Politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali prawomocnie skazani na dwa lata pozbawienia wolności, otrzymali również pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał na konferencji prasowej, że wszystko wskazuje na to, że będzie "zmuszony wydać postanowienie o wygaszeniu mandatów obu panów posłów".
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie, orzekając w II instancji, wymierzył kary po dwa lata więzienia dla Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, po roku więzienia dla dwóch pozostałych byłych szefów CBA za działania operacyjne podczas "afery gruntowej". Wyrok jest prawomocny.
Hołownia: wszystko na to wskazuje, że będę zmuszony wygasić mandaty
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia na popołudniowej konferencji przekazał, że wpłynęło do niego "pismo od ministra sprawiedliwości informujące o tym, że sąd w Warszawie wydał wyrok skazujący w stosunku do panów posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika".
- To jest bardzo obszerny dokument. W tej jest on analizowany przez służby prawne Sejmu. Kiedy ta analiza się zakończy, wszystko na to wskazuje, będę zmuszony wydać postanowienie o wygaszeniu mandatów obu panów posłów - przekazał.
Ocenił, że "to jest czynność, jak to się mówi w języku prawniczym, deklaratoryjna". - Ona jedynie potwierdza zaistnienie faktu, który już miał miejsce wcześniej w związku z wydaniem wyroku przez sąd - wyjaśniał.
Hołownia przekazał też, że takie postanowienie marszałka Sejmu "podlega zaskarżeniu przez zainteresowanych do Sądu Najwyższego", na co mają oni trzy dni. Według niego SN ma następnie 7 dni na rozpatrzenie zażalenia na postanowienie marszałka Sejmu.
Hołownia podkreślał, że "wszystko musi być zgodnie z prawem i ściśle według formalności, bo z taką sytuacją mamy do czynienia po raz pierwszy". - Znowu kolejny precedens w tej kadencji Sejmu. Musimy być pewni, że stoimy na twardym gruncie prawnym, że nikt nie ma żadnych wątpliwości - stwierdził.
Dodał, że jeżeli po analizie wyroku zdecyduje się na podjęcie dalszych kroków, to wystosuje też "prośbę do obu panów posłów, aby do zakończenia procedury odwoławczej powstrzymali się - to będzie wezwanie - (...) od wykonywania swojego mandatu w związku z zaistnieniem takiego właśnie faktu". - Będę czekał na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, jeżeli taka procedura odwoławcza zostanie przez samych zainteresowanych wszczęta - powiedział.
Co jeśli będą chcieli wejść na salę? "Nie wyobrażam sobie na tym etapie rozwiązań siłowych"
Marszałek mówił również o tym, co będzie, jeśli posłowie po postanowieniu o wygaszeniu mandatu pojawią się na sali".
- Chciałbym, żeby w tej sprawie nie było żadnych wątpliwości. Nie potrzebujemy dzisiaj w kraju kolejnych eskalacji - stwierdził. Według niego "potrzebujemy zimnego i skutecznego stosowania prawa, ale też stosowania go z myślą, że nie możemy kraju podpalać, kiedy to nie jest konieczne".
- Dlatego ja będę skłaniał się ku stanowisku, że do zakończenia tej procedury odwoławczej nie będę stosował innych środków niż perswazja, wymiana korespondencji, zwracanie uwagi od strony prawnej na zaistniałą sytuację w Sejmie. W mojej ocenie jest ona jednoznaczna - dodał.
Zaznaczył, że "nie wyobraża sobie na tym etapie jakichś rozwiązań siłowych, eskalacji, używania Straży Marszałkowskiej". - Natomiast jeżeli okazywałoby się gdzieś na koniec, że ta sytuacja nie znajduje rozwiązania, nie ma konsensusu między nami, to wtedy będziemy się nad tym zastanawiać. Ale najpierw ja muszę wykonać swoje czynności, potem musi się stać ta krótka, mam nadzieję, procedura odwoławcza, a później będziemy podejmowali dalsze decyzje - przekazał.
- W mojej ocenie, człowieka, który też zasięgnął opinii prawników w tej sprawie, rzecz jest oczywista. Panowie, jeżeli zostali skazani, utracili mandat. Moim zadaniem, jako marszałka Sejmu, jako urzędnika państwowego jest ten fakt stwierdzić. Oni mogą się od tego mojego stwierdzenia odwołać, wtedy sprawę rozpatruje Sąd Najwyższy - podkreślał.
Hołownia przekazał, że do czasu zakończenia ewentualnej procedury odwoławczej "nie będzie podejmował decyzji o wstąpieniu na miejsce tych dwóch posłów nikogo innego". - Dlatego że uważam, że procedurę odwoławczą należy szanować - powiedział.
Już wcześniej o to, co powinno się teraz wydarzyć, Hołownia był pytany przez reportera TVN24 Radomira Wita. - Kodeks wyborczy bardzo jasno stwierdza, że jeżeli ktoś utracił prawo wybieralności, to jednocześnie traci mandat, który uzyskał - odpowiedział.
- W związku z tym, w tej chwili jeszcze jestem w procesie konsultacji z Biurem Analiz Sejmowych, z Biurem Legislacyjnym Sejmu, ale wszystko wskazuje na razie na to, że jeżeli takie pismo z sądu, zawiadamiające o takim wyroku do Sejmu wpłynie, to będę miał ręce związane Kodeksem i będzie trzeba wydać postanowienie o wygaszeniu mandatów pana posła Wąsika i Kamińskiego - wyjaśnił marszałek Sejmu.
Czytaj także: "To jest wyrok, który kończy aferę gruntową"
Hołownia zaznaczył, że aby "wszystko mogło stać faktem, potrzebujemy jeszcze chwili analiz, bo to świeża sprawa, bez precedensu". - Nie ma tu pośpiechu i też jasnej, czytelnej informacji z sądu, która mam nadzieję do nas w trybie kodeksowym spłynie - tłumaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24