Z racji mojego zawodu jestem uczulony, że różne osoby próbują się "przykleić". Emilia była taką osobą - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Maciej Mitera, rzecznik nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Sędzia zapewnił, że zaangażowana w akcję hejtu wobec sędziów "Emi" nie była zatrudniona w KRS i nie dostawała za swoją działalność pieniędzy.
Portal Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym ówczesny wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości, wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę. Dzień po pierwszych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. Posłowie opozycji domagają się jednak również dymisji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Według portalu za rozsyłanie kompromitujących materiałów odpowiedzialna była współpracująca z Piebiakiem kobieta o imieniu Emilia. Portal Press ujawnił, że Emilia przekonywała jednego z prowadzących telewizji państwowej, aby ten zaprosił Macieja Miterę - którego określała mianem "Maciusia" - do swojego programu.
"Ani pani nie miała angażu, ani nawet złotówki pani nie ofiarowałem"
Mitera w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 przyznał, że znał Emilię, ale "nigdy jej nie widział".
- Dla mnie to była żona sędziego. (...) Miała ze mną kontakt telefoniczny, otrzymała numer od swojego męża - tłumaczył. - Jak jeszcze nie byłem rzecznikiem, twierdziła, że załatwi mi wywiady - dodał. Zapewnił, że Emilia "absolutnie" nie była zatrudniona w KRS. - Ani pani nie miała angażu, ani nawet złotówki pani nie ofiarowałem - mówił Mitera. - Z racji mojego zawodu, profesji, służby, jestem uczulony, że różne osoby próbują się - mówiąc kolokwialnie - przykleić. Taką osobą była też Emilia. Dzisiaj, mając już wiedzę, co się stało, uważam, że opatrzność, instynkt czy czerwona lampka - dobrze, że się świeciła - powiedział rzecznik nowej KRS. Zapewniał, że gdy kontaktował się z Emilią, "nie wiedział o jej hejterskiej działalności".
Mitera: gdyby informacje o udziale członków KRS się potwierdziły, nie chciałbym zasiadać z nimi w radzie
Według informacji Onetu, na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Mieli do niej należeć między innymi członkowie nowej KRS: Dariusz Drajewicz, Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz.
Mitera, pytany w "Rozmowie Piaseckiego", czy ci sędziowie złożyli już wyjaśnienia, odparł, że "nie", bo "rada nie pracuje permanentnie". - Są wyznaczone posiedzenia plenarne. Najbliższe jest jutro. (...) My potępiamy i wzywamy osoby wymienione do złożenia wyjaśnień, przedstawienia swojego stanowiska - zapewnił rzecznik KRS.
Podkreślił, że gdyby informacje o udziale członków KRS w akcji hejtu wobec sędziów się potwierdziły, nie chciałby zasiadać z nimi w tym gremium. - Znam tych ludzi, to są świetni fachowcy. (…) Dlaczego mam im nie wierzyć? - zastrzegł.
Rzecznik KRS: w zespołach, które wysłuchają kandydatów do SN nie zasiadają osoby zamieszane w akcję hejtu
Trzy zespoły nowej Krajowej Rady Sądownictwa mają w środę wysłuchać kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, którzy zgłosili się w ramach naboru ogłoszonego przed rokiem przez prezydenta Andrzeja Dudę.
- Zespoły są powołane. Dzisiaj rozpoczynamy, nie ma żadnych przeciwwskazań - potwierdził Mitera w TVN24. Podkreślił, że w tych zespołach "nie zasiadają osoby", które według medialnych doniesień miały być zaangażowane w zorganizowaną akcję hejtu.
Rzecznik przekazał też, że nabór do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego został decyzją przewodniczącego KRS Leszka Mazura "przełożony, odroczony". - KRS jest organem kolegialnym, ma prezydium, sytuacja jest płynna. Przewodniczący reaguje adekwatnie do doniesień i do tego, co się dzieje - wyjaśnił Mitera.
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24