Politycy PiS chcą zrobić z radiowej Trójki tubę propagandową. Jeśli tak dalej pójdzie, to nie widzę siebie w tym radiu - mówi w "Newsweeku" Wojciech Mann. I dodaje: - Nie możemy być bydłem przeganianym z miejsca na miejsce przez polityków.
Atmosfera w radiowej Trójce jest napięta. Powołanie na nowego dyrektora Jacka Sobali i sprowadzenie do stacji kilku prawicowych publicystów, m.in. Michała Karnowskiego, wywołało sprzeciw pracowników.
Ostro zareagował też Wojciech Mann, od kilkudziesięciu lat ikona radiowców z Myśliwieckiej.
Pytany przez "Newsweek", czy widzi się w Trójce, odpowiada:– Jeszcze w niej jestem. Ale mam straszny problem. Przypominam swój powrót do radia po bojkocie mediów w stanie wojennym. Niestety to, co dzieje się teraz w Trójce, przypomina mi PRL. Jeśli prezes Polskiego Radia Jarosław Hasiński mówi, że "dynamika wzrostu słuchalności Trójki jest niewystarczająca", to ja słyszę przestraszliwe kłamstwo i komunistyczną nowomowę. Już przerabiałem te metody zmiękczania ludzi. Właśnie w PRL".
I przyznaje jednocześnie, że jeśli tak dalej pójdzie, to nie widzi się w Trójce.
"Nie było ideologicznych nalotów dywanowych..."
Mann opowiada też, dlaczego wstawił się za zwalnianym Krzysztofem Skowrońskim, któremu także zarzucano prawicowe poglądy. - Dziś wychodzę ze studia, gdy rozpoczyna się rozmowa polityczna. Za czasów Krzyśka nie miałem uczucia, że odbywa się ideologiczny nalot dywanowy. Do Trójki przychodzili publicyści o różnych poglądach. To było OK – pokazywanie ludziom różnych punktów widzenia. Dziś, gdy pan Karnowski prowadzi nie tylko wywiady z politykami, ale także przegląd prasy i rozmowy z publicystami, to zaczyna mi to wyglądać na działanie metodyczne.
Radiowiec podkreśla, że liczy się z tym, że po tak ostrych słowach może zostać zdjęty z anteny. - Jeśli tym wywiadem uda się wywołać dyskusję, a państwowy właściciel w osobie ministra skarbu zacznie się naprawdę interesować sytuacją w moim ukochanym radiu, to uznam, że było warto. Bez względu na koszty. Nie możemy być bydłem przeganianym z miejsca na miejsce przez polityków – mówi Mann.
"Nie cofajmy kraju do czasów sprzed Rywina"
Do krytykujących PiS za to, co dzieje się w TVP i Polskim Radiu dołączył też Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej, niegdyś wiceszef PiS. W liście do Jarosława Kaczyńskiego wytyka PiS-owi, że podjął w mediach publicznych współpracę z postkomunistami. - Trzeba głośno przypominać, że nie wolno zgadzać się na traktowanie dziennikarzy jak "pracowników frontu propagandy", których można przestawiać jak pionki na partyjnej szachownicy, że nie wolno zgadzać się na nihilistyczny stosunek do misji kulturalnej mediów publicznych i degradowanie ich do roli ringu walki wyborczej pomiędzy umówionymi partnerami, że – krótko mówiąc – nie można w imię chwilowych interesów wyborczych cofać kraju do czasów sprzed afery Rywina - napisał Jurek.
I zaapelował do prezesa PiS o wycofanie się z medialno-politycznej gry z SLD. - Z postkomunistami nie zrealizuje Pan żadnego dobra Polski! W najlepszym przypadku może zostać Pan oszukany, co skompromituje mit "skuteczności", którym usprawiedliwia Pan swoją politykę - ostrzegł Kaczyńskiego Jurek.
Źródło: newsweek.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24