|

Ksiądz leżał we krwi, dzieci uciekały w popłochu. "Nowak, co ci strzeliło do głowy?"

Ks. Stanisław Streich podczas nabożeństwa
Ks. Stanisław Streich podczas nabożeństwa
Źródło: archiwum ks. Wojciecha Muellera
Jak on czyta, przecież litery są do góry nogami - usłyszał rozmowę dwóch dziewczynek Wawrzyniec Nowak. Siedział na schodkach przy ołtarzu, nawet nie spostrzegł, że w nerwach źle ujął książeczkę do nabożeństwa. Zaklął w myślach. Przez jego nieuwagę cały plan mógł spalić na panewce. Gdy ksiądz Stanisław ruszył w stronę ambony, Nowak wyciągnął spod płaszcza rękę, w dłoni - browning. Chwilę później ciszę wśród dzieci w kościele przerwał huk wystrzału.Artykuł dostępny w subskrypcji

Tekst ukazał się pierwotnie w sierpniu 2023 roku. Przypominamy go z okazji beatyfikacji ks. Stanisława Streicha.

Była niedziela, 27 lutego 1938 roku. Wawrzyniec Nowak wstał rano i o godzinie ósmej zjadł śniadanie. - Był w wyjątkowo doskonałym humorze, śpiewał stale, opowiadał wesołe rzeczy - mówiła Sobczakowa, u której wynajmował pokój. - Wyszedł z domu po godzinie dziewiątej, powiedział, że idzie w sprawie pracy, którą miał otrzymać u jakiegoś gospodarza. Cieszył się na tę robotę, bo to dziś trudno o pracę i kawałek chleba - opowiadała reporterowi "Dziennika Poznańskiego".

Czytaj także: