Bunt w Radiu Zachód, na antenie oświadczenie o latach "presji cenzury i represji minionej władzy"

Zamiast porannej rozmowy słuchacze dostali oświadczenie związku zawodowego
Na antenie Radia Zachód puszczone zostało oświadczenie przeciwko "jedynie słusznej propagandzie"
Źródło: Elżbieta Samsel-Czerniawska

Nie czuję się bohaterem – tak mówi nam Tomasz Oszmiański, prowadzący program publicznego Radia Zachód (Lubuskie), który nie pozwolił, by na antenie odbyła się rozmowa dziennikarza z redaktorem naczelnym dwóch gazet regionalnych przejętych przez Orlen. Zamiast tego słuchacze usłyszeli oświadczenie związku zawodowego dziennikarzy, którzy stwierdzili, że przez lata byli pod presją cenzury i represji minionej władzy. 

Ta audycja z pewnością przejdzie do historii publicznego Radia Zachód.

Dziś kwadrans po godzinie 8 miała rozpocząć się rozmowa dziennikarza Łukasza Brodzika z Januszem Życzkowskim, redaktorem naczelnym - należących do Orlenu - "Gazety Lubuskiej" i "Gazety Wrocławskiej".

Zamiast porannej rozmowy słuchacze dostali oświadczenie związku zawodowego
Zamiast porannej rozmowy słuchacze dostali oświadczenie związku zawodowego
Źródło: Elżbieta Samsel-Czerniawska

Na antenie puszczono oświadczenie związku zawodowego

Prowadzący program Tomasz Oszmiański stwierdził jednak w imieniu dziennikarzy zrzeszonych w największym i najstarszym związku zawodowym w rozgłośni, że sprzeciwia się "partyjnej, jedynie słusznej propagandzie".

ZOBACZ TEŻ: Upadek tuby propagandowej PiS

W tle słychać było oburzenie Brodzika i Życzkowskiego. Na antenie puszczone zostało oświadczenie związku zawodowego, w którym można było usłyszeć, że większość dziennikarzy i wszyscy związkowcy stwierdzili, że nie popierają protestów, które odbywają się pod hasłem "obrony mediów narodowych".

Dziennikarz: tak jak za poprzedniej władzy nie było nigdy

"Przez lata pracy, od 2015 roku byliśmy pod presją cenzury i represji minionej władzy, która ograniczała naszą wolność słowa. Naszym zdaniem jest to odwracanie pojęć, jakie miały i, jak widać na protestach, mają miejsce. Czekamy z niecierpliwością, aż w pełni swobodnie będziemy mogli wykonywać swój zawód, a osoby odpowiedzialne za propagandę i cenzurę zostaną odsunięte od możliwości wpływania na radiowy program" – głosi oświadczenie.

Tomasz Oszmiański mówi nam, że na pomysł puszczenia oświadczenia wpadł dzień wcześniej wieczorem. – Pracuję tu już od 25 lat. Tak jak za poprzedniej władzy nie było nigdy. Czas od 2015 roku był czasem tępej propagandy, na którą nie mogliśmy już patrzeć – zaznacza.

Mieli rozmawiać o obronie mediów narodowych

Dodaje, że nie czuje się bohaterem. – Stwierdziłem jednak, że coś trzeba zrobić i razem z realizatorem, który jest też szefem naszego związku zawodowego, puściliśmy oświadczenie – opowiada.

Tłumaczy, że wraz z przejęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę do pracy w radiu przyszły osoby, które zamiast patrzeć władzy na ręce uprawiały nie dziennikarstwo, ale propagandę.

- Natomiast panowie mieli rozmawiać o tym, że trzeba bronić mediów narodowych i bronić prawdy. Jakiś absurd – mówi nam dziennikarz.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: