- Można różnie dokonać prawnej modyfikacji - ocenił prezydent Andrzej Duda, pytany o propozycję zmiany przepisów w sprawie stwierdzenia przez Sąd Najwyższy ważności wyboru prezydenta. Zaznaczył, że jest "otwarty na dyskusję na temat różnych idei legislacyjnych, także jeżeli chodzi o Sąd Najwyższy". Odniósł się też do sprawy Marcina Romanowskiego. - Na początku przede wszystkim byłem zdziwiony, że do tego, aby poszukiwać posła, uruchomione zostały takie siły i środki, jakby był jakimś przestępcą, bandytą największego kalibru - powiedział Duda.
W poniedziałek w RMF FM prezydent Andrzej Duda był pytany o propozycję marszałka Sejmu Szymona Hołowni, by o ważności wyborów prezydenckich rozstrzygała nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która składa się wyłącznie z neosędziów, czyli tych wyłonionych po 2017 r., lecz cały Sąd Najwyższy. W tej sprawie w piątek Hołownia spotkał się z Dudą, by przedstawić mu przygotowany przez jego gabinet "projekt ustawy incydentalnej dotyczący wyboru Prezydenta RP".
- Jestem oczywiście otwarty na dyskusję na temat różnych idei legislacyjnych, także jeżeli chodzi o Sąd Najwyższy. Tym bardziej że generalnie jest powiedziane w konstytucji, że rozstrzyga Sąd Najwyższy, więc tutaj można różnie dokonać oczywiście prawnej modyfikacji - odpowiedział Duda.
Duda: PKW pozwala sobie na działanie niezgodne z prawem
Prezydent zastrzegł jednak, że martwi go moment, w którym ta sprawa jest podnoszona, czyli po - jego zdaniem - niezgodnych z prawem decyzjach Państwowej Komisji Wyborczej. Niedawno PKW zdecydowała o odroczeniu obrad w sprawie sprawozdania komitetu wyborczego PiS do czasu "systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP" statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Izba ta uznała skargę PiS na odrzucenie przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego tej partii z wyborów parlamentarnych 2023 r.
Według Andrzeja Dudy "to jest najbardziej wstrząsające, że Państwowa Komisja Wyborcza pozwala sobie na działanie niezgodne z prawem, na dalekie przekroczenie swoich kompetencji". Przekonywał, że w tej sprawie PKW ma obowiązek wykonać orzeczenie Sądu Najwyższego.
Duda odniósł się również do innych niedawnych decyzji PKW o wykonaniu orzeczeń tej samej Izby, której to status PKW kwestionuje, bo według prawa europejskiego, nie jest ona niezależnym sądem. Na posiedzeniu 18 listopada PKW uznała postanowienie w sprawie skargi Konfederacji.
- Największy absurd jest wtedy, kiedy poważny organ, jakim powinna być Państwowa Komisja Wyborcza, zachowuje się w sposób szokujący, niezrozumiały zupełnie, a mianowicie dwa tygodnie wcześniej podejmuje decyzję, w której nie widzi żadnego problemu, jeżeli chodzi o tą Izbę Sądu Najwyższego i wykonuje jej orzeczenie, a po dwóch tygodniach w innej sprawie kwestionuje tą Izbę, chociaż tak naprawdę nic się w sensie ani prawnym, ani w sensie funkcjonalnym tej Izby, ani osobowym nie zmieniło - mówił prezydent.
- Na przestrzeni ostatniego czasu wielokrotnie Państwowa Komisja Wyborcza wykonywała orzeczenia tej Izby Sądu Najwyższego i żadnego problemu nie było. Jeżeli chodzi o wybory samorządowe, jeżeli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego, a teraz nagle widzi problem - dodał.
Prezydent dopytywany, co przede wszystkim należy zrobić w obecnej sytuacji, odpowiedział, że proponuje, by "Państwowa Komisja Wyborcza przestała bawić się w politykę, a zajęła się tym, co do niej należy, czyli budowaniem ogólnego prestiżu PKW jako organu, który nie zajmuje się polityką, tylko ma bezstronnie realizować proces wyborczy".
"Nie uznaję tych pojęć"
Ponadto w kontekście propozycji Hołowni prezydent krytycznie odniósł się do pojęć "neosędziowie" i "paleosędziowie". - W ogóle nie uznaję tych pojęć, bo uważam, że one są obrażające dla sędziów i one mają na celu tak naprawdę upokorzenie, i poniżenie sędziów, którzy wszyscy są nominowani przez prezydenta Rzeczypospolitej i wszyscy złożyli przed prezydentem Rzeczypospolitej ślubowanie - mówił.
- Natomiast jeżeli ktoś chce kwestionować statusy sędziów w związku z jakimś takim czy innym składem Krajowej Rady Sądownictwa, to ja zwracam uwagę, że na przestrzeni ostatnich 25 lat Krajowa Rada Sądownictwa, jeżeli chodzi o jej skład i powołanie, (to - red.) chyba trzykrotnie była stwierdzana niezgodność z konstytucją. W związku z powyższym na tej zasadzie można podważać statusy sędziów powołanych w ciągu ostatnich co najmniej 20-25 lat - stwierdził prezydent.
Duda o sprawie Romanowskiego. "Przede wszystkim byłem zdziwiony"
Prezydent mówił też o sprawie Marcina Romanowskiego, za którym wydano ENA, a który otrzymał azyl na Węgrzech. Poseł PiS jest oskarżany przez prokuraturę o szereg przestępstw w związku ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, w tym o udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
- Na początku przede wszystkim byłem zdziwiony, że do tego, aby poszukiwać posła, uruchomione zostały takie siły i środki, jakby był jakimś przestępcą, bandytą największego kalibru - odpowiedział Duda.
Na uwagę, że służbom się nie udało go zatrzymać, bo znalazł się na Węgrzech, gość rozgłośni odpowiedział, że "to też nie świadczy zbyt dobrze w takim razie o profesjonalizmie".
- Natomiast jest drugi problem, mianowicie trzeba byłoby się pochylić i zobaczyć, dlaczego władze węgierskie zdecydowały się udzielić tego azylu - kontynuował. Mówił, że z tego, co słyszy, to Romanowski skierował do władz węgierskich "szeroki wniosek o azyl i szeroko go uzasadnił".
- Jeżeli tam wskazał, w jaki sposób obalono prokuratora krajowego (...), to ja się nie dziwię, że Węgrzy mają wątpliwości, czy wobec posła Romanowskiego postępuje się zgodnie z zasadami państwa prawa, czy też nie - powiedział Duda.
Wyjaśniał jednocześnie, że według niego prokurator krajowy "nie został odwołany, bo odwołanie prokuratora krajowego wymaga zgody prezydenta RP, zgodnie z ustawą o prokuraturze". - Nigdy żadnej zgody w tym zakresie nie wydawałem, pan (Dariusz - red.) Barski nigdy nie został w żaden legalny sposób odwołany z funkcji prokuratora krajowego i w to miejsce jest jakiś inny człowiek, który, jak sam twierdzi, został powołany dekretem premiera, czyli czymś, co nie istnieje w sensie prawnym - ocenił.
Gość RMF mówił również, że "z przykrością" stwierdza, iż obecny stan wymiaru sprawiedliwości rozpoczął się w 2017 r. od "buntu środowisk prawniczych, które zaczęły podważać wszystko", a nie od zmian, jakie zaczęło wprowadzać na wielu polach do systemu sądownictwa środowisko Prawa i Sprawiedliwości i wtedy jeszcze istniejącej Solidarnej Polski.
Źródło: PAP, RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Momot/EPA/PAP