Prokuratura nie dysponuje żadnym kontrargumentem, nie ma świadków ani dowodów na to, że brzoza nie została ścięta przed 10 kwietnia - stwierdził Antoni Macierewicz z PiS w reakcji na stwierdzenie śledczych, że brzoza w Smoleńsku nie była ułamana przed 10 kwietnia 2010 r. A potwierdzają to nie tylko zeznania świadków, ale też ekspertyzy.
Na piątkowej konferencji prasowej Macierewicz stwierdził, że to, co mówi prokuratura, jest nieprawdą.
Polityk PiS podważył m.in. zeznanie jednego ze świadków - Rosjanina Nikołaja Bodina, na działce którego stała smoleńska brzoza, przytaczając jego wywiad dla "Naszego Dziennika" z 2011 r.
- Mikołaj Bodin mówi w nim o tej brzozie, że: "taki był wielki podmuch, gdy leciał ten samolot, że nawet się przewróciłem od podmuchu silnika odrzutowego. Byłem wtedy około dziesięciu metrów od brzozy. Teraz ją ścięli zupełnie" - mówił Macierewicz, przywołując wywiad Bodina. I dopytywał: - To jest styczeń 2011 roku. Jakie drzewo ścieli? Na co on patrzył?
Według posła PiS wyjaśnienie znajduje się w odpowiedzi Bodina na pytanie zadane mu przez dziennikarza "NDz", które, jak cytował Macierewicz, brzmiało: - Czy od tego uderzenia w drzewo coś się stało? Może coś odpadło? - "Nie, nic nie odpadło" - mówi Bodin. "To było cienkie drzewo. Samolot poleciał dalej". To jest zeznanie pana Bodina, tak wygląda prawda o pancernej brzozie i o tym, co on tak naprawdę widział - stwierdził Macierewicz.
Polityk PiS przypomniał, że prof. Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii - podczas II konferencji smoleńskiej - na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia 2010 r. albo wcześniej.
Odnosząc do ekspertyz teledetekcyjnych będących w posiadaniu prokuratury, z których ma wynikać, że brzoza nie została ułamana przed 10 kwietnia 2010 r., Macierewicz stwierdził: - Komunikat prokuratury mówiący, że posiadane ekspertyzy nie wskazują na to, żeby drzewo było złamane już 5 kwietnia, jedynie ukrywa prawdę. Bo co mówi? Mówi, że oni ekspertyzy na temat stanu drzewa 5 kwietnia w ogóle nie robili. Robili tylko ekspertyzę na temat stanu drzewa 10 kwietnia i wtedy brzoza była złamana i o tym mówi ekspertyza.
Poseł PiS dodał, że prokuratura wojskowa opiera swoje wnioski na tych samych zdjęciach "kupionych za 300 czy 400 dolarów w firmie SmallGIS." - Żadnymi innymi zdjęciami w tej sprawie prokuratura nie dysponuje - zaznaczył Macierewicz.
Śledczy o brzozie
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że posiada dwie ekspertyzy teledetekcyjne sporządzone przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS. Dotyczą one zdjęć satelitarnych lotniska oraz terenów przyległych z okresu przed i po katastrofie: 5 i 12 kwietnia 2010 r. Z opinii tych nie wynika, jak podkreśliła prokuratura, aby brzoza była ułamana przed 10 kwietnia 2010 r.
NPW poinformowała również, że dysponuje zeznaniami świadków, w tym Rosjanina Nikołaja Bodina, obserwujących moment podchodzenia prezydenckiego samolotu do lądowania. Wynika z nich, iż doszło do uderzenia lewym skrzydłem samolotu w brzozę, wskutek czego ta miała się przełamać.
Mówił o tym w rozmowie z reporterem TVN24 kpt. Marcin Maksjan z NPW.
Prokuratura: brzoza przełamana na wysokości ok. 666 cm
W październiku 2012 roku w celu badań laboratoryjnych odcięte zostały przez polskich specjalistów "dwa fragmenty brzozy". Prokuratura informowała, że odcięte fragmenty, po ok. 160 cm, zabezpieczono i znajdują się w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej. Podczas pobytu polskich prokuratorów i biegłych w Rosji na przełomie lutego i marca tego roku odcięte fragmenty poddano oględzinom wspólnie z rosyjskimi specjalistami. Pobrany i zabezpieczony materiał - w tym dokonane odlewy - wpłynął z Rosji do polskiej prokuratury w czerwcu. Trafił on następnie do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia laboratorium jest w przygotowaniu. Prokuratura wojskowa informowała także, że brzoza, w którą uderzył samolot, została przełamana na wysokości około 666 cm. W raporcie komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wysokość przecięcia brzozy określono na 5,1 m. - W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa - tłumaczył 1,5-metrową różnicę uczestniczący w pracach komisji Maciej Lasek
Autor: MAC//tka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24