Myślę, że udało mi się przynajmniej kilka osób przekonać do tego, że wolność słowa w przypadku wprowadzenia w życie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej w najmniejszym stopniu nie jest w Polsce zagrożona - powiedział ostatniego dnia wizyty w Waszyngtonie wiceminister spraw zagranicznych Marek Magierowski.
Podczas niespełna trzydniowego pobytu w USA wiceminister spraw zagranicznych Marek Magierowski spotkał się z przedstawicielami organizacji żydowskich, administracji prezydenta Donalda Trumpa oraz ustawodawcami z obu głównych partii reprezentowanych w amerykańskim parlamencie - Demokratycznej i Republikańskiej.
- Głównym celem mojej wizyty było przedstawienie faktycznego stanu rzeczy i tego, co ta nowelizacja oznacza dla polskiego systemu prawnego i co oznacza dla naszych stosunków zarówno z Izraelem jak i ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział dziennikarzom w Waszyngtonie Magierowski.
W jego ocenie, "Amerykanie nieco lepiej zrozumieli na czym polegały intencje polskiego parlamentu i władz, dlaczego ustawa weszła w życie, dlaczego pan prezydent ją podpisał, ale także dlaczego zdecydował się ją wysłać do Trybunału Konstytucyjnego". - Oprócz tła powstawania tej nowelizacji, także mówiłem o wątpliwościach pana prezydenta, dlaczego podjął taką a nie inną decyzję i że czekamy w tej chwili - myślę, że niecierpliwie - na ostateczną decyzję Trybunału Konstytucyjnego - dodał.
"Wolność słowa nie jest w Polsce zagrożona"
Wiceszef MSZ powiedział, że asystent sekretarza stanu ds. Europy i Euroazji Wess Mitchell "docenił to, iż pojawił się on w Waszyngtonie i rozmawia z tak wieloma przedstawicielami, tak różnych środowisk na temat tej nowelizacji". - Nie ma co ukrywać, że wzbudziła ona ogromne kontrowersje i wątpliwości także tutaj za oceanem - dodał.
- Są różnice w pojmowaniu czegoś, co my nazywamy wolnością słowa. Dla Amerykanów oczywiście, z uwagi na pierwszą poprawkę do konstytucji jest czymś niezrozumiałym, dlaczego my w ogóle staramy się decydować o tym, co może być powiedziane, a co nie może być powiedziane w debacie historycznej - mówił Magierowski.
- Bardzo wyraźnie, bardzo stanowczo podkreślałem powtarzając to, co jest zapisane w owej nowelizacji, że mowa jest wyłącznie o tym, że ktoś musiałby w taki intencjonalny sposób kłamać, przedstawiać niektóre fakty nieprawdziwie, wbrew faktom historycznym, żeby ta ustawa została zastosowana. Więc myślę, że tutaj udało mi się przynajmniej kilka osób przekonać do tego, że wolność słowa w przypadku wprowadzenia w życie tej ustawy w najmniejszym stopniu nie jest w Polsce zagrożona - dodał.
Na pytanie jaki jest poziom "zgrzytu" w relacja polsko-amerykańskich po jego rozmowach i wyjaśnieniach, odpowiedział: bardzo subiektywnie mogę stwierdzić, że ten zgrzyt jest nieco mniejszy.
W jego ocenie Amerykanie lepiej rozumieją dzisiaj stanowisko Polski niż jeszcze kilka dni temu.
Trzydniowa wizyta w Waszyngtonie
Wiceszef polskiej dyplomacji rozpoczął wizytę w poniedziałek od spotkań z przedstawicielem trzech żydowskich organizacji - Narodowej Koalicji Pomocy Żydom z Euroazji, której początki sięgają lat 60. ubiegłego stulecia, a powstała jako ruch wspomagający tzw. "refusników" - Żydów z Związku Sowieckiego, którym władze na Kremlu odmówiły wydania paszportów w celu emigracji do Izraela; B’nai B’rith, najstarszej organizacji żydowskiej założonej w roku 1843 w reakcji na pogromy Żydów w carskiej Rosji, oraz powstałego w roku 1936 w Szwajcarii, Światowego Kongresu Żydów (World Jewish Congress) będącego międzynarodową federacją gmin i organizacji żydowskich.
Magierowski spotkał się także z reprezentantami założonego w roku 1918 Kongresu Żydów Amerykańskich oraz z Sarą J. Bloomfield, dyrektorką Muzeum Holokaustu.
Wiceszef MSZ w czasie swojej wizyty rozmawiał także m.in. z asystentem sekretarza stanu ds. Europy i Euroazji Wessem Mitchellem, najwyższym rangą dyplomatą amerykańskim zajmującym się kształtowaniem polityki Stanów Zjednoczonych wobec naszego regionu.
Autor: js/AG / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24