Bez przełomu na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym. Kolejną dobę migranci koczują bez dostępu do prawników czy leków. - Dlaczego musimy się zastanawiać, czy ten skrawek ziemi to jest już Polska, czy jeszcze Białoruś. I to wpływa na to, że nie możemy komuś podać wody. Naprawdę nad tym się zastanawiamy? - mówili w "Faktach po Faktach" aktor Maciej Stuhr i jego żona Katarzyna Błażejewska-Stuhr, którzy przyjęli w swoim domu rodzinę czeczeńskich uchodźców i udzielili jej schronienia. W TVN24 mówili o tym doświadczeniu.
W Usnarzu Górnym (województwo podlaskie) na granicy Polski z Białorusią pod ponad dwóch tygodni koczuje grupa cudzoziemców. Osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja. Polska oraz wszystkie kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa, Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdzili, że bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksnadra Łukaszenki.
Na granicy polskie służby mundurowe utworzyły swoje miasteczko namiotowe. Zasłania ono częściowo teren, gdzie jest grupa cudzoziemców.
Maciej Stuhr o sytuacji migrantów: czujemy bezsilność i absolutne niezrozumienie
Gośćmi czwartkowego wydania "Faktów po Faktach" byli aktor Maciej Stuhr z żoną Katarzyną Błażejewską-Stuhr, dietetyk kliniczną. Małżeństwo przyjęło kiedyś rodzinę czeczeńskich uchodźców do swojego domu.
W TVN24 dzielili się tym, co czują, kiedy widzą, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Jak przyznał Stuhr, "ciężko w ogóle o tym mówić". - Siedzimy trochę struci od wielu dni, właściwie od dłuższego czasu, ale te ostatnie wydarzenia są już kolejnym takim przekroczeniem, gdzie po ludzku jest nam tak strasznie źle, przykro - powiedział aktor.
- Czujemy bezsilność i absolutne niezrozumienie, dlaczego tak się dzieje - dodał. - Do czego doszliśmy, dlaczego musimy się zastanawiać, czy ten skrawek ziemi to jest już Polska, czy jeszcze Białoruś. I to wpływa na to, że nie możemy komuś podać wody. Naprawdę nad tym się zastanawiamy? Naprawdę to nas powstrzymuje od podania ludziom wody? - zastanawiał się Maciej Stuhr.
Katarzyna Błażejewska-Stuhr dodała: - Abstrahując od kwestii konkretnego miejsca, w którym przebiega granica, i opcji politycznych, wydaje mi się, że tak po prostu po ludzku nie mamy prawa nie pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje.
Małżeństwo Stuhrów o rodzinie uchodźców, która mieszkała u nich w domu
W "Faktach po Faktach" małżeństwo mówiło też o doświadczeniu związanym z przyjęciem czeczeńskich uchodźców do swojego domu. - Za dużo w nas jest myślenia stereotypami i takie nasizmy, czyli co jest nasze, a co nie. Oczywiście, że są lęki, że się boimy, że może ten inny, właśnie z innej kultury, nam coś zaburzy, coś nam zmieni, ale ileż też może zmienić na dobre. Ile może wnieść w nasze życie - wskazywał Stuhr.
- Myśmy gościli pod swoim dachem rodzinę. Widzieliśmy, jak czeczeńskie dzieciaki rosną, zakorzeniają się w naszym kraju, uczą się polskiego, pomagaliśmy im pisać po polsku. Jakie to wszystko było przepiękne - dodał.
Katarzyna Błażejewska-Stuhr podkreślała, że "to jest niesamowite, jak wiele oni potrafią dać, niewiele mając". - Sami nie mają miejsca do życia lub żyją w 7-9 osób na kilkunastu metrach kwadratowych, a jednak jeżeli tylko chcemy ich wpuścić do siebie, to możemy bardzo dużo od nich dostać - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24