28 tysięcy złotych - taką kwotę, mającą pokrywać "pełen koszt" około godzinnego lotu z Rzeszowa do Warszawy rządowym gulfstreamem, marszałek Sejmu Marek Kuchciński postanowił wpłacić na fundusz wspierający wojsko jako rekompensatę za lot żony. Informując o tym w poniedziałek, Kuchciński powołał się na wyliczenia Ministerstwa Obrony Narodowej. W środę MON przekazało, że koszt godziny lotu to 9,5 tysiąca złotych. To jednak nie obejmuje wszystkich wydatków. Przed lotem maszyna musi przejść między innymi weryfikację i próby, które także kosztują.
Kwota 28 tys. zł padła w poniedziałkowym oświadczeniu marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, w którym przyznał on, że jego żona leciała wojskowym odrzutowcem, gdy jego nie było na pokładzie.
– Bezpośrednio po jednym moim locie z Warszawy do Rzeszowa, w drodze powrotnej do Warszawy (...) podróżowała moja żona. (...) Postanowiłem wpłacić kwotę pokrywającą pełen koszt lotu, a wyliczoną przez Ministerstwo Obrony Narodowej, to jest 28 tysięcy złotych na Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych – zapowiedział wówczas marszałek.
"Dodatkowy lot" – jak to ujęto w dokumentach, które jako pierwszy opisał portal tvn24.pl – został wykonany samolotem Gulfstream G550. To nieduży odrzutowiec, tzw. samolot dyspozycyjny albo bizjet, który może przewieźć kilkunastu pasażerów na bardzo dużą odległość.
Z Warszawy do Rzeszowa w niecałą godzinę
Trasę z warszawskiego Okęcia do Jasionki koło Rzeszowa albo z powrotem G550 pokonuje w mniej niż godzinę. Tak wynika z dokumentów dotyczących lotów marszałka, do których dotarła tvn24.pl. Przykładowo 13 lutego, gdy Kuchciński leciał ze stolicy na Podkarpacie, start z Warszawy zaplanowano na godz. 12, a start z Rzeszowa z panią Kuchcińską na pokładzie – na godz. 13. Przed drugim startem jedni pasażerowie musieli opuścić pokład, a drudzy – na niego wsiąść.
Można przyjąć, że kwota 28 tys. zł – w pewnym przybliżeniu – odpowiada kosztowi godziny lotu Gulfstreama na trasie Warszawa-Rzeszów lub Rzeszów-Warszawa, którą najczęściej pokonywał marszałek Sejmu. Podobną kwotę podał Onet. Portal powołał się na obliczenia firmy AirPower Software Group, z których ma wynikać, że koszt komercyjnego posiadania tego modelu to 27,7 tys. zł za godzinę lotu.
Żródło w Siłach Powietrznych, które dobrze zna kulisy transportu najważniejszych osób w państwie, przekazało tvn24.pl, że średni koszt godziny lotu G550 jest jeszcze wyższy i przekracza 30 tys. zł.
9,5 tys. zł za paliwo, części i serwis
W środę Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiedziało na pytanie, które wysłaliśmy w ubiegłym tygodniu w poniedziałek: ile średnio kosztuje godzina lotu samolotu Gulfstream G550?
"Koszt godziny lotu samolotu Gulfstream G550, na który składa się paliwo, zapewnienie części i serwisu oraz zabezpieczenie wartości pozyskania maszyn i remontów wynosi nieco ponad 9,5 tys. złotych" – stwierdziło MON.
Resort zastrzegł, że "koszt utrzymania jest relatywnie niski z uwagi na objęcie obu maszyn gwarancją producenta". Wynika ona z umowy zakupu dwóch samolotów G550. Została ona podpisana pod koniec 2016 r., a samoloty dostarczono latem 2017 r. Od sierpnia 2018 r. wykonują one loty z najważniejszymi osobami w państwie – prezydentem, premierem oraz marszałkami Sejmu i Senatu. Jeśli podróżują oni w misji oficjalnej, taki lot ma status HEAD.
W tej samej odpowiedzi MON przyznało, że kwota 9,5 tys. zł nie obejmuje wszystkich wydatków. "Do kosztu przelotu dolicza się również czas przygotowania maszyny do wykonania zadania" – napisało ministerstwo. Ile one wynoszą, nie podano. Poprosiliśmy o doprecyzowanie, czekamy na odpowiedź.
Szczególna selekcja i weryfikacja
Sam lot G550 to niejedyne, czego koszty ponosi wojsko z tytułu przewozu VIP-ów. Instrukcja organizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, którą szef MON Mariusz Błaszczak podpisał w październiku 2018 r. precyzuje, że samoloty i śmigłowce do lotów HEAD podlegają szczególnej selekcji i weryfikacji.
Konkretna maszyna uzyskuje status gotowości do lotów HEAD po wykonaniu tzw. lotu weryfikacyjnego, a w okresie jego ważności, powyżej 72 godzin od lotu – po wykonaniu próby silników. Jedno i drugie kosztuje, co związane jest chociażby ze zużyciem paliwa lotniczego.
Instrukcja mówi także, że do zabezpieczenia lotu z najważniejszymi osobami w państwie wyznacza się dwa statki powietrzne – zasadniczy i zapasowy. Każdy taki samolot lub śmigłowiec musi być przygotowany do startu. Ten sam dokument dopuszcza jednak rezygnację z wyznaczenia zapasowej maszyny. Jest to możliwe "w sytuacji, gdy na wyposażeniu jednostki lotniczej wyznaczonej do realizacji lotu z najważniejszymi osobami w państwie dostępny jest tylko jeden sprawny technicznie statek powietrzny".
Z dokumentów dotyczących lotów marszałka Sejmu wynika też, że niejednokrotnie gdy lot miał wykonywać samolot Gulfstream G550, zapasową maszyną była CASA C-295M. Drugi samolot oczekiwał na sygnał do startu w miejscu stałej dyslokacji, w tym przypadku jest to 8. Baza Lotnictwa Transportowego w podkrakowskich Balicach.
Przed lotem o statusie HEAD wykonuje się jeszcze próbę silników. Jej celem jest ocena pracy zespołu napędowego, parametrów instalacji i systemów, a także ostrzeżeń. Sprawdza się także pracę rejestratorów, które zapisują parametry lotu i nagrywają rozmowy w kokpicie. Przepisy nakazują, by próba silników została wykonana z wyprzedzeniem, które pozwoli obsłudze naziemnej na wykonanie wszystkich koniecznych prac, zarówno tych planowych, jak i zleconych przez komisję nadzorującą sprawdzian.
Z Warszawy do Kalifornii bez międzylądowania
Dwa Gulfstreamy zostały zakupione przez MON w listopadzie 2016 roku i dostarczone do Polski latem 2017 roku. Weszły na wyposażenie 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, która stacjonuje w wojskowej części lotniska na warszawskim Okęciu. Przez pierwszy rok piloci i obsługa techniczna przechodzili szkolenie, a potem zaliczali odpowiednią liczbę godzin lotów, by zdobyć uprawnienia do przewozu najważniejszych osób w państwie.
Jednym z wymogów, jaki muszą spełnić piloci, jest odpowiednio wysoki nalot, czyli liczba godzin spędzonych w powietrzu za sterami. Na początku sierpnia 2018 r. MON potwierdziło, że trzy załogi Gulfstreamów G550 spełniają warunki do wykonywania lotów HEAD. Pierwszy taki lot odbył się 6 sierpnia – głównym pasażerem był premier Mateusz Morawiecki.
W 2016 roku MON kupiło dwa G550 za 440,5 mln zł netto (czyli ponad 538 mln zł z uwzględnieniem podatku, który płaci strona polska). Umowa obejmowała ponadto pakiet logistyczny, dokumentację techniczną, szkolenie pilotów i personelu naziemnego oraz wsparcie eksploatacji. Samoloty są wyposażone m.in. w system identyfikacji swój-obcy, sprzęt medyczny i systemy poprawiające widoczność w trudnych warunkach atmosferycznych. Koszt godziny lotu – według naszych rozmówców z sil powietrznych – wynosi około 30 tysięcy złotych.
Gulfstream G550 to typowy samolot dyspozycyjny. Jego masa startowa wynosi 41 ton, a zasięg dochodzi do 12,5 tys. kilometrów. Samoloty dostarczono w konfiguracji 16-miejscowej. Jednym z wymogów polskiego MON było to, aby samolot był w stanie przelecieć z Warszawy do Nowego Jorku bez międzylądowania z minimum ośmioma pasażerami na pokładzie. Jednak – jak informowano przy okazji podpisania umowy – G550 potrafi odbyć taki lot z 14 pasażerami na pokładzie. Co więcej, z tą samą liczbą pasażerów, przy prędkości ekonomicznej, samolot może dolecieć z Warszawy do Kalifornii.
Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn24.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24