Tak zwana dobra zmiana to naprawdę zmiana egoistyczna, dla swoich. PiS potwierdza, że obietnice w trakcie kampanii to jedno, a rzeczywistość - drugie - mówiła w "Kropce nad i" Ewa Kopacz, była premier.
We wtorek mija rok od wygranych przez PiS wyborów parlamentarnych.
"Zmiana dla swoich"
Poproszona o ocenę dokonań rządu Beaty Szydło, jej poprzedniczka oceniła, że PiS w trakcie kampanii wyborczej jedynie udawało, iż wsłuchuje się w głosy społeczeństwa.
- Ta zmiana była zmianą nie na lepsze, ale zmianą egoistyczną. Oni tak naprawdę dbają przede wszystkim o siebie, o swoich, czyli tych zaetykietowanych symbolem i kolorami swojej partii. A więc zmiana dla swoich w spółkach skarbu państwa, premie i nagrody, o których oczywiście jest cicho - powiedziała Ewa Kopacz.
Jej zdaniem partia rządząca pozostaje całkowicie bezkarna, ponieważ ma większość parlamentarną.
- Oni potwierdzają tylko i wyłącznie jedno: że to, co się działo w kampanii wyborczej, to było jedno, a to, co się dzieje w tej chwili, to jest drugie. Mają totalne przyzwolenie na wszystko, bo mają większość - wskazała była premier.
Na uwagę, że mimo to poparcie dla PiS utrzymuje się na wysokim poziomie, Kopacz odpowiedziała, że "różnie bywa w sondażach". Przypomniała, że Platforma Obywatelska po roku rządów, w 2008 roku, miała poparcie w badaniach wyższe niż wynik, jaki osiągnęła w wyborach.
- Ja mam wrażenie, że dzisiaj poparcie dla PiS topnieje. Powolutku, ale topnieje - oceniła posłanka PO.
"Fobie i kompleksy"
Zdaniem byłej premier na skutek roku rządów PiS Polska stała się krajem, który "prezentuje swoje fobie i kompleksy" przez urzędników państwowych, reprezentujących kraj za granicą. Szczególnie negatywnie Ewa Kopacz oceniła politykę zagraniczną, przez którą Polska "nie jest dziś poważnym partnerem" do rozmów. - Zniszczyli to, co się buduje długie lata - oceniła.
Pytana, czy Antoni Macierewicz jako minister obrony narodowej bardziej pomaga Polsce, czy szkodzi, Kopacz odpowiedziała: - To pytanie jest raczej retoryczne.
Była premier odniosła się także do słów szefa MON, który z mównicy sejmowej powiedział, że Egipt oddał francuskie okręty desantowe Rosji za symbolicznego dolara.
- Obserwuję zachowania pana Macierewicza, niekiedy człowieka, który konfabuluje, i to na mównicy sejmowej, i potem nie bierze za to odpowiedzialności, ale próbuje tą swoją kompromitację obrócić w coś, co przyniesie wymierny efekt - mówiła była premier.
- To jest człowiek, który odpowiada za bezpieczeństwo 38 milionów Polaków, więc on mając do dyspozycji swoje służby wywiadowcze, wyczyta coś w internecie i epatuje opinię publiczną tymi informacjami, potem musi się z nich wycofywać - podkreśliła posłanka PO.
O Donaldzie Tusku
Kopacz mówiła również o zapowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że nie wyklucza, iż rząd nie udzieli poparcia dla kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
- Mam jak najlepsze zdanie o działalności Donalda Tuska. On ma zdolność siadania przy stole i rozwiązywania najtrudniejszych problemów w sposób kulturalny i rzetelny - powiedziała Kopacz. - Jego notowania w Europie są naprawdę wysokie - dodała.
Ekshumacje
Była premier odniosła się również do sprawy ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej.
Ewa Kopacz podkreśliła, że jej zdaniem nie można zmuszać nikogo do przeżywania ponownie traumy związanej ze stratą członka rodziny.
- Dziś w tej sytuacji, w której ktokolwiek chce cokolwiek wyjaśnić, to nie ima się takich metod jak granie na cierpieniu tych ludzi. Ja byłam wtedy, gdy oni cierpieli tam w Moskwie, i to cierpieli zarówno z jednej strony sceny politycznej, jak i z drugiej. Ci ludzie autentycznie przeżywali horror. Dzisiaj zmusza się ich, by ponownie przez to przechodzili - powiedziała.
W opinii Kopacz ekshumacje są grą polityczną, którą "będzie się przeciągać po to, by udowodnić tezę postawioną sześć lat temu przez jednego człowieka ze swoim zespołem, a dokładnie Macierewicza".
Dwa wybuchy?
W listopadzie 2011 r. Antoni Macierewicz powiedział, że przyczyną katastrofy smoleńskiej były "dwa wstrząsy".
- Wiemy, że (katastrofa - red.) rozpoczęła się mniej więcej 69 metrów za brzozą na wysokości 26 metrów, gdy doszło do dwóch wstrząsów, których wprawdzie przyczyn jeszcze nie znamy, ale one zapoczątkowały dalsze dramatyczne wydarzenia - mówił dzisiejszy szef MON.
Teza o wstrząsach znalazła się kilka miesięcy później w raporcie przygotowanym przez zespół Macierewicza, opublikowanym w kwietniu 2012 r.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24