- Zastanawia mnie funkcjonowanie państwa. Mała platformerska kraina. Gdzie dyrektor firmy skarbu państwa, chce firmie konkurencyjnej dać swojego pracownika, by dbał o interes tamtej firmy - mówił Ryszard Kalisz w "Faktach po Faktach" o sprawie Michała Tuska.
- Odbieram to jako przyznanie się do błędów. Ujawnia się tu bezradność człowieka, który czarno na białym zobaczył, w co zabrnął - mówił z kolei o synu premiera dziennikarz tygodnika "Wprost" Sylwester Latkowski, współautor artykułu o współpracy Michała Tuska z firmą OLT Express.
- To nie było tak, że sam siebie od razu pokazywał. Przyjechaliśmy do niego z pewną wiedzą, żeby z nami zaczął polemizować i odkrywać kolejne puzzle. Szacunek za tą otwartość i odwagę - dodaje Latkowski, komentując fakt, że Michał Tusk przyznał się dziennikarzom, że wiedział o problemach związanych z interesami prowadzonymi przez Marcina Plichtę.
Niekonieczne postepowanie prokuratury
Zdaniem Ryszarda Kalisza nie ma konieczności zawiadamiania prokuratury w sprawie ewentualnego działania na niekorzyść spółki. - Michał Tusk był pracownikiem OLT, jednoosobowym podmiotem gospodarczym działającym na pdstawie umowy zlecenie. Na pewno nie był członkiem zarządu, co wtedy byłoby jednoznaczne. Na podstawie wiedzy jaką mam, nie widzę podstaw do wszczęcia postępowania - skomentował.
Kalisz przypomniał, że prokuratura ma 30 dni na postępowanie wyjaśniające. - Musi się zorientować czy informacje przekazywane przez Michała Tuska do spółki OLT były informacjami wrażliwymi i poufnymi ze względu na interes gospodarczy portów lotniczych. Druga kwestia to, czy działał na korzyść OLT, gdy był pracownikiem portu lotniczego. Jednak na podstawie posiadanych informacji trudno cokolwiek przesądzić.
Małe państwo platformy
Kalisz nie widzi w tym wypadku również powiązań politycznych. - Jest to dorosły, ok. 30-letni człowiek kreujący samodzielnie swoją kraierę w ramach różnych przedsięwzięć gospodarczych. Sam za siebie odpowiada. Ja bym z tego nie wyciągął wniosków politycznych poza jednym. Nie uważam, by miało to obciążać pana Tuska - przyznał.
- Niezwykle interesujące jest coś, co ja bym nazwał "małym państwem Platformy w woj. pomorskim". - Wątpliwości posła budzi mechanizm zastosowany w spółce. - Mała platformerska kraina. Gdzie dyrektor firmy własności skarbu państwa, chce firmie konkurencyjnej dać swojego pracownika, żeby on dbał o interes tamtej firmy - dziwi się poseł.
Konflikt interesów
- Co robi Sławomir Nowak? Gdzie on jest? Co robi prezes portu? Jest na wakacjach - pytał Latkowski. - Jest schizofrenią, że człowiek zajmujący się PR na stanowisku menedżera i do spraw analityki w porcie lotniczym zajmuje się podobną sprawą w OLT. To jest konflikt interesów. A czy Sławomir Nowak robi jakąś komisję? Czy powiedział, że kogoś tam wyśle? Nie. Cisza. Wszystko minie.... Mam nadzieję, że jesteśmy w kraju, w którym to nie minie - stwierdził dziennikarz.
Dla posła to postępowanie też nie jest jasne. - Dyrektor portu lotniczego namawiał dyrektora OLT żeby zatrudnił Tuska. A własnością protu lotniczego jest skarb państwa i minister infrastruktury. Jest tam też samorząd. I nikt: ani marszałek województwa pomorskiego, ani minister infrastruktury kompletnie nie reagują, nie wypowiadają się, nic nie wiemy - wyliczał Kalisz.
Zdaniem Latkowskiego OLT jest winne lotnisku kilka milionów złotych, co potwierdza sprzeczność interesów obydwu spółek. Kalisz przyznaje, że jeżeli byłby sens powoływania komisji śledczej, to po to, by zbadała "małe państwo pomorskie rządzone przez PO i wszelkie zachodzące tam mechanizmy". - Polska w takich środowiskach lokalnych funkcjonuje na zasadzie nepotyzmu, niejasnych mechanizmów, jacyś ludzie robią interesy na nie wiadomo jakich zasadach. (...) W woj. pomorskim rządzi jedna partia, której nikt nie kontroluje - stwierdził Kalisz.
Autor: zś/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24