- Oczekiwałbym, że w ciągu sześciu godzin Marcin Romanowski zgłosi się po prostu do prokuratury - mówił szef MSWiA Tomasz Siemoniak, komentując warunki wysunięte przez ściganego posła PiS, który dostał węgierski azyl po tym, jak uciekł z kraju. Romanowski przekonuje, że po ich realizacji przez rządzących właśnie "w ciągu sześciu godzin wróci do kraju". Według Siemoniaka "to jest żałosne po prostu, że ktoś podejrzany o poważne przestępstwa śmie jakiekolwiek warunki Rzeczpospolitej Polskiej stawiać". - Jego miejsce jest na ławie w sądzie - dodał.
Marcin Romanowski - któremu w ubiegłym tygodniu rząd Węgier udzielił azylu politycznego, a który jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości i poszukiwany - zamieścił na platformie X post, w którym napisał, że jest to list otwarty do ministra Adama Bodnara. Przekazał, że kieruje go w nawiązaniu do publicznej wypowiedzi ministra sprawiedliwości, w której Bodnar zapewnia, że poseł PiS może liczyć na uczciwy proces w Polsce.
Romanowski ocenił, że "w starciu obywatela z rządzącymi, którzy bezkarnie depczą prawo, obywatel nie ma szans na sprawiedliwy i uczciwy proces".
"Kieruję do Pana poniższe punkty, których realizacja będzie dowodem, że słowa o równości wobec prawa nie są kolejnym oszustwem czy propagandowym zabiegiem. Wprowadzenie ich w życie zagwarantuje nie tylko mnie, ale każdemu obywatelowi uczciwy proces - bo będzie on wynikał z przestrzegania przez rządzących zasad prawnych, a nie z zapewnień tego czy innego ministra" - napisał.
Pięć warunków Romanowskiego
"Publicznie zobowiązuję się w ciągu 6 godzin wrócić do kraju, jeśli rząd wycofa się z nielegalnych działań opisanych w poniższych punktach" - poinformował.
Następnie opisał, że chodzi mu o:
"1. Opublikowanie wszystkich wyroków Trybunału Konstytucyjnego, które od kilku miesięcy są nielegalnie blokowane przez premiera Donalda Tuska. 2. Uznawanie i stosowanie się bez wyjątku do wszystkich orzeczeń wydawanych przez sędziów każdej z izb Sądu Najwyższego. 3. Przywrócenie nielegalnie odwołanych prezesów sądów, poczynając od Sądu Apelacyjnego i Okręgowego w Warszawie. 4. Zakończenie nielegalnych manipulacji w losowaniu sędziów do orzekania w sprawach karnych. 5. Zakończenie bezprawnej blokady wykonywania obowiązków przez Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, który nielegalnie został pozbawiony swojej funkcji oraz przywrócenie nielegalnie odwołanych szefów prokuratur, poczynając od prokuratur regionalnych i okręgowych".
Siemoniak: to jest żałosne
O ten list Romanowskiego został zapytany na konferencji minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
- To jest żałosne po prostu, że ktoś podejrzany o poważne przestępstwa śmie jakiekolwiek warunki Rzeczpospolitej Polskiej stawiać. Jego miejsce jest na ławie w sądzie - komentował. - To po prostu jest żałosne i odradzam tego typu działanie. Oczekiwałbym, że w ciągu sześciu godzin zgłosi się po prostu do prokuratury i będzie miał odwagę zmierzyć się z zarzutami i z dowodami, które prokuratura mu przedstawi - dodał minister.
Zauważył, że w kwestii tymczasowego aresztowania posła PiS i byłego wiceministra sprawiedliwości "wypowiedział się niezawisły sąd". - O czym tutaj w ogóle rozmawiać? To co, sąd był dobry, jak uznał, że pan Romanowski ma immunitet Rady Europy i został zwolniony po zatrzymaniu? Wtedy sąd jest okej. A kiedy sąd uważa, że należy aresztować pana Romanowskiego, to już nie jest okej? - pytał.
- Ufam w siłę naszego państwa, w wymiar sprawiedliwości i prędzej czy później na pewno przed jego obliczem pan Romanowski stanie - dodał szef MSWiA.
Hołownia: Romanowski łaski Rzeczpospolitej nie robi
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia również odniósł się do sprawy w rozmowie z dziennikarzami. - Pan Romanowski nie znajduje się dzisiaj w pozycji, w której mógłby stawiać jakiekolwiek warunki polskiemu państwu. Pan Romanowski jest zobowiązany, by jak najszybciej wrócić do Polski, z której uciekł i oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości - powiedział.
W jego ocenie "to niepojęte, że człowiek, na którym ciążą tak poważne zarzuty, ma czelność stawiać jeszcze jakieś warunki".
- Wyobraźmy sobie teraz innego potencjalnego przestępcę, który obciążony licznymi (...) zarzutami, ale tej wagi, informuje prokuraturę i państwo polskie, że jeżeli spełnią jego życzenia ustrojowe, polityczne, może jeszcze kulinarne albo na przykład dotyczące miejsca zamieszkania, to on się łaskawie zdecyduje wrócić do kraju - kontynuował.
Jak powiedział Hołownia "Romanowski łaski Rzeczpospolitej nie robi". - Ma do kraju wrócić i ma się oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości. Bo wymiar sprawiedliwości jest dokładnie taki sam dla każdego - zaznaczył.
Przypominał też, że "Romanowski, kiedy jeszcze był wiceministrem sprawiedliwości, bardzo surowo w swoich wypowiedziach traktował wszystkich tych, którzy przed wymiarem sprawiedliwości próbowali uciekać". -To on zalecał wszystkim stawiać się przed prokuratorem. To on zalecał słuchać wyroków sądów. To on był tym, który mówił dokładnie o tym, czemu dzisiaj swoim postępowaniem zaprzecza - dodał.
- Ludzie, którzy uciekają przed Polską, ludzie, którzy, można powiedzieć, w pewien sposób ją zdradzają, rozumiem, że mają do tego stopnia kaca moralnego, że muszą go pokryć jakimiś kuriozalnymi wypowiedziami - ocenił marszałek.
"Uciekł jak zwykły tchórz za granicę"
Wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski z Lewicy ocenił zaś w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że "Romanowski doskonale wie, że sztuczkami prawnymi unikał odpowiedzialności". - Najpierw poprzez swój immunitet w Radzie Europy, następnie przez ucieczkę na Węgry - wskazywał.
Według niego "dzisiaj opowieść nie polega na tym, czy rząd mógł zrobić coś więcej, czy służby, czy prokuratura mogły coś zrobić". - Prokuratura działała w ramach prawa. Nikt nie mógł pana Romanowskiego zatrzymać, jeżeli miał immunitet i nie miał postawionych zarzutów - dodał.
Jak mówił Gawkowski, "wszystko się dzieje zgodnie z polskimi ramami prawa, a pan Romanowski po prostu uciekł". - Uciekł jak zwykły tchórz za granicę - ocenił.
Prezydent "powinien raczej zwrócić uwagę na ciężki kaliber zarzutów"
Wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka (PSL) nawiązał zaś do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który w RMF FM mówił, że "był zdziwiony, że do tego, aby poszukiwać posła, uruchomione zostały takie siły i środki, jakby był jakimś przestępcą, bandytą największego kalibru". Duda ocenił też, że "trzeba byłoby się pochylić i zobaczyć, dlaczego władze węgierskie zdecydowały się udzielić tego azylu" Romanowskiemu.
Motyka przypominał, że "dzisiaj wszyscy widzimy, jakie środki zostały zdefraudowane, ile milionów publicznych pieniędzy z kieszeni każdego podatnika zostało zdefraudowanych". - I to należy wyjaśnić - podkreślił.
W jego opinii "zorganizowana grupa przestępcza to nie są żarty, to są poważne zarzuty, i między innymi dlatego pan Romanowski był pod taką obserwacją". - Gdyby był jednak niewinny, tak jak pan prezydent próbuje sugerować, toby się nie ukrywał, toby nie uciekał, toby nie tchórzył - mówił.
Jak powiedział wiceminister, "prezydent Duda nie powinien dawać wiary jego wyjaśnieniom i zapewnieniom". - Tylko powinien raczej zwrócić uwagę na ciężki kaliber tych zarzutów i tego, jak były wydawane środki publiczne - podkreślił Motyka.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP