Wydaje mi się, że chwilę po opublikowaniu tej ustawy, która w gruncie rzeczy przywraca stare przepisy, rząd napisze do Komisji Europejskiej, do Trybunału Sprawiedliwości, że właściwie sprawa jest załatwiona i nie ma co sądzić - mówił senator Marek Borowski w "Faktach po Faktach" o przyjętej w środę przez Sejm nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. - Warto z tego, co się dzieje wyciągnąć wnioski i naukę na przyszłość, bo wprawdzie Sąd Najwyższy po części ocalał, ale system sądowniczy jest przeorany - stwierdził z kolei były marszałek Sejmu Ludwik Dorn.
Sejm przyjął w środę złożony przez posłów PiS rano tego samego dnia projekt nowelizacji przepisów o Sądzie Najwyższym. Zakłada on umożliwienie powrotu do orzekania sędziom Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy zostali zmuszeni do przejścia w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia.
Sejm pracował nad ustawą w ekspresowym tempie. Trzy czytania przeprowadzono w ciągu trzech i pół godziny.
Borowski: PiS mógłby polec na widmie polexitu
Komentując w "Faktach po Faktach" środową nowelizację, senator Marek Borowski, stwierdził, że tempo prac nad projektem wynika z tego, że sprawą wprowadzonych wcześniej zmian w polskim Sądzie Najwyższym zajmuje Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który wyznaczył rozprawę na początek lutego.
- Wyrok w tej sprawie można przewidzieć: byłby miażdżący. Chwilę potem odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego - dodał Borowski. Wyjaśnił, że przez ewentualne widmo polexitu "PiS mógłby polec, bo wiadomo, jakie jest stanowisko Polaków w tej sprawie".
- W związku z tym PiS zorientowało się, że nie może przedłużać tej sprawy - ocenił. - Wydaje mi się, że chwilę po opublikowaniu tej ustawy, która w gruncie rzeczy przywraca stare przepisy, rząd napisze do Komisji Europejskiej, do Trybunału, że właściwie sprawa jest załatwiona i nie ma co sądzić - powiedział.
Skargę na Polskę skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Komisja Europejska, zdaniem której przepisy wysyłające na emeryturę sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, są sprzeczne z unijnym prawem.
19 października TSUE przychylił się do wniosku Komisji i zdecydował wstępnie o zastosowaniu tak zwanych środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących przechodzenia sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, w stan spoczynku.
"Jest sukces cząstkowy"
Komentując w "Faktach po Faktach" środową nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym były marszałek Sejmu Ludwik Dorn uznał, że "walec (PiS - red.) się cofa, bo okazało się przy wyborach samorządowych", iż w miastach powyżej 20 tysięcy mieszkańców "nastąpił przyrost frekwencji", który zadziałał przeciwko Prawu i Sprawiedliwości.
- Warto z tego, co się dzieje wyciągnąć wnioski i naukę na przyszłość, bo wprawdzie Sąd Najwyższy po części ocalał, ale system sądowniczy jest przeorany, łącznie z częścią Sądu Najwyższego - ocenił. Jak stwierdził w tym ostatnim przypadku miał na myśli przede wszystkim Izbę Dyscyplinarną.
Były marszałek Sejmu i były wicepremier w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego podkreślił, że wycofanie się z niektórych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym to sukces obywateli, którzy bronili wolności sądów, sędziów, którzy stawiali opór, a także działania opozycji, przede wszystkim w Parlamencie Europejskim.
- Jest sukces cząstkowy - stwierdził Dorn. Jak zauważył, "następnym celem (...) jest wzruszenie tego skandalu, jakim jest to quasi-czy neo-KRS".
Borowski: ograniczenie możliwości orzekania do 65. roku życia to zupełny absurd
Borowski zwrócił również uwagę na to, że Trybunał Sprawiedliwości UE nie "ruszył" Izby Dyscyplinarnej, na której zależało PiS. Zdaniem senatora izba ta ma być "młotem na wszystkich niepokornych".
- PiS również się chwali w tej ustawie, że on nawet dalej poszedł niż Trybunał od niego oczekiwał, ponieważ zlikwidował nadzór prezydenta. Prezydent nie będzie przedłużał sędziom możliwości sądzenia powyżej 65. roku życia. Wszyscy ci sędziowie Sądu Najwyższego, którzy znajdą się w nim po tej ustawie - czyli od jutra pewnie, czy pojutrza - to będą mogli tam przebywać do 65. roku życia, co jest absurdem zupełnym. Przecież sędzia Sądu Najwyższego to jest ten, który ma największe doświadczenie i spokojnie do roku 70. czy 75. mógłby sądzić - ocenił Borowski.
Dorn został zapytany, w jaki sposób PiS wyjaśni wycofanie się z pewnych przepisów w ustawie o Sądzie Najwyższym.
- Twardy elektorat na tym polega, że wszystko łyknie jak indor kluski - odpowiedział były wiceszef PiS. - Twardym elektoratem PiS nie musi się przejmować. Natomiast ten elektorat bardziej rozmiękczony, znaczna jego część, powie "Europa z nas zlazła" - dodał.
Borowski o aferze wokół KNF: okazuje się, że instytucje nie kierowały się dobrem obywatela
Senator został zapytany o aferę wokół Komisji Nadzoru Finansowego po publikacji "Gazety Wyborczej" z 13 listopada. W tekście wskazano, że według właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego ówczesny szef KNF Marek Chrzanowski w marcu 2018 roku zaoferował przychylność dla jego banku w zamian za zatrudnienie wskazanej osoby.
Czarnecki nagrał rozmowę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Po publikacji Chrzanowski złożył dymisję, a premier ją przyjął. O wszczęciu i objęciu osobistym nadzorem śledztwa poinformował prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Marek Borowski stwierdził, że sporo usłyszał na nagraniu.
- Rzecz polega na tym, że system bankowy stanowi krwiobieg gospodarki i życia obywateli, bo wszyscy - może oprócz prezesa Kaczyńskiego - mamy konta w banku. Jest dla nas rzeczą absolutnie zasadniczą, żeby czuć się bezpiecznie w tej sprawie i w ogóle o tym nie myśleć. Do tego celu powołuje się pewne instytucje, jak Komisja Nadzoru Finansowego, jak Bankowy Fundusz Gwarancyjny i Narodowy Bank Polski. Te instytucje muszą działać w sposób bezszmerowy i w taki, który gwarantuje ich niezależność i pełen obiektywizm - wyjaśnił Borowski.
Z nagrania - jak zauważył - wynika, że "niekoniecznie tak było, a nawet, że tak nie było".
- Mieliśmy na czele (KNF - red.) pana Chrzanowskiego, którego kwalifikacje do tej funkcji akurat były bardzo mizerne - ocenił. - Jego sposób postępowania - powiedziałbym dyskrecjonalny, czyli zaproszenie na osobistą rozmowę, włączanie szumideł, prośba, żeby przyjść bez telefonu komórkowego - to oznacza, że robi się jakieś szemrane interesy - uznał były minister finansów, dodając, że były szef KNF robił je w "sposób gangsterski".
Senator zwrócił uwagę, że po aferze, jaka dotknęła KNF, należy zapewnić tej instytucji wyraźną niezależność, by mogła odzyskać wiarygodność.
- Przy okazji tej całej afery została zerwana zasłona. Okazało się, że Jarosław Kaczyński idzie drogą Viktora Orbana - stwierdził Dorn.
Dodał, że chociaż Kaczyński ma nieco trudniejszą sytuację niż Orban, to prezes PiS chce stworzyć "znacjonalizowaną oligarchię".
- Tu nie chodzi o oligarchów sektora prywatnego, tylko o to, aby albo ich podporządkować, albo żeby oni byli przejmowani przez spółki skarbu państwa - stwierdził były marszałek Sejmu.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24