Poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski powiedział, że "nie było żadnych przesłanek", by Andrzej Lepper, którego w 2007 roku był zastępcą, "mógłby być skłonny do wzięcia łapówki". - Za to Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, jako ówcześni szefowie CBA - jak rozumiem - zostali ukarani za sfabrykowanie nieprawdziwych materiałów, podrabianie dokumentów, pieczątek, podpisów, wymyślenie i próbę stworzenia afery, która miała pogrążyć Leppera - mówił Ardanowski. Krytykował też Prawo i Sprawiedliwość za działania po utracie władzy.
Jan Krzysztof Ardanowski mówił o Mariuszu Kamińskim, byłym pośle PiS, skazanym w sprawie działań przy tak zwanej aferze gruntowej. - Jego zwolennicy mówią, że to bojownik walczący przeciwko korupcji, naraził się różnym środowiskom, różnym grupom przestępczym, które pasożytowały na korupcji i z tego powodu jest przez obecną władzę brutalnie tępiony. Ci, którzy nie zgadzają się z taką tezą, mówią, że przecież on nie został ukarany za walkę z korupcją, ale za konkretne wydarzenie związane z atakiem na [Andrzeja - red.] Leppera, próbę wmanewrowania Leppera w łapówkę - wskazywał.
Przypomniał, że w 2007 roku był wiceministrem rolnictwa. - Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie było nigdy w ministerstwie rolnictwa działań, które wskazywałyby na to, że Lepper, którego byłem zastępcą z PiS-u, byłby skłonny brać łapówki za odrolnianie. Odrolnieniem przez długi czas zajmował się Henryk Kowalczyk, który również był wiceministrem rolnictwa. Lepper wprost powiedział: "ja nie chcę brać udziału przy odrolnieniach gruntów, niech decydują o tym pozostali członkowie kierownictwa resortu, ja nie będę się tym zajmował" - podkreślił Ardanowski w rozmowie z reporterem portalu Idź Pod Prąd.
- Nie było żadnych przesłanek, jestem o tym przekonany, które by sugerowały, że Lepper mógłby być skłonny do wzięcia łapówki - dodał.
- Za to Kamiński i Wąsik, jako ówcześni szefowie CBA - jak rozumiem - zostali ukarani. Za sfabrykowanie nieprawdziwych materiałów, podrabianie dokumentów, pieczątek, podpisów, wymyślenie i próbę stworzenia afery, która miała pogrążyć Leppera, a w sensie politycznym zapewne być próbą przejęcia posłów i elektoratu Samoobrony - tłumaczył poseł PiS.
W rozmowie z RMF Ardanowski stwierdził, że "nie było żadnej afery gruntowej". - Składałem wiele lat temu zeznania przed prokuratorem w Warszawie, który prowadził śledztwo w tej sprawie. Nie było żadnej afery gruntowej - dowodził. Wyraził przekonanie, że nie było przesłanek, które uzasadniałyby prowokację wobec Andrzeja Leppera. Potwierdził też, że jego zdaniem służby dopuściły się w tej sprawie do nadużyć.
Ardanowski: Chcemy powtórzyć drogę totalnej opozycji? To głupie i zabójcze
Reporter, przytaczając m.in. wydarzenia sprzed Sejmu, zapytał, czy PiS po utracie władzy przyjął "kierunek totalnej opozycji" i do czego to może doprowadzić.
- Do destrukcji państwa. Takie myślenie jest bardzo szkodliwe dla państwa. Osiem lat przeżywaliśmy to, że ówczesna opozycja chciała być totalną opozycją, nie chciała w żadnej sprawie współpracować z rządem. Czy chcemy powtórzyć tę samą drogę? Przecież to jest głupie, zabójcze i jednocześnie nieskuteczne, jeżeli chodzi o odzyskanie w przyszłości władzy. Ja tego kierunku nie akceptuję. Trzeba się pogodzić z tym, że przegraliśmy te wybory. Nie, my ich nie wygraliśmy - podkreślił Ardanowski.
- Jeżeli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość - nie będę pouczał kierownictwa, bo jemu się wydaje, że wie wszystko najlepiej, ale trzeba wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów - mówił.
Zaznaczył, że "dużo dobra udało się przez te osiem lat zrealizować, to był dobry czas dla Polski". - Ale również popełniono wiele błędów w stosunku do różnych grup społecznych. Gdzieś zginęła umiejętność komunikowania się ze społeczeństwem, tłumaczenia, wyjaśniania naszych pomysłów. Tam, gdzie były ewidentne błędy, trzeba uderzyć się w pierś i powiedzieć, że to nie wyszło. Dopiero to jest podstawą do odzyskania zaufania społecznego - dodał poseł PiS.
Ardanowski: Kamiński i Wąsik nie nadają się do budowania nowego mitu założycielskiego
- Trzeba stanąć w prawdzie i rozliczyć się z tego, co było. To jest element odzyskania wiarygodności, a nie brnięcie w totalną opozycję i budowanie nowego mitu założycielskiego, cierpiętniczego. Nie bardzo się do tego Kamiński i Wąsik nadają - ocenił.
Zdaniem Ardanowskiego trzeba też przedstawić "nową, świetlaną, jasną, dobrą, uwzględniającą zmiany w społeczeństwie ofertę, propozycję, wizję dla Polski".
- Jeżeli (partia - red.) nie stanie w prawdzie, nie przedstawi nowych pomysłów, to będzie się osuwała w kierunku nieliczącej się, kilkunastoprocentowej partii, trochę takiej geriatryczno-kanapowej. Ja tego nie życzę, bo w PiS jest wielu ludzi wartościowych, szlachetnych, uczciwych, ideowców - mówił Ardanowski.
Portal tvn24.pl próbował poprosić Ardanowskiego o komentarz w tej sprawie, jednak polityk PiS odmówił rozmowy z nami.
Podsłuchiwanie Pegasusem
W rozmowie z RMF, Ardanowski, pytany o to, czy Mateusz Morawiecki był podsłuchiwany Pegasusem, odpowiedział, że nie wie. - Nikt z nas takiej wiedzy nie ma. Nie wiem, jaka jest lista potencjalnych podsłuchiwanych. Natomiast, obojętnie, czy byliby podsłuchiwani politycy opozycji czy z własnego obozu politycznego, w tym Morawiecki, czy inne osoby z kierownictwa PiS, to jest rzecz absolutnie niedopuszczalna - stwioerdził.
Jego zdaniem, "zasada stosowania technik operacyjnych dotyczy sytuacji, kiedy istnieje realne podejrzenie, że ktoś może być w coś uwikłany, że może być zagrożenie dla państwa w postaci podejmowanych przez polityków decyzji lub istotne podejrzenie działalności korupcyjnej czy jakiejkolwiek innej".
- Podsłuchiwanie polityków, którzy są niewygodni dla rządzących czy kierownictwa służb specjalnych, bo ja w końcu nie wiem, kto tym wszystkim zarządzał, kto określał, kogo można podsłuchiwać, a kogo nie, sprawiają, że to (...) jest absolutny skandal, to musi być wyjaśnione, a wszyscy winni muszą ponieść bardzo surowe konsekwencje - dodał były minister rolnictwa.
Ardanowski o "izolowaniu Kaczyńskiego" i wyborach samorządowych
Poseł Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z RMF stwierdził, że Jarosław Kaczyński "nie ma pełnego rozeznania w złożoności polskich spraw i jest dość skutecznie izolowany przez kierownictwo od faktycznych informacji". Nie chciał jednak jednoznacznie odpowiedzieć, kto blokuje prezesowi PiS dostęp do informacji. - Nie wiem, kto. Też chciałbym to wyjaśnić, bo to jest również warunek określenia na przyszłość, czy ta partia ma szansę - oznajmił.
Ardanowski był pytany także o wynik PiS w kwietniowych wyborach samorządowych. Jak przyznał, "nie będą one dobrym wynikiem". - Wszyscy o tym wiemy - zapewniał.
Utrzymywał ponadto, że "wielu ludzi (z PiS - red.), zatrudnionych w administracji państwowej czy samorządowej, nie chce kandydować w wyborach samorządowych (z listy tego ugrupowania), obawiając się zemsty ze strony nowej władzy".
Źródło: Idź Pod Prąd, tvn24.pl, RMF