Kilkadziesiąt osób protestowało przed domem Lecha Wałęsy w Gdańsku. Sympatycy b. prezydenta skandowali: "Panie prezydencie - dziękujemy", "Lech Wałęsa - wolna Polska", a przeciwnicy: "Precz z komuną" i "Bolek zdrajca". Pikiety organizowane są co roku, w rocznicę rozwiązania przez b. prezydenta rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku.
Olszewski był premierem od grudnia 1991. Jego rząd upadł 4. czerwca 1992 r., gdy Antoni Macierewicz, ówczesny szef MSW dostarczył Sejmowi i innym najważniejszym instytucjom listę 64 osób, co do których w archiwach służb specjalnych PRL istniały zapisy o ich współpracy z SB. Wśród nich - nazwisko Lecha Wałęsy. Jeszcze tego samego dnia Sejm, na wniosek ówczesnego prezydenta, po nocnym posiedzeniu - odwołał rząd Olszewskiego.
Emocje manifestantów zgromadzonych przed domem Wałęsy w tym roku podsycała zbliżająca się publikacja książki Instytutu Pamięci Narodowej o rzekomej współpracy Wałęsy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Publikacja historyków z IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka zawierać ma nieznane dotychczas dokumenty o kontaktach Wałęsy z SB na początku lat 70.
IPN, komuna, Jaruzelski
Sam Wałęsa współpracy z bezpieką wielokrotnie zaprzeczał i atakował IPN. (CZYTAJ WIĘCEJ, CO WAŁĘSA SĄDZI O IPN I JEGO PUBLIKACJI).
Pikietujący przeciwnicy b. prezydenta nie wierzą mu, a na transparentach mają wypisane hasła typu: "Ręce precz od IPN!", "Bolek - nie daruję ci tej nocy", "Prawda cię wyzwoli" i krzyczą: "Bolek - zdrajca!, ""Wałęsa oddaj nasze 100 milionów". Porównują oni Wałęsę do gen. Wojciecha Jaruzelskiego, a odwołanie rządu Olszewskiego do wprowadzenia stanu wojennego.
Jeden z manifestujących, stojąc blisko ulicy, trzymał w ręku transparent z napisem "Zatrąb dla Bolka". Część kierowców, widząc napis, używała klaksonów, co wywoływało duży entuzjazm i gromkie oklaski wśród uczestników demonstracji.
Wśród przeciwników Wałęsy byli m.in. sympatycy "Gazety Polskiej" oraz lokalni działacze PiS. Wśród pikietujących znalazł się też Michał Rachoń, b. rzecznik szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
"Dziękujemy"
W obronie byłego prezydenta stanęło kilkunastu członków Stowarzyszenia Młodych Demokratów. Krzyczeli oni "Panie prezydencie - dziękujemy" i "Lech Wałęsa - wolna Polska". Jak tłumaczyli, pojawili się oni w tym miejscu w rocznicę pierwszych wolnych wyborów w Polsce w 1989 r. - Lech Wałęsa jest symbolem i wizytówką naszego kraju. Nie pozwolimy, aby ktoś go obrażał - powiedział regionalny szef SMD, Marek Bogacki.
"Sensacyjny" dokument
Z rocznicą dymisji, zbiegła się również publikacja, przez jeden z tygodników, dokumentu, który dowodzić ma, że SB jeszcze w latach 70. uważała Wałęsę za wroga. Jak twierdzi historyk dr Atoni Dudek, pismo znane już było wąskiemu gronu ludzi zajmujących się dogłębnie postacią Wałęsy i jego relacji z peerelowskimi służbami. Inny historyk prof. Andrzej Paczkowski dodaje, że dokument żadną sensacją nie jest, bo Wałęsa sam opublikował go wcześniej na swojej stronie internetowej.
- Jeśli ten dokument jest autentyczny, to poświadcza, że ewentualna współpraca Wałęsy trwała stosunkowo krótko. Potem się z niej wyzwolił, oni próbowali go skłonić do współpracy, a on się migał - uważa prof. Paczkowski
"Oddaj lotnisko!"
Przeciwnicy Wałęsy zgromadzeni przed domem, mieli mu również za złe, że jego imieniem nazwano gdański port lotniczy. Dlatego żądają: "Oddaj nam lotnisko!" i proponują przemianowanie go na Port Lotniczy im. "Solidarności". Bo ich zdaniem, walka z komunizmem i powstanie wolnej Polski było dziełem milionów anonimowych działaczy, a nie tylko Lecha Wałęsy.
Manifestacje pod domem Wałęsy nie utrudniły codziennego życia byłemu prezydentowi, bo ten przebywa obecnie w Stanach Zjednoczonych.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24