezydentem, polegającego na tym, by "ułożyć" się z Andrzejem Dudą, odparł, że "z prezydentem trzeba się będzie układać, ale też trzeba mówić prawdę".
- Prezydent odsłonił swoje zamiary i swoje podejście do nowej koalicji właśnie poprzez swoje weto, natomiast z prezydentem przyjdzie nam jeszcze współpracować przez 19-20 miesięcy i te rozmowy się na różnych polach toczą - zaznaczył.
"Zbyt duże przywiązanie polityków do własnych mediów powoduje to, że łamią prawo"
W TVN24 poruszono także wątek skupiony wokół sytuacji w budynkach TVP i Polskiej Agencji Prasowej, gdzie trwa protest polityków PiS. - Rządzący postępują zgodnie z prawem. Sytuacja jest niezwykle skomplikowana i to z winy Prawa i Sprawiedliwości, które przez ostatnie lata uczyniło sobie z mediów publicznych prywatny folwark, teraz trzeba to odkręcać - komentował Śmiszek.
- Nowa większość parlamentarna wybrała konkretny sposób, czyli przepisy Kodeksu spółek handlowych, żeby tę sytuację uregulować. Rozumiem, że oderwanie od cennej zabawki, jaką była TVP, bardzo boli - mówił.
Zdaniem Śmiszka "sytuacja jest niepewna tylko i wyłącznie dlatego, że głównie politycy Prawa i Sprawiedliwości nadużywają swojego mandatu poselskiego i udają, że przeprowadzają interwencje".
- Chciałbym powiedzieć paniom i panom z Prawa i Sprawiedliwości, którzy przez zasiedzenie chyba chcą wziąć budynki telewizji publicznej i Polskiej Agencji Prasowej, że łamią prawo. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora nie daje prawa do tego, aby rozwalać pracę urzędów czy instytucji publicznych. Mandat poselski czy senatorski służy do tego, aby skontrolować kierownika danej instytucji, zażądać konkretnych dokumentów - tłumaczył.
Polityk podsumował, że "mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją, w której zbyt duże przywiązanie polityków do własnych mediów powoduje to, że łamią prawo". Zaznaczał, że "nie nie wie o planowanych wariantach siłowych".
- Moja ocena jest jednoznaczna i niezwykle krytyczna. Każdy, kto nie uznaje nowej władzy, każdy, kto wymyślił sobie, że Prawo i Sprawiedliwość na wieki wieków amen ma miejsce w TVP czy w PAP-ie, się po prostu myli - podkreślał.
Gość TVN24 dopytywany był, czy nie ma wątpliwości prawnych dotyczących przeprowadzenia zmian w mediach publicznych. Prowadzący przypomniał tu oświadczenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która oceniła, że "dotychczasowy sposób funkcjonowania Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej w jaskrawy sposób przeczył temu, czym powinny być media publiczne w demokratycznym państwie prawnym", choć dodała, że "sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne".
- Szanuję zdanie kolegów i koleżanek z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, wiele lat z nimi współpracowałem, ale jak obywatele dają komuś władzę, to ta władza zobowiązuje do odpowiedzialności. Rząd przyjął konkretne rozwiązania, które ja wspieram i jako prawnik uznaję za jedne z możliwych do wykorzystania - odpowiedział.
Pytany z kolei, czy rząd uszanuje to, co zostanie wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego, w kwestii prezesa TVP, Śmiszek odparł, że KRS "jest ostateczną instancją". - Nie da się już inaczej wyprowadzić poza KRS zarząd konkretnej spółki - dodał.
CZYTAJ TAKŻE:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24